
Analizowane w najnowszym komentarzu analitycznym „Disinfo Digest” materiały są reakcją rosyjskiej propagandy na kolejną rundę rozmów delegacji Ukrainy i Rosji w Stambule. Rozmowy pokojowe w Stambule zostały natychmiast przekształcone w „dowód” nieudolności Kijowa, „zmęczenia” i „paraliżu” Zachodu oraz rzekomej strategicznej przewagi Moskwy, wyrażonej między innymi w formule „Rosji się nie spieszy”.
W tym celu autorka sięga po dobrze znane chwyty: delegitymizację ukraińskich władz, określanych mianem „marionetki” lub „hunty”, narrację nieuchronności, według której „dynamika frontów działa na naszą korzyść”, straszak w postaci „drugiego Afganistanu” dla Stanów Zjednoczonych, a także sugestię, że jedyną realistyczną drogą jest „pokój”, rozumiany jako kapitulacja Ukrainy na warunkach Kremla.
Tego rodzaju zabieg ma z jednej strony zdemoralizować odbiorców w Ukrainie, a z drugiej – osłabić determinację zachodnich społeczeństw i elit do dalszego wsparcia, przedstawiając impas jako przesłankę do akceptacji rosyjskich żądań.
Autorką analizowanego materiału jest Wiktoria Nikiforowa, propagandystka rosyjskiej państwowej agencji RIA Nowosti. To medium pełni kluczową rolę w ekosystemie propagandowym Kremla, systematycznie promując prorosyjskie narracje dezinformacyjne dotyczące Ukrainy, Zachodu oraz Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Umiejscowienie tekstu w takim kanale nie jest przypadkowe. Tego rodzaju publikacja legitymizuje agresywny przekaz jako „oficjalny, racjonalny komentarz” państwowego medium, a nie jako opinię skrajnego publicysty.
Świadomość źródła pozwala lepiej zrozumieć, dlaczego tekst został zbudowany na dehumanizacji, fałszywych dychotomiach oraz wybielaniu rosyjskiej agresji.
Artykuł poświęcony „trzeciej rundzie negocjacji w Stambule”, opublikowany przez RIA Nowosti, wykracza poza jakiekolwiek standardowo rozumiane pojęcie komentarza politycznego i stanowi złożoną operację psychologiczno-informacyjną. Jej nadrzędnymi celami są: dehumanizacja i delegitymizacja ukraińskich władz, demoralizacja społeczeństwa ukraińskiego, zniechęcenie państw zachodnich do kontynuacji wsparcia oraz ugruntowanie wizerunku Rosji jako jedynego „racjonalnego” architekta powojennego ładu.
Ramy propagandowe: perspektywa negocjacyjna
Analiza początkowych akapitów ujawnia strategiczne kreowanie ról: Ukraina jest przedstawiana jako podmiot bierny, Zachód jako nieudolny reżyser, natomiast Rosja jako „rozsądny” mediator. Przykładem tego podejścia jest fragment:
„Widać wyraźnie, że niepełnosprawnemu prezydentowi Zełenskiemu negocjacje pokojowe nie tylko nie są potrzebne – są dla niego niebezpieczne. Dlatego hamuje, błaznuje, udaje naiwniaka…”
Tego rodzaju język, nacechowany pogardą oraz dehumanizacją, ma na celu pozbawienie ukraińskich władz legitymizacji i kompetencji, a także odebranie czytelnikowi empatii wobec atakowanego państwa. Przedstawienie przeciwnika w karykaturalnej formie ułatwia uzasadnienie narzucenia „rozsądnych” warunków pokoju.
„Marionetka” i „drugi Afganistan”: delegitymizacja Ukrainy i zastraszanie Zachodu
Mechanizm rozpisania win i ról jest widoczny w następującym cytacie:
„Amerykańskiemu prezydentowi trzecia runda jest niezbędnie potrzebna. Jeśli świat zobaczy, że amerykańska marionetka Zełenski zerwała się ze swoich sznurków, będzie to najcięższy cios dla prestiżu Stanów Zjednoczonych.”
