![Kreml nasilił kampanię informacyjno-psychologiczną wymierzoną w Polskę i społeczeństwa zachodnie. W ramach tej strategii rosyjskie media i prorosyjskie źródła systematycznie przedstawiają Polskę jako agresora lub prowokatora. Stosowane są dramatyczne narracje: od gróźb nuklearnych („Polska zniknie w 10–15 minut”), przez przekłamania dotyczące incydentów lotniczych („prowokacje NATO”), po tezy o winie Ukrainy za eskalację konfliktu na granicach Polski. Rosyjscy propagandyści grają też kartą „ofiary agresji” sugerując, że to Zachód blokuje negocjacje pokojowe, a nie Rosja eskaluje konflikt. W ostatnich dniach widzimy szczególne nasilenie takich przekazów. Na przykład w prorosyjskich mediach cytowano rosyjskiego eksperta wojskowego, który oświadczył, że demonstracyjne bombardowanie zachodniej Ukrainy i wschodniej Polski („korytarz transportowy łączący Polskę z zachodnią Ukrainą, przez który przechodzi od 60 do 80 procent dostaw wojskowych”) taktyczną bronią jądrową „uratowałoby świat przed wojną światową”. Podobnie zastraszające są wypowiedzi prorosyjskich komentatorów, jak np. cytowany przez Sputnik Arabic politolog dr Ali Baydoun z Bejrutu, który stwierdził, że „tak jak Polska była przyczyną II wojny światowej, tak samo będzie przyczyną III wojny światowej”. Tego typu tezy mają wywoływać w polskim społeczeństwie strach i zwątpienie w sens dotychczasowego wsparcia Ukrainy.30 września 2025 roku rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SVR) rozpowszechniła dodatkową narrację eskalacyjną. Miała ona sugerować, że Kijów szykuje „niebezpieczną prowokację” na terenie Polski i Rumunii przy udziale białoruskiego Pułku im. Kastusia Kalinowskiego i rosyjskiego „Legionu Wolna Rosja”, której celem miałoby być wciągnięcie NATO do bezpośredniego konfliktu z Rosją (szerzej o tej operacji pisaliśmy tutaj: https://disinfodigest.pl/2025/10/01/pulk-kalinowskiego-w-kremlowskiej-machinie-propagandy/). Komunikat SVR natychmiast podchwyciły prorosyjskie media w Rosji i w krajach arabskich. Jego zasięg globalny świadczy, że nie był to incydentalny wpis, lecz eskalacja kolejnej koordynowanej operacji informacyjnej rozwijanej od 2022 roku.Wszystkie te przekazy oparte są na sprawdzonych technikach propagandowych: deformacji faktów (ramowania przekazu), eskalacji języka (groźby i wywoływanie paniki), tworzeniu pozorów niezależnych opinii („astroturfing” w komentarzach), oraz wykorzystaniu „ekspertów” i rozbudowanej sieci prorosyjskich mediów. Dystrybucję narracji zapewniają zarówno kanały państwowe (RT, Sputnik, TASS, programy W. Sołowjowa i inni „blogerzy wojskowi”), jak i media społecznościowe (Telegram, X, YouTube). Ponadto Rosja konsekwentnie kieruje tę propagandę na Bliski Wschód, m.in. przez kanały RT Arabic i Sputnik Arabic, gdzie adaptuje narracje w języku arabskim, przedstawiając się jako „stabilizator” i obarczając Zachód winą za globalną niestabilność. Całość tych działań wpisuje się w strategię „refleksyjnego sterowania” (reflexive control), klasyczne PSYOPS i hybrydowe działania (cyber, informacyjne, psychologiczne) mające zdestabilizować partnerów i sparaliżować proces decyzyjny w NATO i UE.Ryzyko wynikające z tej eskalacji dezinformacji jest znaczące: propagandowe narracje poważnie podważają zaufanie społeczne do instytucji państwowych i sojuszy, mogą wywołać panikę lub presję na polityków, a nawet sprowokować dalszą militarną konfrontację. Kontekst strategicznyRosyjskie strategie informacyjno-psychologiczne wynikają z historycznej doktryny bezprzymiotnikowej wojny (ros. война без прилагательных), co oznacza postrzeganie wojny nie w wąskich kategoriach (np. „wojna nuklearna”, „wojna konwencjonalna”, „wojna informacyjna”), lecz jako całościowy, zintegrowany proces obejmujący wszystkie możliwe środki oddziaływania: militarne, polityczne, gospodarcze, informacyjne, kulturowe i psychologiczne. Rosja nie rozróżnia ostrych granic między „czasem pokoju” a „czasem wojny”. Traktuje oddziaływanie informacyjne i psychologiczne jako stały element wojny toczącej się „poniżej progu”. To uzasadnia prowadzenie permanentnych operacji wpływu wobec innych państw i własnego społeczeństwa. W rosyjskiej koncepcji elementy takie jak wojna elektroniczna, psychologiczna i informacyjna są traktowane jako „hard power” integrujące różnorodne sposoby nacisku. W przeciwieństwie do zachodnich modeli (gdzie dominują soft power lub strategic communication), podejście rosyjskie sekurytyzuje niemal każdą dziedzinę. Jej „wojna informacyjna” ma na celu podważenie systemów społecznych i zmuszenie przeciwnika do decyzji korzystnych dla Moskwy. Kluczowe dokumenty Sił Zbrojnych FR mówią o „rywalizacji informacyjnej” w celu destabilizacji społeczeństwa i naruszenia spójności państwa. Rosyjskie doświadczenia (wojna w Syrii, konflikt ukraiński) stały się laboratorium sprawdzania tych metod: propaganda wymierzona w Zachód ma wzmacniać wewnętrzną legitymację w Rosji (posługując się dumną retoryką obrony wartości) oraz rozsadzać wolę oporu i solidarności europejskiej. W ostatnim okresie dodatkowym bodźcem jest konflikt ukraiński: Rosja buduje narrację, że Zachód eskaluje niebezpiecznie, a sama Rosja jest cierpiącą ofiarą (np. kremlowskie ultimatum pokojowe warunkowane „kapitulacją Ukrainy”).Rozpoznane narracjeAnaliza monitoringu medialnego wskazuje następujące główne narracje propagandowe:Groźby nuklearne: Kreml systematycznie przypomina o przewadze własnego arsenału jądrowego, sugerując gotowość jego użycia wobec państw NATO. Przykładem jest wystąpienie w programie propagandowym Władimira Sołowjowa, gdzie „ekspert” Konstantin Siwkow groził, że w „10–15 minut Polska [zniknie] – państwo, ludność i język polski”. Podobne ostrzeżenia formułował były prezydent Dmitrij Miedwiediew, strasząc odpowiedzią nuklearną na rzekome „polskie prowokacje”. Tego typu przekaz maluje Polskę jako realny poligon nuklearny i ma sugerować zarówno Warszawie, jak i NATO konieczność podporządkowania się rosyjskim żądaniom. Celem jest wywołanie strachu, poczucia bezsilności oraz zdyskredytowanie przeciwników Rosji jako agresorów.W ostatnich dniach narracja ta została dodatkowo wzmocniona poprzez nowy wątek obecny w rosyjskich mediach, w tym w