15
Najnowsza aktywność

3

Najnowsza aktywność

Drony i dezinformacja. “Anonimowe polskie głosy” w RT Arabic

RT Arabic wykorzystuje anonimowe „polskie” głosy, by szerzyć antyukraińskie narracje
Na początku września 2025 roku doszło do poważnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę grupa dronów, zidentyfikowanych przez stronę polską jako rosyjskie, wleciała na terytorium Rzeczypospolitej. Zostały one zneutralizowane przez polskie siły obrony powietrznej we współpracy z NATO. Premier Donald Tusk oświadczył, że incydent miał charakter celowy, i wezwał obywateli, aby nie ulegali rosyjskiej dezinformacji. Odrzucił pojawiające się oskarżenia kierowane wobec Ukrainy, jednoznacznie wskazując, że odpowiedzialność ponosi Federacja Rosyjska. Wystąpienie to stanowiło element działań Polski zmierzających do utrzymania solidarności z Ukrainą oraz zapewnienia zarówno opinii publicznej, jak i sojuszników, że prowokacje Moskwy nie doprowadzą do podziałów.
Reakcja rosyjska miała charakter defensywny i przewidywalny. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił wypowiedź premiera jako „nic nowego”, zarzucając Warszawie i innym stolicom europejskim formułowanie bezpodstawnych oskarżeń. Rosyjskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło, jakoby atak był wymierzony w Polskę, wskazując, że nie planowano celów na jej terytorium. Argumentowano także, że zasięg użytych dronów nie przekracza 700 kilometrów, co miało sugerować przypadkowy charakter naruszenia. Z kolei Sztab Generalny Białorusi wysunął tezę, iż ukraińska wojna elektroniczna miała „wepchnąć” drony w białoruską przestrzeń powietrzną, co przedstawiano jako rzekomą prowokację Kijowa, a nie działania Moskwy. Takie komunikaty wpisywały się w skoordynowaną kampanię dezinformacyjną, której celem było rozmycie faktów i przerzucenie odpowiedzialności z Rosji na inne podmioty.

Na początku września 2025 roku doszło do poważnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę grupa dronów, zidentyfikowanych przez stronę polską jako rosyjskie, wleciała na terytorium Rzeczypospolitej. Zostały one zneutralizowane przez polskie siły obrony powietrznej we współpracy z NATO. Prezydent Karol Nawrocki oraz Premier Donald Tusk oświadczyli, że incydent miał charakter celowy, i wezwał obywateli, aby nie ulegali rosyjskiej dezinformacji. Odrzucił pojawiające się oskarżenia kierowane wobec Ukrainy, jednoznacznie wskazując, że odpowiedzialność ponosi Federacja Rosyjska. Wystąpienie to stanowiło element działań Polski zmierzających do utrzymania solidarności z Ukrainą oraz zapewnienia zarówno opinii publicznej, jak i sojuszników, że prowokacje Moskwy nie doprowadzą do podziałów.

Reakcja rosyjska miała charakter defensywny i przewidywalny. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił wypowiedź premiera jako „nic nowego”, zarzucając Warszawie i innym stolicom europejskim formułowanie bezpodstawnych oskarżeń. Rosyjskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło, jakoby atak był wymierzony w Polskę, wskazując, że nie planowano celów na jej terytorium. Argumentowano także, że zasięg użytych dronów nie przekracza 700 kilometrów, co miało sugerować przypadkowy charakter naruszenia. Z kolei Sztab Generalny Białorusi wysunął tezę, iż ukraińska wojna elektroniczna miała „wepchnąć” drony w białoruską przestrzeń powietrzną, co przedstawiano jako rzekomą prowokację Kijowa, a nie działania Moskwy. Takie komunikaty wpisywały się w skoordynowaną kampanię dezinformacyjną, której celem było rozmycie faktów i przerzucenie odpowiedzialności z Rosji na inne podmioty.