W tym fragmencie zbiegają się dwie równoległe narracje. Po pierwsze, Ukraina jest rzekomo pozbawiona własnej woli, ponieważ przedstawiana jest jako „marionetka”, co sugeruje, że jej opór nie wynika z obrony suwerenności, lecz z „błazeństwa” lidera. Po drugie, pojawia się sugestia potencjalnych kosztów dla Stanów Zjednoczonych, które ryzykują utratą prestiżu, co przygotowuje grunt pod porównanie z Afganistanem:
„Pismo Bloomberg już wysunęło wobec niego zarzut, że niezależna stanie się drugim Afganistanem.”
Jest to klasyczna projekcja lęków Zachodu, mająca na celu wywołanie przekonania, że dalsze wsparcie staje się politycznie kosztowne, a przedłużanie konfliktu – niebezpieczne. Kreml umiejętnie wykorzystuje traumy Zachodu, takie jak doświadczenia wojenne w Wietnamie, Afganistanie i Iraku, aby wywrzeć presję na Kijów w kierunku podjęcia negocjacji, zamrożenia frontu oraz przyjęcia warunków rosyjskich.
„Broń zablokowano”, „Patriotów za mało”, „pieniędzy nie ma”: kreowanie mitu o bezsilności Zachodu
Kolejną warstwą dyskursu jest pseudorealistyczna narracja o rzekomym braku zasobów:
„Obiecaną Kijowu broń i technikę sprytnie zablokowano. Europejscy sojusznicy pogrążyli się w sporach, kto zapłaci za bankiet, amerykańscy wojskowi szeptali, że „Patriotów” sami mają za mało, a amerykańscy producenci nie spieszą się ze zwiększaniem obrotów, oczekując europejskich pieniędzy. Pieniędzy tymczasem nie ma i nie wiadomo, kiedy będą.”
Jest to kombinacja selektywnego doboru informacji oraz insynuacji. Bez podania wiarygodnych źródeł, konkretnych liczb ani szerszego kontekstu, buduje się wizję paraliżu, w której skłócony i osłabiony Zachód jedynie pozoruje pomoc. Narracja ta wywołuje efekt dwutorowy: wobec ukraińskich odbiorców ma na celu odebranie nadziei poprzez przekaz, że są sami, porzuceni i powinni zasiąść do stołu negocjacyjnego, natomiast zachodnim wyborcom ma zasugerować, że dalsze wsparcie jest daremne i niepotrzebnie pochłania środki finansowe.
„Kijowska hunta”, „kryminalna enklawa”, „bandy terrorystyczne”: język dehumanizacji i strachu
Wraz z rozwojem tekstu ton wypowiedzi wyraźnie się zaostrza, a argumentacja przekształca się w całkowite oskarżenia:
„Nieszczęsny naród nie ma dziś politycznego przywódcy, który wyraziłby jego wolę. Przejęta władzę kijowska hunta po prostu wyniszcza podporządkowaną ludność.”
„Jeśli po zakończeniu konfliktu była USRR straci sterowność, zapanuje tam chaos, a my będziemy musieli przez długi czas wydawać ogromne zasoby na to, by tam wszystkich ratować i karmić. Inaczej oszalałe bandy terrorystyczne runą do nas stamtąd strumieniem.”
Jest to mieszanka propagandowa oparta na trzech zasadniczych filarach. Pierwszym z nich jest dehumanizacja, czego przejawem są określenia takie jak „hunta” czy „kryminalna enklawa”. Drugim elementem jest odwrócenie ról ofiary i agresora – to Rosja ma rzekomo nieść pomoc, ratować i karmić kraj, który sama napadła. Trzecim filarem jest retoryka strachu, znana jako tzw. „fear appeal”, która sprowadza się do szantażu emocjonalnego: albo przyjmiecie nasze warunki, albo czeka was Ruina.
„Neutralne, demokratyczne, cywilizowane” – rosyjska redefinicja „pokoju”
Wizja powojennej Ukrainy, snuta przez rosyjską propagandę, posługuje się pozornie pozytywnymi i uniwersalnie akceptowalnymi określeniami:
„Na tym miejscu powinno istnieć cywilizowane, demokratyczne, neutralne państwo, gdzie szanuje się prawo, respektuje prawa Rosjan, nie prześladuje cerkwi i nie waży się nawet myśleć o wojnie z Rosją.”