kanałach arabskojęzycznych. Cytowano tam eksperta, który twierdził, że demonstracyjny atak taktyczną bronią jądrową na zachodnią Ukrainę i wschodnią Polskę byłby „racjonalnym” krokiem, ponieważ mógłby zapobiec wybuchowi III wojny światowej. Wprowadzenie tego rodzaju argumentacji do globalnej infosfery ma służyć normalizacji myśli o użyciu broni jądrowej i nadaniu jej pozorów „odpowiedzialności strategicznej”. Jednocześnie Kreml stara się budować przekonanie, że to Rosja, a nie Zachód, ponosi ciężar troski o pokój światowy, odwracając uwagę od faktu, iż to właśnie Moskwa jest stroną eskalującą zagrożenie.Zachodnie prowokacje. Rosyjska propaganda konsekwentnie przedstawia incydenty graniczne i naruszenia przestrzeni powietrznej jako celowe prowokacje Zachodu lub Ukrainy. Po nocnym ataku dronów rosyjskie media mówiły o „prowokacji” ze strony Polski i NATO, a rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zarzucał Unii Europejskiej i Sojuszowi, że „codziennie oskarżają Rosję bez żadnych dowodów”. Tego typu narracja ma jeden cel, odwrócenie uwagi od rzeczywistego agresora i wykreowanie wizerunku Rosji jako ofiary.Przerzucanie winy: Rosyjska propaganda systematycznie usiłuje obciążyć Zachód odpowiedzialnością za eskalację konfliktu. „Incydent dronowy” w Polsce został przez Moskwę zbagatelizowany i określony mianem „politycznego clickbaitu”, przy równoczesnym sugerowaniu, że to właśnie Zachód wciąga Polskę w wojnę. Media kontrolowane przez Kreml podważały istnienie jakichkolwiek dowodów na obecność rosyjskich dronów, twierdząc, że Warszawa sztucznie rozdmuchuje sprawę. Cała narracja sprowadza się do jednego przesłania: to Zachód eskaluje sytuację poprzez dostawy broni, sankcje i rzekome prowokacje, podczas gdy Rosja przedstawiana jest jako strona „wyłącznie się broniąca”.Ostrzeżenia polityczne: Kremlowska narracja coraz częściej opiera się na wizji nieuchronnej katastrofy, jeśli Zachód nie zmieni swojej polityki. Wystąpienia Putina są spójne z przekazem rosyjskich mediów: pod płaszczykiem apelu o „rozsądek” kierowane są groźby wobec Europy, takie jak odcięcie dostaw energii czy ryzyko globalnej wojny. Polska przedstawiana jest jako szczególnie zagrożona, raz poprzez sugestie o podziale NATO, innym razem poprzez straszenie perspektywą III wojny światowej. Celem tych komunikatów jest legitymizowanie rosyjskich ostrzeżeń jako poważnych i odpowiedzialnych, przy jednoczesnym przerzucaniu winy za eskalację na Zachód, który ma rzekomo „pchać świat ku konfliktowi”.Mechanizmy oddziaływaniaRosyjskie kampanie propagandowe wykorzystują sprawdzone techniki komunikacyjne:Framing (ramowanie): To technika polegająca na prezentowaniu wydarzeń w taki sposób, by narzucić odbiorcy określony kontekst i gotową interpretację. W rosyjskiej propagandzie incydenty, jak choćby pojawienie się dronów nad Polską, nie są przedstawiane w oderwaniu, lecz okraszane narracją o rzekomej agresji Zachodu i jego chęci sprowokowania Moskwy. Dzięki temu odbiorca zostaje niejako poprowadzony do wniosku, że zdarzenie nie jest przypadkiem ani samodzielnym aktem wojennym, lecz częścią większego „antyrosyjskiego spisku”. Ramowanie pozwala więc Kremlowi przesunąć akcent z faktów na interpretacje, budując obraz świata, w którym Rosja jedynie reaguje na nieustanne zagrożenia ze strony NATO i Ukrainy. Tak skonstruowany przekaz wyprzedza proces krytycznego myślenia odbiorcy. Zanim zada on pytanie o źródła czy dowody, narracja dostarcza mu gotowej odpowiedzi zgodnej z linią polityczną Moskwy. Eskalacja retoryczna: To technika polegająca na celowym wzmacnianiu atmosfery lęku poprzez używanie ostrych słów, przesadnych metafor i alarmistycznych prognoz. Rosyjscy propagandyści chętnie sięgają po odwołania historyczne, takie jak groźba powrotu zimnej wojny, aby budzić strach przed katastrofą i jednocześnie podsycać potrzebę silnego przywództwa. W ramach tzw. „zarządzania refleksyjnego” stosują przy tym konkretne metody manipulacji. Jedną z nich jest przeciążenie informacyjne – zalewanie odbiorcy sprzecznymi wersjami wydarzeń, co prowadzi do dezorientacji i zniechęca do samodzielnej analizy. Inną techniką jest inscenizacja, czyli tworzenie fikcyjnych zagrożeń, które, gdy zostaną zdemaskowane, odwracają uwagę od realnych działań Kremla. Przykładem przeciążenia może być narracja o naruszeniach przestrzeni powietrznej, które jednocześnie przedstawiane są jako celowa prowokacja Zachodu i jako zwykły przypadek techniczny. Efekt to chaos informacyjny, w którym odbiorca nie jest w stanie ustalić, gdzie kończy się fakt, a zaczyna manipulacja.Amplifikacja przekazu: To metoda polegająca na tworzeniu wrażenia, że dana narracja jest powszechnie podzielana i wspierana przez szerokie grono odbiorców. Rosyjska propaganda osiąga ten efekt dzięki wykorzystaniu tzw. Boosterów, czyli rozbudowanej sieci kanałów obejmujących media państwowe (RT, Sputnik), agencje prasowe (TASS, RIA Nowosti), programy wpływowych komentatorów (jak Władimir Sołowjow) oraz liczne konta w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Telegramie i Twitterze/X. Ważną rolę odgrywają także „eksperci delegowani” np. analitycy wojskowi, jak Konstantin Siwkow, czy osoby przedstawiane jako zachodni komentatorzy jak Warren Thornton, a nawet celebryci polityczni, których wypowiedzi mają nadawać propagandzie pozory autorytetu i wiarygodności. Dzięki temu pojedynczy komunikat jest błyskawicznie powielany, cytowany i nagłaśniany, często bez jakiejkolwiek weryfikacji, co tworzy efekt lawiny. W rezultacie odbiorca ma wrażenie, że przekaz jest wszechobecny i szeroko akceptowany, co dodatkowo wzmacnia jego oddziaływanie.Tłumaczenia i adaptacje (targetowanie przekazu): Rosja skrupulatnie tłumaczy i dopasowuje swoje przekazy do specyfiki lokalnych rynków informacyjnych. Kanały zagraniczne (RT English, RT Arabic, Sputnik) od dawna produkują treści w lokalnych językach i stylach. Przykładowo w marcu 2025 RT Arabic opublikowało artykuł zilustrowany anonimowymi „polskimi” komentarzami z mediów społecznościowych, cytując je w oryginalnej formie arabskiej i tłumacząc kluczowe twierdzenia na język arabski, co miało sugerować „oddolny sprzeciw” obywateli przeciwko rządowi w Warszawie. Takie