
Ukraiński atak z 1 czerwca 2025 roku na strategiczne bombowce Tu-95 i Tu-22, przeprowadzony na terytorium obwodów murmańskiego, irkuckiego, iwanowskiego, riazańskiego i amurskiego, wywołał natychmiastową falę komentarzy w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej. W ciągu zaledwie dwóch godzin zaatakowano cztery kluczowe lotniska, z których korzysta rosyjskie lotnictwo dalekiego zasięgu. Oprócz znanej wcześniej bazy w Biełym, celem ukraińskiej operacji stały się również: lotnisko Diagilewo pod Riazaniem, baza Ołenja pod Murmańskiem oraz Iwanowo-Siewiernyj w Iwanowie. Najbliższe dni prawdopodobnie przyniosą kolejne informacje dotyczące rosyjskich strat, jednak już teraz widać, że działania ukraińskich służb specjalnych określone mianem operacji „Pajęczyna”, unaoczniły słabość systemu obronnego Federacji Rosyjskiej oraz zdolność Ukrainy do prowadzenia skutecznych operacji głęboko na terytorium przeciwnika.
Wstępne reakcje informacyjne Moskwy
Operacja ta była wynikiem wielomiesięcznych przygotowań, prowadzonych niemal pod nosem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Uderzono wyłącznie w cele o charakterze ściśle wojskowym, posiadające wysoką wartość operacyjną, co stanowi dla Moskwy znaczący cios, szczególnie w wymiarze propagandowym. W odpowiedzi na te wydarzenia rosyjski aparat informacyjny natychmiast przystąpił do propagandowej „obsługi” sytuacji. Początkowo przekazy były chaotyczne, jednak już po kilku godzinach wyłoniły się dominujące linie narracyjne.
Dobrym przykładem propagandowej reakcji na ukraińską operację jest tekst zatytułowany „Opcje reakcji Rosji na zniszczenie części tarczy nuklearnej”, który łączy spektakularne groźby z silnie antyzachodnią retoryką, budując obraz Rosji jako „oblężonej twierdzy”. Analizujemy, w jaki sposób artykuł konstruuje tę narrację, dlaczego sugeruje zastosowanie „izraelskiego modelu” precyzyjnych zabójstw oraz jak manipuluje emocjami zarówno wewnętrznego odbiorcy rosyjskiego, jak i zachodniej opinii publicznej.
Tezy przewodnie: pięć linii narracyjnych
W omawianym tekście rosyjska propaganda opiera się na pięciu głównych liniach narracyjnych. Autor artykułu, pod pretekstem obiektywnej analizy, przedstawia jako „konieczne” odpowiedzi Rosji na zniszczenie bombowców Tu-95 i Tu-22 w obwodzie irkuckim. Kluczowe tezy brzmią następująco:
- Ukraina przeprowadziła atak jako całkowity pełnomocnik Stanów Zjednoczonych, co oznacza, że uderzenie godzi bezpośrednio w strategiczne bezpieczeństwo Rosji;
- Mimo że rosyjska doktryna nuklearna przewiduje prawo do uderzeń jądrowych w odpowiedzi na takie zagrożenie, Moskwa zachowuje powściągliwość;
- Operacja sabotażowa nie miała istotnego wpływu na zdolności bojowe Rosji, a jej celem było jedynie medialne „show” ze strony prezydenta Zełenskiego;
- Racjonalną odpowiedzią Federacji Rosyjskiej byłyby symetryczne uderzenia — zarówno władze w Kijowie, jak i całkowita blokada morska Ukrainy;
- Rosja powinna sięgnąć po „izraelski model” — precyzyjne zabójstwa oraz spektakularne działania ostrzegawcze, jak np. atak rakietowy na kompleks rządowy przy ul. Bankowej w Kijowie.
Już we wstępie omawiany materiał propagandowy oskarża Stany Zjednoczone o współudział w operacji dronowej:
„Reżim kijowski (…) jest uważany za 100 proc. pełnomocnika Amerykanów i nie mógł nie wiedzieć o przygotowaniu tak wyrafinowanego sabotażu.”
Ta teza wpisuje się w dobrze znaną strukturę rosyjskiej propagandy: „Ukraina = marionetka USA”. Centralna rola przypisywana CIA tworzy obraz wszechmocnego demiurga zza oceanu, co jednocześnie pozwala Moskwie przerzucić odpowiedzialność za eskalację. Rosja broni się bowiem nie przed Kijowem, lecz przed Waszyngtonem. Dodatkowo tekst wzmacnia klimat teorii spiskowych: jeśli wywiad USA „nie wiedział” o operacji, oznacza to jego niekompetencję. Jeśli wiedział, to był współsprawcą.