Dziwny artykuł RT Arabic o „reakcjach w mediach społecznościowych”

Na tle oficjalnych komunikatów i stanowisk rządowych szczególną uwagę zwrócił artykuł opublikowany przez RT Arabic (arabskojęzyczny oddział Russia Today). Materiał ten nie koncentrował się na analizie wypowiedzi władz ani ekspertów, lecz na rzekomych reakcjach polskich użytkowników mediów społecznościowych. Artykuł zatytułowany „Wypowiedzi polskiego premiera podpalają platformy społecznościowe przeciwko niemu” sugerował, że ostrzeżenia premiera Donalda Tuska przed rosyjską dezinformacją miały wywołać szeroką debatę w polskiej przestrzeni cyfrowej.

RT Arabic zilustrował tę tezę, przytaczając kilka anonimowych komentarzy, rzekomo pochodzących z platformy X. Wyróżnione cytaty wpisywały się w kluczowe linie rosyjskiej propagandy: krytykowały Ukrainę, relatywizowały odpowiedzialność Rosji i podważały wiarygodność Zachodu. Jeden z przytoczonych postów stwierdzał, że „prawdziwa szkoda dla państwa polskiego nie pochodzi od rosyjskiej propagandy, lecz od propagandy ukraińskiej, niemieckiej i anglosaskiej”. Było to bezpośrednie odwrócenie narracji przedstawionej przez premiera, a zarazem przykład techniki odwracania winy (blame shifting).

Strategia zastosowana przez RT Arabic odbiega od typowego wzorca rosyjskich mediów państwowych, które zazwyczaj budują przekaz w oparciu o wypowiedzi urzędników, ekspertów czy instytucji, nawet jeśli są one stronnicze lub kontrolowane. W tym przypadku materiał został oparty wyłącznie na anonimowych wpisach, których autorów nie zweryfikowano. Takie podejście umożliwiało dowolną selekcję treści i kreowanie wrażenia, że stanowisko rządu polskiego spotkało się z powszechnym sprzeciwem obywateli.

Należy wskazać, że nie można wykluczyć, iż część z przytoczonych komentarzy pochodziła od rzeczywistych polskich internautów. Jednak prawdopodobieństwo, że były one produktem działań prorosyjskich trolli lub botów, jest wysokie. Zastosowana metoda wpisuje się w technikę astroturfingu, czyli kreowania pozornej debaty społecznej przy użyciu anonimowych lub fikcyjnych głosów. Połączenie tego z mechanizmem fałszywej równowagi, sugerującym, że anonimowe wpisy mogą być równoważne z oficjalnym stanowiskiem państwa, wskazuje na rosnącą elastyczność rosyjskich operacji dezinformacyjnych w przekazie skierowanym do odbiorców arabskich.

Nowością w tym przypadku jest odejście od konwencji przyjętej w dotychczasowych materiałach RT dotyczących Polski. Wcześniejsze relacje bazowały na komentarzach polityków czy ekspertów, podczas gdy obecny artykuł został skonstruowany wyłącznie z anonimowych, nieweryfikowalnych źródeł. Może to świadczyć o testowaniu nowych formatów narracyjnych, które pozwalają Kremlowi na większą swobodę w kształtowaniu przekazu pod kątem oczekiwań odbiorców w świecie arabskim.

Propaganda przez anonimowe konta: Co cytowano?

Treść przytoczonych przez RT Arabic postów z mediów społecznościowych wpisywała się w kluczowe linie rosyjskiej propagandy. Przykład cytatu, w którym stwierdzano, że „prawdziwa szkoda dla państwa polskiego nie pochodzi od rosyjskiej propagandy, lecz od ukraińskiej, niemieckiej i anglosaskiej”, odzwierciedlał mechanizm odwracania winy (blame shifting). Sugerowano, że źródłem problemów Polski są jej zachodni sojusznicy, a nie agresywne działania Rosji. W innych fragmentach artykułu przywoływano komentarze szydzące z premiera Tuska i NATO, akcentując, że Polska rzekomo reaguje przesadnie i „oskarża Rosję z przyzwyczajenia”. RT Arabic dodatkowo podkreślał, że premier „opisał drony jako rosyjskie, ale nie przedstawił dowodów”, co jest klasycznym przykładem denializmu i próbą podważenia wiarygodności komunikatów władz.