działania, określane jako międzynarodowe astroturfing, tworzą fałszywy obraz szerokiego oporu wobec polityki Zachodu. Jednocześnie duży nacisk kładzie się na lokalne konteksty, by przekaz rezonował z doświadczeniami odbiorcy.Eksperci i pseudoeksperci: Rosyjskie media bardzo często odwołują się do wypowiedzi „ekspertów”, których zadaniem jest nadanie propagandowym tezom pozorów wiarygodności i naukowego umocowania. Zabieg ten pozwala prezentować przekaz Kremla jako obiektywną analizę specjalistów, a nie jako element celowej manipulacji. W praktyce jednak są to w dużej mierze osoby powiązane z aparatem władzy, prorządowi publicyści lub komentatorzy od lat obecni w systemie medialnym podporządkowanym Kremlowi. Włączenie takich figur do przekazu ma wzmacniać jego oddziaływanie, tworzyć wrażenie pluralizmu opinii i legitymizować działania Kremla w oczach odbiorców wewnętrznych i zagranicznych.Cele i efektyRosyjskie operacje informacyjno-psychologiczne mają wielorakie cele strategiczne i taktyczne:Manipulacja opinią publiczną: Jednym z głównych celów rosyjskich operacji informacyjnych jest systematyczne podważanie zaufania do instytucji demokratycznych oraz struktur sojuszniczych, w tym NATO. Kreml buduje w tym celu sieci narracji, które konsekwentnie uderzają w wiarygodność władz i elit politycznych. Przekazy te mają osłabić społeczne poparcie dla decyzji rządu, zwłaszcza tych związanych ze wsparciem Ukrainy, oraz przedstawić działania państwa jako nieodpowiedzialne i sprzeczne z interesem obywateli. Równocześnie ośmieszani są przywódcy polityczni, zarówno krajowi, jak i zagraniczni, co ma podważać ich autorytet i zdolność do podejmowania skutecznych decyzji. Ważnym elementem tej strategii jest także tworzenie sztucznych podziałów wewnętrznych: narracje rosyjskie celowo akcentują dychotomie w społeczeństwie aby osłabiać spójność społeczną i zwiększać podatność państwa na destabilizację.Destabilizacja sojuszy: Istotnym elementem rosyjskiej strategii informacyjnej jest podsycanie napięć wewnątrz NATO i Unii Europejskiej poprzez wzmacnianie dysonansu między Polską a jej partnerami. Przekazy propagandowe kreślą obraz Polski jako państwa wewnętrznie podzielonego, nieprzewidywalnego i podatnego na kryzysy, co ma wzbudzać wątpliwości co do jej wiarygodności w roli sojusznika. Równolegle utrwalany jest mit, że amerykańskie i europejskie elity celowo popychają Zachód ku wojnie, nie licząc się z kosztami ponoszonymi przez zwykłych obywateli. W efekcie tego typu narracje mają zniechęcać sojuszników do dalszego wspierania Ukrainy i do solidarności z Polską, jednocześnie tworząc przestrzeń, w której Rosja może przedstawiać się jako bardziej racjonalny i odpowiedzialny aktor na arenie międzynarodowej.Dezintegracja przeciwnika: Wywoływanie niepewności i lęku w społeczeństwie (poprzez permanentne alarmistyczne komunikaty), zmuszanie polskich władz do pochopnych lub nadmiernych reakcji, które potem można przedstawić jako potwierdzające oskarżenia przeciwnika. Długofalowo celem jest uciążliwość wojny dla Zachodu. Rosja liczy, że „zmęczenie wojną” doprowadzi kraje NATO do negocjacji na jej warunkach.Choć twarde miary wpływu propagandy są trudne do uzyskania, istnieją sygnały skuteczności. Badania wskazują, że np. treści RT Arabic i Sputnik Arabic osiągają wielomilionowe zasięgi w mediach społecznościowych i rezonują lokalnie w mediach arabskojęzycznych. Narracje takie jak zaprzeczanie odpowiedzialności za agresję (np. o „fałszywych trupach w Buczy”) zyskały popularność i w mediach arabskich, wpływając na częściową neutralność regionu wobec konfliktu. W Polsce oddziaływania propagandowe prowadzą do wzrostu sceptycyzmu niektórych grup wobec działań proukraińskich, co odnotowano w debacie publicznej. Ogólny efekt to wzrost dezinformacji i konieczność odbudowy zaufania poprzez transparentną komunikację państwa.Klasyfikacja operacjiRealizowane przez Rosję kampanie zalicza się do kilku przenikających się kategorii:PSYOPS (operacje psychologiczne): W terminologii NATO operacje psychologiczne rozumiane są jako zaplanowane działania komunikacyjne mające kształtować percepcję, postawy i zachowania wybranych grup odbiorców. W ujęciu rosyjskim pojęcie to zostało jednak rozszerzone i obejmuje nie tylko oddziaływanie na emocje, ale także głęboką transformację wartości, norm i motywacji społecznych przy użyciu szeroko rozumianych środków informacyjnych. Rosyjskie PSYOPS funkcjonują na dwóch równoległych poziomach. Pierwszy to militarny, obejmujący wsparcie psychologiczne dla własnych sił zbrojnych, osłabianie morale przeciwnika, dezinformację na polu walki oraz propagandę wojenną. Drugi to cywilny, w którym szczególną rolę odgrywa przestrzeń medialna i internetowa: przekaz w mediach społecznościowych, kampanie dezinformacyjne, manipulacja obrazem oraz systematyczne kształtowanie narracji w celu wywołania pożądanych reakcji społecznych. W ten sposób rosyjskie PSYOPS stają się nie tylko narzędziem wsparcia działań militarnych, lecz także elementem długofalowej strategii zarządzania percepcją całych społeczeństw, zarówno wewnątrz Rosji, jak i w krajach uznanych za przeciwników.Zarządzanie refleksyjne (reflexive control): To klasyczny rosyjski paradygmat operacji informacyjno-psychologicznych. Polega na skomplikowanych technikach manipulowania przeciwnikiem, by sam realizował cele Kremla. Zarządzanie refleksyjne określane jest jako zespół metod oddziaływania na emocje, percepcję i świadomość wrogich elit i społeczeństw. Przykłady takich metod to wspomniane „przeciążenie” informacyjne, „inscenizacje” fałszywych zagrożeń czy „dezintegracja” (wprowadzanie sojuszu w błąd, aby działał wbrew własnym interesom). Wszystkie działania opisywane wcześniej (groźby nuklearne, prowokacje) wpisują się w techniki zarzadzania refleksyjnego. Dla przykładu groźba ataku atomowego ma wywołać paraliż strachu, a fake newsy o polskich planach rozbioru Ukrainy mają relatywizować rzeczywiste zbrodnie Rosji.Działania hybrydowe: Rosja łączy działania propagandowe z innymi środkami, jak cyberataki, wywoływanie incydentów w przestrzeni powietrznej (drony nad Polską i krajami Skandynawskimi, naruszanie przestrzeni powietrznej krajów NATO przez