To słownictwo, odwołujące się do wartości liberalnych, takich jak „cywilizowane” czy „demokratyczne”, w praktyce służy jako retoryczna zasłona dla idei przymusowego odebrania Ukrainie suwerenności. Sformułowanie „neutralność” oznacza zakaz przystępowania do jakichkolwiek sojuszy wojskowych oraz rezygnację z realnych zdolności obronnych. „Prawa Rosjan” są w tym kontekście często interpretowane jako uprawnienie Moskwy do ingerencji wewnętrznej w sprawy państwa ukraińskiego. Zakaz „myślenia o wojnie z Rosją” oznacza w praktyce odebranie prawa do odstraszania agresora i obrony narodowej. Innymi słowy, pojęcie „pokój” używane w tym kontekście stanowi jedynie retoryczne narzędzie do narzucenia Ukrainie podporządkowania i trwałej utraty suwerenności.
„Rosji się nie spieszy” – mit nieuchronnego zwycięstwa
Kluczowy cytat z zakończenia tekstu brzmi:
„Rosji się nie spieszy. Demonstrować dobrą wolę i prowadzić negocjacje możemy długo – dynamika na frontach działa na naszą korzyść. A Kijów powinien zdać sobie sprawę: zegar jednak tyka.”
To esencja propagandy sukcesu, w której z jednej strony pojawia się motyw „dobrej woli”, służący wybielaniu agresji, a z drugiej deterministyczny obraz sytuacji na polu walki, wyrażony w stwierdzeniu, że „dynamika działa na naszą korzyść”. Celem tego przekazu jest złamanie woli politycznej przeciwnika oraz jego sojuszników poprzez przekonanie, że dalszy opór jest daremny.
Targetowanie przekazu i wnioski
Propaganda jest automatycznie tłumaczona na wiele języków i dystrybuowana za pośrednictwem wektorów informacyjnych do różnych audytoriów. Rosyjska opinia publiczna ma zostać przekonana o spokojnej i zwycięskiej Rosji, która z troską planuje powojenną przyszłość Ukrainy. Ukraińskie społeczeństwo ma utracić wiarę w sens dalszego oporu. Zachodni wyborcy oraz decydenci mają dojść do wniosku, że koszty wsparcia rosną, szanse na zwycięstwo maleją, a rozmowy w Stambule stanowią racjonalne i jedyne wyjście z impasu.
Jest to trzystopniowa presja – wewnętrzna, skierowana na społeczeństwo ukraińskie, zewnętrzna, adresowana do państw zachodnich, oraz własna, czyli wewnątrzrosyjska – spójna w jednym celu: zmuszenia Ukrainy do przyjęcia pokoju na warunkach agresora.
„Stambuł” w tym przekazie pełni rolę scenografii, a nie istoty procesu negocjacyjnego. Celem jest wciągnięcie Ukrainy i Zachodu w pułapkę psychologiczną, w której „realizm” oznacza akceptację rosyjskich żądań. Słowa-klucze, takie jak „neutralność”, „prawa Rosjan” czy „demokratyczne państwo”, są jedynie pustymi pojęciami, do których Kreml wlewa własne znaczenia: ograniczoną suwerenność, trwałą podatność na presję oraz geopolityczny kordon sanitarny wokół Rosji, ustanowiony na jej warunkach.
Rozbrojenie tej narracji wymaga skonstruowania kontrfaktycznej opowieści – o Ukrainie jako państwie suwerennym, o spójności Zachodu opartej na faktach, o sprawiedliwym pokoju, który nie nagradza agresji, a także o tym, że czas nie działa samoczynnie, lecz jest kształtowany przez decyzje polityczne, logistykę oraz determinację. To właśnie o tę determinację, w Kijowie, Waszyngtonie i Brukseli, toczy się obecnie równoległa wojna informacyjna.
Autor: Katarzyna Wojda – redakcja Disinfo Digest