Tak skonstruowany przekaz spełniał równocześnie kilka celów propagandowych. Po pierwsze, rozmywał odpowiedzialność Rosji za naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej, kierując uwagę na rzekome winy Ukrainy i Zachodu. Nasz wcześniejsze analizy (porównaj: https://disinfodigest.pl/2025/09/12/prorosyjskie-narracje-w-polsce-dezinformacja-wokol-incydentu-z-dronami/) wskazują, że identyczna narracja (oskarżająca Ukrainę o prowokację) była aktywnie promowana w prorosyjskich mediach działających w Polsce. W ten sposób RT Arabic posłużył się techniką fałszywej równowagi, przedstawiając anonimowe, nieweryfikowalne wpisy jako dowód na powszechny sprzeciw wobec polityki rządu.

Po drugie, dobrane cytaty podważały zaufanie do polskich instytucji i liderów. Eksponowanie anonimowych komentarzy jako „głosu Polaków” miało sugerować, że premier nie reprezentuje opinii społeczeństwa, lecz działa wbrew niemu. To przykład astroturfingu, czyli kreowania pozornej debaty społecznej przy pomocy anonimowych kont i wpisów, które mogą w rzeczywistości pochodzić od trolli lub botów.

Po trzecie, cytaty wzmacniały dezinformację antyukraińską i antyzachodnią. Teza, że to „ukraińska i anglosaska propaganda” stanowi zagrożenie dla Polski, wpisuje się w szerszą strategię Kremla mającą na celu pogłębianie nieufności w relacjach polsko-ukraińskich. Insynuowanie, że Ukraina mogła sprowokować incydent, służyło osłabianiu solidarności z Kijowem i budowaniu narracji o potencjalnej próbie wciągnięcia NATO w wojnę.

Wreszcie, część cytowanych wpisów uderzała w NATO, przedstawiając sojusz jako nieefektywny i bierny wobec rosyjskich działań. Jest to klasyczny przykład dyskredytacji instytucji międzynarodowych, którego celem jest osłabienie spójności i wiarygodności struktur obronnych Zachodu. Kontrastując to z „odpowiedzialnym” stanowiskiem Białorusi, RT Arabic budował fałszywy obraz Rosji i jej sojuszników jako podmiotów stabilizujących sytuację.

Podsumowując, każdy element artykułu RT Arabic, od obwiniania Ukrainy, poprzez ośmieszanie polskich władz, po kwestionowanie NATO, stanowi przykład skoordynowanej operacji dezinformacyjnej. Użycie anonimowych wpisów zamiast wiarygodnych źródeł pozwoliło nadać rosyjskim narracjom pozory autentycznego, oddolnego głosu polskich internautów.

Skoordynowana dezinformacja: Wpasowanie w rosyjski „podręcznik narracji”

Artykuł RT Arabic nie funkcjonował w izolacji. Stanowił element szerszej kampanii dezinformacyjnej Kremla związanej z incydentem dronowym. Strategia komunikacyjna Moskwy nie koncentrowała się na przedstawieniu faktów, lecz na kontroli interpretacji wydarzeń. Rosja nie rywalizuje o prawdę, ale o dominację narracyjną, posługując się zsynchronizowaną sekwencją oświadczeń, aby kształtować percepcję odbiorców. W przekazach rosyjskich i białoruskich można wyróżnić kilka kluczowych linii narracyjnych:

1. Zaprzeczanie rosyjskiej sprawczości. Powtarzano, że Rosja „nie miała celów w Polsce” i że incydent był „przypadkowy” lub „reakcyjny”. To przykład denializmu (klasycznej taktyki propagandowej mającej na celu zatarcie faktów i uniknięcie odpowiedzialności). Dodawanie technicznych szczegółów, jak rzekomy zasięg dronów poniżej 700 km, stanowiło element pseudoekspertyzy, której celem było podważanie wiarygodności polskich ustaleń.