rosyjskie samoloty itd.), operacje dywersyjne itp. Te kombinacje mają wzmocnić efekt informacyjny. Działania hybrydowe cechuje jednoczesne użycie siły militarnej oraz szerokiego spektrum środków niekinetycznych (dezinformacja, naciski ekonomiczne, zaburzanie łańcuchów dostaw). Rosja unika jednoznacznego nazwania tych działań wojną, ale ich skala i koordynacja odpowiada definicjom wojny hybrydowej. Broader information warfare: W rosyjskim ujęciu działania psychologiczne, dezinformacyjne, cybernetyczne oraz szerokie wykorzystanie technologii informacyjnych i komunikacyjnych stanowią elementy jednego, spójnego systemu. Definicja tzw. „wojny informacyjnej” nie ogranicza się do propagandy czy operacji w przestrzeni medialnej lecz obejmuje pełne spektrum aktywności, począwszy od masowej „obróbki psychologicznej” ludności, poprzez manipulowanie opinią publiczną i destabilizowanie życia społecznego, aż po oddziaływanie na infrastrukturę krytyczną, procesy gospodarcze i decyzje polityczne państw. W takim modelu wojna informacyjna nie jest uzupełnieniem klasycznych działań militarnych, lecz równorzędnym narzędziem strategicznym, pozwalającym Kremlowi kształtować środowisko bezpieczeństwa jeszcze przed użyciem siły kinetycznej lub w ogóle zamiast niej.Ryzyka i scenariusze eskalacjiIntensyfikacja manipulacji wiąże się z poważnymi zagrożeniami:Destabilizacja społeczna: Szerzenie dezinformacji i manipulacyjnych narracji niesie ze sobą ryzyko poważnych zaburzeń wewnętrznych. Nieweryfikowane groźby nuklearne czy katastroficzne wizje przyszłości mogą wywoływać poczucie nieuchronności konfliktu, prowadząc do paniki, spadku zaufania do instytucji państwowych i wzrostu napięć społecznych. W takim klimacie łatwo o polaryzację i radykalizację nastrojów. Część społeczeństwa domaga się ostrzejszej reakcji, inni postulują wycofanie się z działań sojuszniczych, co osłabia spójność narodową. Dodatkowo nasilają się postawy nacjonalistyczne i ksenofobiczne, które utrudniają dialog społeczny i osłabiają wewnętrzną odporność państwa. Kreml, świadomie eksploatując te emocje, liczy na wywołanie chaosu informacyjnego i społecznego, który sparaliżuje procesy decyzyjne i podważy zdolność Polski do działania w ramach wspólnoty euroatlantyckiej.Błędy strategiczne i „spiętrzenie wydarzeń”: Poprzez systematyczne wprowadzanie do obiegu komunikatów o potencjalnym ataku jądrowym czy rychłej eskalacji wojny Rosja tworzy warunki klasycznej „kontroli refleksyjnej”. Celem jest sprowokowanie przeciwnika do reakcji nieadekwatnej wobec realnej sytuacji (nadmiernie nerwowej, zbyt ostrej politycznie lub militarnej) którą Kreml następnie może przedstawić jako dowód „agresywnego” zachowania Zachodu. W ten sposób błąd w ocenie zagrożenia staje się dla Rosji narzędziem legitymizującym dalsze działania ofensywne. Przykładem może być teoretyczna nadmierna mobilizacja obronna w Polsce, która w rosyjskiej narracji zostałaby natychmiast zinterpretowana i propagandowo wykorzystana jako rzekome przygotowania do ataku. Mechanizm „spiętrzenia wydarzeń” polega właśnie na takim kumulowaniu napięć i komunikatów, aby doprowadzić przeciwnika do popełnienia błędów strategicznych, które Moskwa mogłaby użyć jako pretekstu do kolejnej fazy eskalacji.Podważanie sojuszy: Rosyjskie kampanie informacyjne starają się zasiać wątpliwości co do tego, kto jest faktycznym agresorem, co wprost uderza w fundamenty solidarności NATO. Kreowanie obrazu Polski i innych państw wschodniej flanki jako podmiotów skłonnych do prowokacji lub działań lekkomyślnych może prowadzić do erozji zaufania wewnątrz sojuszu. Jeśli w przestrzeni międzynarodowej utrwali się narracja, że państwa te „wykorzystują okazję”, by wciągnąć Zachód w konflikt z Rosją, wówczas część sojuszników może zacząć kwestionować zasadność ich działań obronnych i politycznych. W dłuższej perspektywie takie postrzeganie sprzyja przesuwaniu centrum decyzyjnego i dowodzenia NATO na zachód Europy, marginalizując głos partnerów ze wschodu. Izolacja informacyjna i polityczna tych państw byłaby dla Kremla istotnym sukcesem, ponieważ nie tylko osłabiłaby ich pozycję w strukturach sojuszu, ale także mogłaby ograniczyć tempo i zakres reakcji obronnych NATO w sytuacji realnego kryzysu bezpieczeństwa.Rosyjskie wzmocnienie wewnętrzne: Kampanie propagandowe prowadzone przez Kreml pełnią także funkcję konsolidacyjną wobec własnego społeczeństwa. Stałe prezentowanie działań Rosji jako usprawiedliwionych i obronnych sprawia, że odbiorcy wewnętrzni przyjmują narrację państwową niemal bezkrytycznie, uznając ją za jedyne źródło prawdy. Taki mechanizm nie tylko wzmacnia poparcie dla władz, ale również ogranicza przestrzeń dla jakiejkolwiek debaty publicznej czy krytyki polityki zagranicznej. Społeczeństwo, karmione przekazem o rzekomym „oblężeniu” przez Zachód, coraz mniej skłonne jest do rozważania ustępstw czy kompromisów pokojowych. W dłuższej perspektywie rodzi to trwały „kod kulturowy” konfrontacji, głęboko zakorzenione przekonanie, że Rosja jest w permanentnym stanie zagrożenia i musi odpowiadać twardą siłą. To z kolei zwiększa ryzyko, że konflikt będzie się przedłużał, nawet gdy racjonalne kalkulacje polityczne wskazywałyby na potrzebę jego zakończenia.Scenariusze eskalacyjne: Najbardziej niepokojący scenariusz to dalsze prowokacje militarne u granic Polski i NATO. Rosyjskie media wielokrotnie sugerowały, że niedługo nastąpi kolejny etap eskalacji, np. ostrzały infrastruktury NATO. Choć są to tylko narracje, to ich obecność w przestrzeni informacyjnej wskazuje na przygotowywanie opinii społecznej na ewentualne działania eskalacyjne w domenie fizycznej.W ten schemat doskonale wpisuje się rosyjska operacja informacyjna dotycząca rzekomej „prowokacji pułku Kalinowskiego”. Ogłoszenie przez rosyjską Służbę Wywiadu Zagranicznego (SVR), że Kijów planuje akcję sabotażową na terenie Polski i Rumunii z udziałem białoruskiego Pułku im. Kastusia Kalinowskiego i Legionu „Wolna Rosja”, stanowi klasyczny przykład tworzenia informacyjnej przykrywki dla potencjalnych działań eskalacyjnych. W praktyce oznacza to, że jeśli doszłoby do incydentu granicznego lub ataku dywersyjnego, Kreml mógłby natychmiast wykorzystać gotowy schemat