Stopniowanie groźby: eskalacja jako norma
Omawiany tekst stanowi podręcznikowy przykład zastosowania tzw. rosyjskiej drabiny eskalacyjnej, czyli zestawu coraz intensywniejszych środków retorycznych, mających przyzwyczaić odbiorców do myśli, że groźba użycia broni jądrowej to jedynie jeden z wielu wariantów, a uprzedzające działania konwencjonalne mogą zostać podjęte wcześniej.
Już na samym początku przekaz otwierany jest sugestywną sceną z Irkucka:
„Na widok wylatujących z przyczepy quadrocopterów wezwał do ‘zakłócania’ osób zaangażowanych w ten sabotaż na Ukrainie.”
Ta quasi-filmowa relacja osadzona w estetyce sensacyjnej służy budowaniu obrazu „oblężonej twierdzy”: Rosja przedstawiana jest jako ofiara bezprecedensowego ataku na „święty” komponent triady nuklearnej. Uzasadnia to potrzebę podjęcia zdecydowanych działań. Propaganda przekuwa porażkę w narrację o bezprecedensowym zagrożeniu:
„W końcu po raz pierwszy w historii zaatakowano jeden ze składników triady nuklearnej.”
Tego rodzaju hiperbola pełni podwójną funkcję: z jednej strony ma wzbudzać poczucie wyjątkowości i powagi sytuacji, z drugiej strony służy zastraszeniu i jednoczesnej mobilizacji społeczeństwa. Jest to klasyczny zabieg propagandowy typu „dual use”: narracja skierowana do odbiorcy wewnętrznego ma uspokajać i zapewniać o kontroli sytuacji, natomiast dla odbiorców zewnętrznych stanowi sygnał gotowości do eskalacji.
Nieprzypadkowo już w kolejnym fragmencie pojawia się odniesienie do potencjalnych celów odwetu:
„Według zaktualizowanej wersji doktryny powinni polecieć nie tylko do Bankowej, ale także do Waszyngtonu.”
Choć tak sformułowana wypowiedź sugeruje groźbę o globalnym zasięgu, narrator szybko „uspokaja” odbiorcę, wskazując, że Rosja, przynajmniej na razie, wybiera działania „subtelne” i stopniowe.
Symboliczne cele i taktyka odstraszania
Wśród sugerowanych „subtelnych” odpowiedzi pojawiają się trzy główne propozycje:
- całkowita blokada morska Ukrainy, uderzająca w eksport zbóż i dostawy sprzętu wojskowego;
- „fizyczna eliminacja” wybranych osób, takich jak generał Kyryło Budanow, szef SBU Wasyl Maljuk, a nawet prezydent Wołodymyr Zełenski;
- symboliczne zniszczenie kompleksu rządowego przy ul. Bankowej w Kijowie, wzorowane na izraelskiej taktyce ostrzegawczych nalotów rakietowych w Strefie Gazy.
W propagandowym ujęciu elementy te są przedstawiane jako racjonalne, wyważone i zgodne z międzynarodowymi precedensami. Odwołanie do tzw. „izraelskiego modelu” ma pełnić funkcję podwójną: z jednej strony ukazuje techniczną zdolność Rosji do punktowych uderzeń w centrum ukraińskiej władzy, z drugiej strony obudowuje taką groźbę pozorami „humanitaryzmu”. Analogicznie do izraelskich ostrzeżeń w postaci „stuknięcia w dach” przed nalotem, Moskwa rzekomo daje szansę na uniknięcie ofiar, zanim zniszczy cel.
Efekt psychologiczny jest złożony. W rosyjskim przekazie wewnętrznym Kreml przedstawiany jest jako silny, ale rozważny aktor, zdolny do precyzyjnego uderzenia, lecz unikający niepotrzebnej eskalacji. Z kolei dla zagranicznego odbiorcy, szczególnie w Europie i USA, przekaz ten ma stanowić subtelną groźbę eskalacji, która może powstrzymać lub opóźnić decyzje o dalszym wspieraniu Ukrainy.
Tak skonstruowana narracja pozwala równocześnie:
- normalizować użycie przemocy jako narzędzia „racjonalnej” polityki;
- przedstawiać groźby odwetu jako działania obronne;
- testować próg tolerancji odbiorców wobec potencjalnej eskalacji.
W efekcie rosyjska drabina eskalacyjna nie tylko przesuwa granice debaty, lecz również obniża próg percepcyjny wobec groźby użycia siły, w tym broni masowego rażenia.