2. Przerzucanie winy na Ukrainę i Zachód. Rosyjskie i białoruskie źródła sugerowały, że za incydent odpowiadała Ukraina („prowokacja mająca eskalować wojnę”) lub NATO („antyrosyjska intryga”). To przykład blame shifting oraz teorii spiskowej, mających stworzyć wrażenie, że Polska padła ofiarą działań sojuszników, a nie agresji Kremla.

3. Bagatelizowanie i wyśmiewanie. Media państwowe i tzw. milblogerzy konsekwentnie używali drwiny i kpiny, by zmniejszyć wagę zdarzenia. Mówiono o „nieznanych obiektach” zamiast o dronach, porównywano incydent do wcześniejszych wydarzeń w Estonii, a polską reakcję określano jako „histeryczną”. To klasyczna technika trywializacji, której celem jest ośmieszenie przeciwnika i podważenie jego wiarygodności.

4. Odwracanie ról ofiary i agresora. Kreml starał się przedstawić Polskę jako prowokatora eskalacji, a Rosję jako stronę reaktywną. To przykład victim playing (odwrócenia ról mającego „uodpornić” Moskwę na krytykę). Odwołania do incydentu w Przewodowie w 2022 roku miały dodatkowo osłabić wiarygodność polskiej komunikacji, sugerując, że Polska „ma zwyczaj” niesprawiedliwie obwiniać Rosję.

Narracje te były konsekwentnie wzmacniane w całym prorosyjskim ekosystemie informacyjnym, od oficjalnych rzeczników Kremla, przez media państwowe (RT, RIA Novosti), po kanały na Telegramie. Spójność tego przekazu nie była przypadkowa, lecz stanowiła element skoordynowanej operacji wpływu.

Wyodrębniono cztery cele tej strategii:

  • osłabienie zaufania publicznego poprzez akcentowanie „braku dowodów” i sugerowanie, że władze manipulują;
  • podsycanie nastrojów antyukraińskich poprzez oskarżanie Kijowa o prowokacje;
  • rozbijanie jedności sojuszu poprzez wbijanie klina między Polskę, NATO i USA;
  • legitymizowanie rosyjskiej agresji poprzez narrację, że Rosja reaguje defensywnie na działania Zachodu.

Sukces takiej operacji nie polega na pełnym przekonaniu odbiorców do rosyjskich tez, ale na wywołaniu dezorientacji i zniechęcenia. Już sama niepewność co do faktów jest dla Kremla wystarczającym zwycięstwem.

W tym kontekście RT Arabic odegrał istotną rolę, prezentując narracje w sposób dostosowany do arabskiego odbiorcy. Wykorzystanie rzekomo polskich komentarzy do ataku na premiera i NATO wytwarzało iluzję oddolnego sprzeciwu, co jest przykładem techniki astroturfingu. Artykuł wpisywał się tym samym w nadrzędny cel Kremla: wytwarzanie chaosu informacyjnego i pogłębianie podziałów wewnętrznych w Polsce i na Zachodzie.

Oznaka desperacji: Dlaczego ta taktyka jest nietypowa

Artykuł RT Arabic zwrócił uwagę analityków Disinfo Digest ze względu na nietypowy sposób budowania narracji. Oddziały RT rzadko konstruują przekaz wyłącznie w oparciu o anonimowe komentarze z mediów społecznościowych, szczególnie w kontekście wrażliwych wydarzeń geopolitycznych. Standardowo propaganda państwowa opiera się na oficjalnych komunikatach, wypowiedziach przedstawianych jako „niezależni eksperci” lub na cytatach osób dających się zidentyfikować, co nadaje przekazowi pozory autorytetu. Wykorzystywanie losowych, nieweryfikowalnych wpisów z internetu to praktyka typowa dla niskiej jakości portali clickbaitowych lub ukrytych kont wpływu, nie zaś dla nadawcy pretendującego do miana globalnego medium.

Fakt, że RT Arabic zdecydowało się na taki zabieg, można odczytywać jako oznakę propagandowej desperacji. Brakowało wiarygodnych polskich postaci publicznych, ekspertów czy urzędników, którzy mogliby zostać przywołani w obronie Rosji. Wobec tego RT „pożyczyło legitymizację” od anonimowych rzekomych użytkowników polskiego internetu. Takie działanie służyło stworzeniu iluzji, że w Polsce istnieje realne poparcie dla narracji Kremla.