obwiniający Ukrainę i Polskę o prowokację, uzasadniając tym samym własne działania odwetowe. Tego rodzaju narracje nie tylko destabilizują percepcję bezpieczeństwa, ale także zwiększają ryzyko realnej eskalacji militarnej pod przykrywką rzekomej „obrony” ze strony Rosji.WnioskiNależy podkreślić, że rosyjska kampania dezinformacyjna i psychologiczna wobec Polski nie jest zjawiskiem nowym, ale osiągnęła obecnie poziom szczególnej intensywności. Groźby nuklearne, oskarżenia o prowokacje i narracje podważające solidarność NATO to elementy szerszej układanki, której celem jest zastraszenie, destabilizacja i strategiczna izolacja państw wschodniej flanki sojuszu. Kreml konsekwentnie buduje obraz Polski jako „prowokatora” i „zagrożenia dla pokoju”, jednocześnie obsadzając siebie w roli obrońcy światowej stabilności. Tak skonstruowana narracja ma potencjał nie tylko do osłabienia morale społeczeństwa polskiego, lecz także do zasiania nieufności wśród partnerów zachodnich. Odpowiedź na te działania nie może być fragmentaryczna. Kluczowe jest budowanie systemu szybkiego wykrywania i reagowania na dezinformację, wzmacnianie oficjalnych kanałów komunikacji oraz prowadzenie konsekwentnej polityki informacyjnej, która będzie nie tylko odpierała ataki, ale też aktywnie kształtowała pozytywną narrację o Polsce i NATO. Wymaga to zarówno działań państwa, jak i zaangażowania niezależnych ośrodków eksperckich, mediów oraz organizacji pozarządowych. Tylko synergia tych środowisk może zapewnić skuteczność w warunkach informacyjnego przeciążenia i skoordynowanych kampanii rosyjskich.Nie do przecenienia jest także wymiar międzynarodowy. Polska, będąc w centrum rosyjskich działań zastraszających, powinna stale eksponować te przypadki na forum NATO i UE, przypominając, że dezinformacja Kremla nie zna granic językowych ani geograficznych. Wspólna europejska i transatlantycka odpowiedź jest niezbędna, aby Rosja nie mogła wykorzystywać podziałów i asymetrii wrażliwości poszczególnych państw. Równolegle należy inwestować w odporność społeczeństwa.I najważniejsze. W analizach rosyjskich operacji informacyjnych nie należy oddzielać sfery informacyjnej od militarnej. Groźby nuklearne i ostrzeżenia o rzekomych prowokacjach są częścią tej samej strategii, której uzupełnieniem pozostaje demonstracja siły militarnej. Dlatego odpowiedzią musi być nie tylko kontrpropaganda, lecz także widoczna gotowość obronna NATO na wschodniej flance. Obecność sojuszniczych wojsk, wspólne ćwiczenia i konsekwentna polityka odstraszania usuwają z rosyjskiej narracji jej najgroźniejszy element: tezę o „słabości Zachodu”.Powyższa analiza pokazuje, że rosyjska wojna psychologiczna nie ogranicza się do haseł czy medialnych prowokacji, ale jest długofalową, skoordynowaną operacją. Odpowiedź Polski i jej sojuszników powinna być równie systematyczna i konsekwentna. Tylko w ten sposób można neutralizować skutki działań Kremla i uniemożliwić im osiągnięcie zakładanych celów.](https://disinfodigest.pl/wp-content/uploads/2025/10/zastraszanie-1-1024x585.png)
Kreml nasilił kampanię informacyjno-psychologiczną wymierzoną w Polskę i społeczeństwa zachodnie. W ramach tej strategii rosyjskie media i prorosyjskie źródła systematycznie przedstawiają Polskę jako agresora lub prowokatora. Stosowane są dramatyczne narracje: od gróźb nuklearnych („Polska zniknie w 10–15 minut”), przez przekłamania dotyczące incydentów lotniczych („prowokacje NATO”), po tezy o winie Ukrainy za eskalację konfliktu na granicach Polski. Rosyjscy propagandyści grają też kartą „ofiary agresji” sugerując, że to Zachód blokuje negocjacje pokojowe, a nie Rosja eskaluje konflikt. W ostatnich dniach widzimy szczególne nasilenie takich przekazów. Na przykład w prorosyjskich mediach cytowano rosyjskiego eksperta wojskowego, który oświadczył, że demonstracyjne bombardowanie zachodniej Ukrainy i wschodniej Polski („korytarz transportowy łączący Polskę z zachodnią Ukrainą, przez który przechodzi od 60 do 80 procent dostaw wojskowych”) taktyczną bronią jądrową „uratowałoby świat przed wojną światową”. Podobnie zastraszające są wypowiedzi prorosyjskich komentatorów, jak np. cytowany przez Sputnik Arabic politolog dr Ali Baydoun z Bejrutu, który stwierdził, że „tak jak Polska była przyczyną II wojny światowej, tak samo będzie przyczyną III wojny światowej”. Tego typu tezy mają wywoływać w polskim społeczeństwie strach i zwątpienie w sens dotychczasowego wsparcia Ukrainy.
30 września 2025 roku rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SVR) rozpowszechniła dodatkową narrację eskalacyjną. Miała ona sugerować, że Kijów szykuje „niebezpieczną prowokację” na terenie Polski i Rumunii przy udziale białoruskiego Pułku im. Kastusia Kalinowskiego i rosyjskiego „Legionu Wolna Rosja”, której celem miałoby być wciągnięcie NATO do bezpośredniego konfliktu z Rosją (szerzej o tej operacji pisaliśmy tutaj: https://disinfodigest.pl/2025/10/01/pulk-kalinowskiego-w-kremlowskiej-machinie-propagandy/). Komunikat SVR natychmiast podchwyciły prorosyjskie media w Rosji i w krajach arabskich. Jego zasięg globalny świadczy, że nie był to incydentalny wpis, lecz eskalacja kolejnej koordynowanej operacji informacyjnej rozwijanej od 2022 roku.
Wszystkie te przekazy oparte są na sprawdzonych technikach propagandowych: deformacji faktów (ramowania przekazu), eskalacji języka (groźby i wywoływanie paniki), tworzeniu pozorów niezależnych opinii („astroturfing” w komentarzach), oraz wykorzystaniu „ekspertów” i rozbudowanej sieci prorosyjskich mediów. Dystrybucję narracji zapewniają zarówno kanały państwowe (RT, Sputnik, TASS, programy W. Sołowjowa i inni „blogerzy wojskowi”), jak i media społecznościowe (Telegram, X, YouTube). Ponadto Rosja konsekwentnie kieruje tę propagandę na Bliski Wschód, m.in. przez kanały RT Arabic i Sputnik Arabic, gdzie adaptuje narracje w języku arabskim, przedstawiając się jako „stabilizator” i obarczając Zachód winą za globalną niestabilność. Całość tych działań wpisuje się w strategię „refleksyjnego sterowania” (reflexive control), klasyczne PSYOPS i hybrydowe działania (cyber, informacyjne, psychologiczne) mające zdestabilizować partnerów i sparaliżować proces decyzyjny w NATO i UE.