Technologia zamiast klęski: maskowanie strat
Ważnym komponentem analizowanego przekazu jest systematyczne umniejszanie strat oraz próba odwrócenia uwagi od porażki, poprzez wpisanie jej w szerszą narrację modernizacyjną. Gdy propaganda podkreśla koszt jednego lotu bombowca strategicznego na „miliony rubli”, nie robi tego w celu oszacowania strat, lecz by dowieść rzekomej racjonalności odejścia od przestarzałego lotnictwa na rzecz nowoczesnych systemów rakietowych.
„Każdy start tych kolosów kosztuje miliony rubli… Tylko wróg otrzymuje informacje w czasie rzeczywistym o starcie.”
W ten sposób spektakularne obrazy płonących bombowców Tu-95 zostają przedstawione nie jako dowód porażki, lecz jako uzasadnienie modernizacji rosyjskiego arsenału nuklearnego. Przekaz jest jasny: Ukraina zniszczyła sprzęt, którego Rosja i tak zamierzała się pozbyć, bo bardziej efektywne są Iskandery i inne systemy rakietowe.
Psychologiczne zabezpieczenie: fetyszyzacja sprzętu
Socjologowie wojny informacyjnej wskazują, że fetyszyzacja sprzętu wojskowego pełni funkcję psychologiczną: działa jako „emocjonalny balsam” na społeczeństwo doświadczające porażek. Liczbę ofiar trudno relatywizować, ale nowy system uzbrojenia, który dodatkowo ukazany jest w medialnych ujęciach lub infografikach, można łatwo przedstawić jako namacalne zwycięstwo techniczne.
Autor propagandowego tekstu wprowadza kontrast między „pustymi” celami ukraińskiego ataku a „wyższością” rosyjskich systemów ofensywnych. W praktyce oznacza to, że każdy kolejny atak na rosyjską infrastrukturę wojskową będzie w narracji przedstawiany nie jako realna strata, lecz jako impuls do dalszego rozwoju technologicznego i modernizacji armii.
Tym samym wątek „zamortyzowania” porażki nie tylko przykrywa klęskę, lecz staje się elementem legitymizującym kontynuację wojny. Rosja pozostaje „zwycięska” nie dlatego, że odpiera ataki, lecz dlatego, że rzekomo przekształca straty w postęp. To klasyczny przykład przekształcania rzeczywistości operacyjnej w narracyjną przewagę.
Propaganda jako broń wielowarstwowa
Z punktu widzenia analizy informacyjnej omawiany tekst spełnia wszystkie kryteria agresywnej narracji państwowej. Oznacza to, że nie należy go traktować jako ekscentrycznego komentarza medialnego, lecz jako część szerszej wojny psychologiczno-informacyjnej, która toczy się równolegle do działań kinetycznych.
Obserwowane obecnie operacje informacyjne są ukierunkowane na różne grupy odbiorców i pełnią zróżnicowane funkcje propagandowe:
- Społeczeństwo rosyjskie – celem jest utrzymanie poparcia dla dalszej eskalacji oraz przekonanie obywateli, że działania odwetowe są sprawiedliwe i konieczne;
- Elity polityczne państw zachodnich – celem jest zasianie wątpliwości, czy Ukraina „nie posunęła się za daleko”, oraz sugerowanie, że to Kijów odpowiada za ryzyko eskalacji konfliktu jądrowego;
- Środowiska antyestablishmentowe na Zachodzie – propaganda dostarcza im prostych narracji: „to wojna zastępcza Stanów Zjednoczonych”, „Waszyngton to agresor, Rosja – obrońca”;
- Społeczeństwo ukraińskie – intencją jest zastraszenie i obniżenie morale, poprzez sugerowanie nieuchronności „bolesnych konsekwencji” rosyjskiego odwetu.
Narracja oblężonego imperium: podsumowanie funkcji
Warto przy tym podkreślić, że wszystkie te przekazy są utrzymywane w konsekwentnej ramie zagrożonego imperium. Rosyjska propaganda stosuje pełne spektrum technik wzmacniających obraz państwa jako „oblężonej twierdzy”: hiperbolizację zagrożenia, przypisywanie USA roli wszechmocnego wroga, sakralizację atakowanych obiektów, umniejszanie strat oraz szerzenie groźby odwetu. Dzięki temu porażki wojskowe są przeformułowywane w „akceptowalne koszty”, a odbiorcy utwierdzani są w przekonaniu, że Rosja, chociaż otoczona, szykuje wyważoną, lecz nieuniknioną odpowiedź.
Autor: Tadeusz Kania – Dziennik Disinfio Digest