Mechanizm ten wpisuje się w technikę astroturfingu, czyli fabrykowania oddolnych nastrojów. Cytowane posty pozbawione były jakichkolwiek danych pozwalających na weryfikację (nie podano nazwisk ani prawdziwych profili), co umożliwiało dowolne manipulowanie treścią i źródłem. W praktyce równie dobrze mogły to być wypowiedzi zwykłych obywateli, jak i wpisy pochodzące od trolli, botów, kont-słupów (sockpuppets) lub od samych redaktorów RT. Brak przejrzystości nie był przypadkowy. Stanowił zabezpieczenie, które uniemożliwia obalenie przekazu.

Zabieg ten ujawnia słabość rosyjskiej narracji: wobec oczywistego faktu naruszenia przestrzeni powietrznej NATO przez rosyjskie drony nie znaleziono spójnego kontrargumentu. Zamiast tego posłużono się manipulacją opartą na tezie: „niektórzy Polacy twierdzą, że ich rząd się myli”. Jest to przykład argumentu zmanipulowanego (manipulated argument), w którym źródłem „dowodu” stają się anonimowe i nieweryfikowalne wpisy w sieci.

RT i inne rosyjskie media wielokrotnie posługiwały się cytatami z mediów społecznościowych jako ilustracją materiałów. Jednak użycie ich jako centralnej podstawy narracji politycznej, w tym przypadku mającej dowodzić, że „Polacy sprzeciwiają się swojemu premierowi i NATO, a sympatyzują z Rosją”, stanowi istotne zaostrzenie techniki propagandowej. Wskazuje to na sytuację, w której Kreml, pozbawiony rzetelnych źródeł legitymizacji, decyduje się na tworzenie fikcyjnego poparcia oddolnego, aby wzmocnić własny przekaz.

Celowanie w świat arabski: Dlaczego RT Arabic forsuje tę narrację

Decyzja o opublikowaniu omawianej narracji właśnie w RT Arabic wskazuje na szerszy strategiczny cel Kremla. Bliski Wschód i Afryka Północna stały się w ostatnich latach kluczowym obszarem rywalizacji informacyjnej. RT uruchomiła serwis arabski w 2007 roku, konsekwentnie budując pozycję alternatywy wobec mediów zachodnich. Dwa momenty szczególnie wzmocniły znaczenie RT Arabic: Arabska Wiosna, która ujawniła siłę narracji medialnych w regionie, oraz rosyjska interwencja w Syrii w 2015 roku, symbolizująca powrót Moskwy jako aktora regionalnego. Od tego czasu RT Arabic systematycznie forsuje prokremlowskie perspektywy, obwiniając Zachód za niestabilność i prezentując Rosję jako siłę stabilizującą. Tego rodzaju przekaz rezonuje z częścią arabskiej opinii publicznej, nieufną wobec polityki Stanów Zjednoczonych i Europy.

W kontekście wojny w Ukrainie RT Arabic i Sputnik Arabic stały się jednymi z najaktywniejszych narzędzi Kremla w świecie arabskim. Badania wskazują, że ich obecność w mediach społecznościowych przewyższa pod względem skali nawet BBC Arabic czy Al Jazeerę. Publikowane treści obejmują zarówno teorie spiskowe (np. o rzekomych biolaboratoriach USA na Ukrainie), jak i denializm (zaprzeczanie rosyjskim zbrodniom wojennym, obwinianie NATO za konflikt). Przykłady z 2022 roku to m.in. fałszywe nagrania przypisujące masakrę w Buczy siłom ukraińskim czy plotki o „ucieczce Zełenskiego”. Tego rodzaju narracje mają na celu nie tyle pełne przekonanie odbiorców, ile zasianie wątpliwości i osłabienie poparcia dla Zachodu.