Ryzyko wynikające z tej eskalacji dezinformacji jest znaczące: propagandowe narracje poważnie podważają zaufanie społeczne do instytucji państwowych i sojuszy, mogą wywołać panikę lub presję na polityków, a nawet sprowokować dalszą militarną konfrontację.
Kontekst strategiczny
Rosyjskie strategie informacyjno-psychologiczne wynikają z historycznej doktryny bezprzymiotnikowej wojny (ros. война без прилагательных), co oznacza postrzeganie wojny nie w wąskich kategoriach (np. „wojna nuklearna”, „wojna konwencjonalna”, „wojna informacyjna”), lecz jako całościowy, zintegrowany proces obejmujący wszystkie możliwe środki oddziaływania: militarne, polityczne, gospodarcze, informacyjne, kulturowe i psychologiczne. Rosja nie rozróżnia ostrych granic między „czasem pokoju” a „czasem wojny”. Traktuje oddziaływanie informacyjne i psychologiczne jako stały element wojny toczącej się „poniżej progu”. To uzasadnia prowadzenie permanentnych operacji wpływu wobec innych państw i własnego społeczeństwa. W rosyjskiej koncepcji elementy takie jak wojna elektroniczna, psychologiczna i informacyjna są traktowane jako „hard power” integrujące różnorodne sposoby nacisku. W przeciwieństwie do zachodnich modeli (gdzie dominują soft power lub strategic communication), podejście rosyjskie sekurytyzuje niemal każdą dziedzinę. Jej „wojna informacyjna” ma na celu podważenie systemów społecznych i zmuszenie przeciwnika do decyzji korzystnych dla Moskwy. Kluczowe dokumenty Sił Zbrojnych FR mówią o „rywalizacji informacyjnej” w celu destabilizacji społeczeństwa i naruszenia spójności państwa. Rosyjskie doświadczenia (wojna w Syrii, konflikt ukraiński) stały się laboratorium sprawdzania tych metod: propaganda wymierzona w Zachód ma wzmacniać wewnętrzną legitymację w Rosji (posługując się dumną retoryką obrony wartości) oraz rozsadzać wolę oporu i solidarności europejskiej. W ostatnim okresie dodatkowym bodźcem jest konflikt ukraiński: Rosja buduje narrację, że Zachód eskaluje niebezpiecznie, a sama Rosja jest cierpiącą ofiarą (np. kremlowskie ultimatum pokojowe warunkowane „kapitulacją Ukrainy”).
Rozpoznane narracje
Analiza monitoringu medialnego wskazuje następujące główne narracje propagandowe:
Groźby nuklearne: Kreml systematycznie przypomina o przewadze własnego arsenału jądrowego, sugerując gotowość jego użycia wobec państw NATO. Przykładem jest wystąpienie w programie propagandowym Władimira Sołowjowa, gdzie „ekspert” Konstantin Siwkow groził, że w „10–15 minut Polska [zniknie] – państwo, ludność i język polski”. Podobne ostrzeżenia formułował były prezydent Dmitrij Miedwiediew, strasząc odpowiedzią nuklearną na rzekome „polskie prowokacje”. Tego typu przekaz maluje Polskę jako realny poligon nuklearny i ma sugerować zarówno Warszawie, jak i NATO konieczność podporządkowania się rosyjskim żądaniom. Celem jest wywołanie strachu, poczucia bezsilności oraz zdyskredytowanie przeciwników Rosji jako agresorów.
W ostatnich dniach narracja ta została dodatkowo wzmocniona poprzez nowy wątek obecny w rosyjskich mediach, w tym w kanałach arabskojęzycznych. Cytowano tam eksperta, który twierdził, że demonstracyjny atak taktyczną bronią jądrową na zachodnią Ukrainę i wschodnią Polskę byłby „racjonalnym” krokiem, ponieważ mógłby zapobiec wybuchowi III wojny światowej. Wprowadzenie tego rodzaju argumentacji do globalnej infosfery ma służyć normalizacji myśli o użyciu broni jądrowej i nadaniu jej pozorów „odpowiedzialności strategicznej”. Jednocześnie Kreml stara się budować przekonanie, że to Rosja, a nie Zachód, ponosi ciężar troski o pokój światowy, odwracając uwagę od faktu, iż to właśnie Moskwa jest stroną eskalującą zagrożenie.
Zachodnie prowokacje. Rosyjska propaganda konsekwentnie przedstawia incydenty graniczne i naruszenia przestrzeni powietrznej jako celowe prowokacje Zachodu lub Ukrainy. Po nocnym ataku dronów rosyjskie media mówiły o „prowokacji” ze strony Polski i NATO, a rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zarzucał Unii Europejskiej i Sojuszowi, że „codziennie oskarżają Rosję bez żadnych dowodów”. Tego typu narracja ma jeden cel, odwrócenie uwagi od rzeczywistego agresora i wykreowanie wizerunku Rosji jako ofiary.
Przerzucanie winy: Rosyjska propaganda systematycznie usiłuje obciążyć Zachód odpowiedzialnością za eskalację konfliktu. „Incydent dronowy” w Polsce został przez Moskwę zbagatelizowany i określony mianem „politycznego clickbaitu”, przy równoczesnym sugerowaniu, że to właśnie Zachód wciąga Polskę w wojnę. Media kontrolowane przez Kreml podważały istnienie jakichkolwiek dowodów na obecność rosyjskich dronów, twierdząc, że Warszawa sztucznie rozdmuchuje sprawę. Cała narracja sprowadza się do jednego przesłania: to Zachód eskaluje sytuację poprzez dostawy broni, sankcje i rzekome prowokacje, podczas gdy Rosja przedstawiana jest jako strona „wyłącznie się broniąca”.
Ostrzeżenia polityczne: Kremlowska narracja coraz częściej opiera się na wizji nieuchronnej katastrofy, jeśli Zachód nie zmieni swojej polityki. Wystąpienia Putina są spójne z przekazem rosyjskich mediów: pod płaszczykiem apelu o „rozsądek” kierowane są groźby wobec Europy, takie jak odcięcie dostaw energii czy ryzyko globalnej wojny. Polska przedstawiana jest jako szczególnie zagrożona, raz poprzez sugestie o podziale NATO, innym razem poprzez straszenie perspektywą III wojny światowej. Celem tych komunikatów jest legitymizowanie rosyjskich ostrzeżeń jako poważnych i odpowiedzialnych, przy jednoczesnym przerzucaniu winy za eskalację na Zachód, który ma rzekomo „pchać świat ku konfliktowi”.
Mechanizmy oddziaływania
Rosyjskie kampanie propagandowe wykorzystują sprawdzone techniki komunikacyjne:
Framing (ramowanie): To technika polegająca na prezentowaniu wydarzeń w taki sposób, by narzucić odbiorcy określony kontekst i gotową interpretację. W rosyjskiej propagandzie incydenty, jak choćby pojawienie się dronów nad Polską, nie są przedstawiane w oderwaniu, lecz okraszane narracją o rzekomej agresji Zachodu i jego chęci sprowokowania Moskwy. Dzięki temu odbiorca zostaje niejako poprowadzony do wniosku, że zdarzenie nie jest przypadkiem ani samodzielnym aktem wojennym, lecz częścią większego „antyrosyjskiego spisku”. Ramowanie pozwala więc Kremlowi przesunąć akcent z faktów na interpretacje, budując obraz świata, w którym Rosja jedynie reaguje na nieustanne zagrożenia ze strony NATO i Ukrainy. Tak skonstruowany przekaz wyprzedza proces krytycznego myślenia odbiorcy. Zanim zada on pytanie o źródła czy dowody, narracja dostarcza mu gotowej odpowiedzi zgodnej z linią polityczną Moskwy.
Eskalacja retoryczna: To technika polegająca na celowym wzmacnianiu atmosfery lęku poprzez używanie ostrych słów, przesadnych metafor i alarmistycznych prognoz. Rosyjscy propagandyści chętnie sięgają po odwołania historyczne, takie jak groźba powrotu zimnej wojny, aby budzić strach przed katastrofą i jednocześnie podsycać potrzebę silnego przywództwa. W ramach tzw. „zarządzania refleksyjnego” stosują przy tym konkretne metody manipulacji. Jedną z nich jest przeciążenie informacyjne – zalewanie odbiorcy sprzecznymi wersjami wydarzeń, co prowadzi do dezorientacji i zniechęca do samodzielnej analizy. Inną techniką jest inscenizacja, czyli tworzenie fikcyjnych zagrożeń, które, gdy zostaną zdemaskowane, odwracają uwagę od realnych działań Kremla. Przykładem przeciążenia może być narracja o naruszeniach przestrzeni powietrznej, które jednocześnie przedstawiane są jako celowa prowokacja Zachodu i jako zwykły przypadek techniczny. Efekt to chaos informacyjny, w którym odbiorca nie jest w stanie ustalić, gdzie kończy się fakt, a zaczyna manipulacja.
Amplifikacja przekazu: To metoda polegająca na tworzeniu wrażenia, że dana narracja jest powszechnie podzielana i wspierana przez szerokie grono odbiorców. Rosyjska propaganda osiąga ten efekt dzięki wykorzystaniu tzw. Boosterów, czyli rozbudowanej sieci kanałów obejmujących media państwowe (RT, Sputnik), agencje prasowe (TASS, RIA Nowosti), programy wpływowych komentatorów (jak Władimir Sołowjow) oraz liczne konta w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Telegramie i Twitterze/X. Ważną rolę odgrywają także „eksperci delegowani” np. analitycy wojskowi, jak Konstantin Siwkow, czy osoby przedstawiane jako zachodni komentatorzy jak Warren Thornton, a nawet celebryci polityczni, których wypowiedzi mają nadawać propagandzie pozory autorytetu i wiarygodności. Dzięki temu pojedynczy komunikat jest błyskawicznie powielany, cytowany i nagłaśniany, często bez jakiejkolwiek weryfikacji, co tworzy efekt lawiny. W rezultacie odbiorca ma wrażenie, że przekaz jest wszechobecny i szeroko akceptowany, co dodatkowo wzmacnia jego oddziaływanie.
Tłumaczenia i adaptacje (targetowanie przekazu): Rosja skrupulatnie tłumaczy i dopasowuje swoje przekazy do specyfiki lokalnych rynków informacyjnych. Kanały zagraniczne (RT English, RT Arabic, Sputnik) od dawna produkują treści w lokalnych językach i stylach. Przykładowo w marcu 2025 RT Arabic opublikowało artykuł zilustrowany anonimowymi „polskimi” komentarzami z mediów społecznościowych, cytując je w oryginalnej formie arabskiej i tłumacząc kluczowe twierdzenia na język arabski, co miało sugerować „oddolny sprzeciw” obywateli przeciwko rządowi w Warszawie. Takie działania, określane jako międzynarodowe astroturfing, tworzą fałszywy obraz szerokiego oporu wobec polityki Zachodu. Jednocześnie duży nacisk kładzie się na lokalne konteksty, by przekaz rezonował z doświadczeniami odbiorcy.
Eksperci i pseudoeksperci: Rosyjskie media bardzo często odwołują się do wypowiedzi „ekspertów”, których zadaniem jest nadanie propagandowym tezom pozorów wiarygodności i naukowego umocowania. Zabieg ten pozwala prezentować przekaz Kremla jako obiektywną analizę specjalistów, a nie jako element celowej manipulacji. W praktyce jednak są to w dużej mierze osoby powiązane z aparatem władzy, prorządowi publicyści lub komentatorzy od lat obecni w systemie medialnym podporządkowanym Kremlowi. Włączenie takich figur do przekazu ma wzmacniać jego oddziaływanie, tworzyć wrażenie pluralizmu opinii i legitymizować działania Kremla w oczach odbiorców wewnętrznych i zagranicznych.
Cele i efekty
Rosyjskie operacje informacyjno-psychologiczne mają wielorakie cele strategiczne i taktyczne:
Manipulacja opinią publiczną: Jednym z głównych celów rosyjskich operacji informacyjnych jest systematyczne podważanie zaufania do instytucji demokratycznych oraz struktur sojuszniczych, w tym NATO. Kreml buduje w tym celu sieci narracji, które konsekwentnie uderzają w wiarygodność władz i elit politycznych. Przekazy te mają osłabić społeczne poparcie dla decyzji rządu, zwłaszcza tych związanych ze wsparciem Ukrainy, oraz przedstawić działania państwa jako nieodpowiedzialne i sprzeczne z interesem obywateli. Równocześnie ośmieszani są przywódcy polityczni, zarówno krajowi, jak i zagraniczni, co ma podważać ich autorytet i zdolność do podejmowania skutecznych decyzji. Ważnym elementem tej strategii jest także tworzenie sztucznych podziałów wewnętrznych: narracje rosyjskie celowo akcentują dychotomie w społeczeństwie aby osłabiać spójność społeczną i zwiększać podatność państwa na destabilizację.
Destabilizacja sojuszy: Istotnym elementem rosyjskiej strategii informacyjnej jest podsycanie napięć wewnątrz NATO i Unii Europejskiej poprzez wzmacnianie dysonansu między Polską a jej partnerami. Przekazy propagandowe kreślą obraz Polski jako państwa wewnętrznie podzielonego, nieprzewidywalnego i podatnego na kryzysy, co ma wzbudzać wątpliwości co do jej wiarygodności w roli sojusznika. Równolegle utrwalany jest mit, że amerykańskie i europejskie elity celowo popychają Zachód ku wojnie, nie licząc się z kosztami ponoszonymi przez zwykłych obywateli. W efekcie tego typu narracje mają zniechęcać sojuszników do dalszego wspierania Ukrainy i do solidarności z Polską, jednocześnie tworząc przestrzeń, w której Rosja może przedstawiać się jako bardziej racjonalny i odpowiedzialny aktor na arenie międzynarodowej.