W tym kontekście publikacja o Polsce i NATO pełni funkcję propagandy skierowanej na Globalne Południe. Artykuł RT Arabic sugerujący, że Polska jest podzielona wewnętrznie, a jej obywatele krytykują premiera i sojusz, ma uderzać w dwa wątki:

  1. podważenie jedności Zachodu – w oczach arabskich odbiorców Polska zostaje pokazana jako kraj, w którym „nawet własne społeczeństwo” nie popiera działań przeciwko Rosji;
  2. budowanie pozytywnego obrazu Rosji – Kreml przedstawia się jako ofiara nieuzasadnionych oskarżeń, podczas gdy Zachód jawi się jako niekompetentny, podzielony i hipokrytyczny.

Technika zastosowana w tym przypadku to astroturfing międzynarodowy, czyli prezentowanie fikcyjnych, anonimowych głosów z Polski w taki sposób, aby przekonać arabskiego odbiorcę, że w samym NATO istnieją poważne wątpliwości. Tego rodzaju przekaz ma szczególne znaczenie, ponieważ państwa arabskie częściej niż Europa czy Ameryka Północna przyjmują neutralną lub ambiwalentną postawę wobec wojny w Ukrainie. Moskwa wykorzystuje RT Arabic, by tę neutralność utrwalić lub przechylić opinię publiczną na swoją stronę.

Dodatkowym czynnikiem jest fakt, że w rejonie MENA RT Arabic nie podlega takim ograniczeniom, jakie obowiązują w Europie (np. zakaz nadawania RT w UE). Oznacza to, że Kreml może swobodnie docierać do milionów odbiorców w języku arabskim, prezentując własną wersję wydarzeń. Historia o polskich dronach wpleciona w narrację o rzekomej niekompetencji NATO czy hipokryzji Warszawy jest przykładem propagandy miękkiej siły, której celem nie jest zmiana polityki państw arabskich, ale podsycenie ich sceptycyzmu wobec Zachodu.

Implikacje dla bezpieczeństwa Polski

Działania RT Arabic (i szersza kampania dezinformacyjna, której są częścią) stanowią przykład wrogiej aktywności informacyjnej wymierzonej w państwa NATO, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Jako kraj należący do najbardziej konsekwentnych zwolenników Ukrainy i pełniący rolę frontowego członka Sojuszu, Polska znajduje się w centrum zainteresowania Kremla. Rosyjska propaganda dąży do osłabienia jej determinacji i wiarygodności poprzez podważanie wizerunku przywódców – przedstawianie ich jako niekompetentnych, nadmiernie reagujących lub wręcz organizujących prowokacje. Tego rodzaju narracje mogą prowadzić do obniżenia znaczenia polskich ostrzeżeń przed rosyjską agresją. Tworzenie wątpliwości wobec komunikatów władz podważa zaufanie społeczne i może osłabiać solidarność sojuszników.

W interesie Polski leży zatem szybkie identyfikowanie i neutralizowanie tego typu operacji wpływu. Rząd oraz instytucje zajmujące się weryfikacją informacji reagują na bieżąco, ostrzegając opinię publiczną przed fałszywymi narracjami związanymi z incydentem dronowym i apelując o korzystanie z oficjalnych źródeł. Równolegle ośrodki analityczne, takie jak Disinfo Digest, monitorują i dokumentują zastosowane techniki propagandowe, pokazując, w jaki sposób są one zsynchronizowane w ekosystemie prorosyjskich treści. Tego rodzaju analizy nie tylko uzupełniają działania państwowych instytucji, ale również dostarczają szerszego obrazu, jak narracje są konstruowane i jakie cele strategiczne im przyświecają. 

Równie istotne jest akcentowanie tego problemu w relacjach międzynarodowych. Warszawa może wskazywać podobne przykłady jako dowód na to, że rosyjska dezinformacja prowadzona jest w wielu językach i na wielu rynkach, a jej celem jest osłabianie spójności NATO i UE. Incydent pokazuje, że walka toczy się nie tylko o kontrolę terytorium, lecz także o kontrolę narracji.

Udostępnij!

Otwórz PDF i wydrukuj