Dezintegracja przeciwnika: Wywoływanie niepewności i lęku w społeczeństwie (poprzez permanentne alarmistyczne komunikaty), zmuszanie polskich władz do pochopnych lub nadmiernych reakcji, które potem można przedstawić jako potwierdzające oskarżenia przeciwnika. Długofalowo celem jest uciążliwość wojny dla Zachodu. Rosja liczy, że „zmęczenie wojną” doprowadzi kraje NATO do negocjacji na jej warunkach.
Choć twarde miary wpływu propagandy są trudne do uzyskania, istnieją sygnały skuteczności. Badania wskazują, że np. treści RT Arabic i Sputnik Arabic osiągają wielomilionowe zasięgi w mediach społecznościowych i rezonują lokalnie w mediach arabskojęzycznych. Narracje takie jak zaprzeczanie odpowiedzialności za agresję (np. o „fałszywych trupach w Buczy”) zyskały popularność i w mediach arabskich, wpływając na częściową neutralność regionu wobec konfliktu. W Polsce oddziaływania propagandowe prowadzą do wzrostu sceptycyzmu niektórych grup wobec działań proukraińskich, co odnotowano w debacie publicznej. Ogólny efekt to wzrost dezinformacji i konieczność odbudowy zaufania poprzez transparentną komunikację państwa.
Klasyfikacja operacji
Realizowane przez Rosję kampanie zalicza się do kilku przenikających się kategorii:
PSYOPS (operacje psychologiczne): W terminologii NATO operacje psychologiczne rozumiane są jako zaplanowane działania komunikacyjne mające kształtować percepcję, postawy i zachowania wybranych grup odbiorców. W ujęciu rosyjskim pojęcie to zostało jednak rozszerzone i obejmuje nie tylko oddziaływanie na emocje, ale także głęboką transformację wartości, norm i motywacji społecznych przy użyciu szeroko rozumianych środków informacyjnych. Rosyjskie PSYOPS funkcjonują na dwóch równoległych poziomach. Pierwszy to militarny, obejmujący wsparcie psychologiczne dla własnych sił zbrojnych, osłabianie morale przeciwnika, dezinformację na polu walki oraz propagandę wojenną. Drugi to cywilny, w którym szczególną rolę odgrywa przestrzeń medialna i internetowa: przekaz w mediach społecznościowych, kampanie dezinformacyjne, manipulacja obrazem oraz systematyczne kształtowanie narracji w celu wywołania pożądanych reakcji społecznych. W ten sposób rosyjskie PSYOPS stają się nie tylko narzędziem wsparcia działań militarnych, lecz także elementem długofalowej strategii zarządzania percepcją całych społeczeństw, zarówno wewnątrz Rosji, jak i w krajach uznanych za przeciwników.
Zarządzanie refleksyjne (reflexive control): To klasyczny rosyjski paradygmat operacji informacyjno-psychologicznych. Polega na skomplikowanych technikach manipulowania przeciwnikiem, by sam realizował cele Kremla. Zarządzanie refleksyjne określane jest jako zespół metod oddziaływania na emocje, percepcję i świadomość wrogich elit i społeczeństw. Przykłady takich metod to wspomniane „przeciążenie” informacyjne, „inscenizacje” fałszywych zagrożeń czy „dezintegracja” (wprowadzanie sojuszu w błąd, aby działał wbrew własnym interesom). Wszystkie działania opisywane wcześniej (groźby nuklearne, prowokacje) wpisują się w techniki zarzadzania refleksyjnego. Dla przykładu groźba ataku atomowego ma wywołać paraliż strachu, a fake newsy o polskich planach rozbioru Ukrainy mają relatywizować rzeczywiste zbrodnie Rosji.
Działania hybrydowe: Rosja łączy działania propagandowe z innymi środkami, jak cyberataki, wywoływanie incydentów w przestrzeni powietrznej (drony nad Polską i krajami Skandynawskimi, naruszanie przestrzeni powietrznej krajów NATO przez rosyjskie samoloty itd.), operacje dywersyjne itp. Te kombinacje mają wzmocnić efekt informacyjny. Działania hybrydowe cechuje jednoczesne użycie siły militarnej oraz szerokiego spektrum środków niekinetycznych (dezinformacja, naciski ekonomiczne, zaburzanie łańcuchów dostaw). Rosja unika jednoznacznego nazwania tych działań wojną, ale ich skala i koordynacja odpowiada definicjom wojny hybrydowej.
Broader information warfare: W rosyjskim ujęciu działania psychologiczne, dezinformacyjne, cybernetyczne oraz szerokie wykorzystanie technologii informacyjnych i komunikacyjnych stanowią elementy jednego, spójnego systemu. Definicja tzw. „wojny informacyjnej” nie ogranicza się do propagandy czy operacji w przestrzeni medialnej lecz obejmuje pełne spektrum aktywności, począwszy od masowej „obróbki psychologicznej” ludności, poprzez manipulowanie opinią publiczną i destabilizowanie życia społecznego, aż po oddziaływanie na infrastrukturę krytyczną, procesy gospodarcze i decyzje polityczne państw. W takim modelu wojna informacyjna nie jest uzupełnieniem klasycznych działań militarnych, lecz równorzędnym narzędziem strategicznym, pozwalającym Kremlowi kształtować środowisko bezpieczeństwa jeszcze przed użyciem siły kinetycznej lub w ogóle zamiast niej.
Ryzyka i scenariusze eskalacji
Intensyfikacja manipulacji wiąże się z poważnymi zagrożeniami:
Destabilizacja społeczna: Szerzenie dezinformacji i manipulacyjnych narracji niesie ze sobą ryzyko poważnych zaburzeń wewnętrznych. Nieweryfikowane groźby nuklearne czy katastroficzne wizje przyszłości mogą wywoływać poczucie nieuchronności konfliktu, prowadząc do paniki, spadku zaufania do instytucji państwowych i wzrostu napięć społecznych. W takim klimacie łatwo o polaryzację i radykalizację nastrojów. Część społeczeństwa domaga się ostrzejszej reakcji, inni postulują wycofanie się z działań sojuszniczych, co osłabia spójność narodową. Dodatkowo nasilają się postawy nacjonalistyczne i ksenofobiczne, które utrudniają dialog społeczny i osłabiają wewnętrzną odporność państwa. Kreml, świadomie eksploatując te emocje, liczy na wywołanie chaosu informacyjnego i społecznego, który sparaliżuje procesy decyzyjne i podważy zdolność Polski do działania w ramach wspólnoty euroatlantyckiej.
Błędy strategiczne i „spiętrzenie wydarzeń”: Poprzez systematyczne wprowadzanie do obiegu komunikatów o potencjalnym ataku jądrowym czy rychłej eskalacji wojny Rosja tworzy warunki klasycznej „kontroli refleksyjnej”. Celem jest sprowokowanie przeciwnika do reakcji nieadekwatnej wobec realnej sytuacji (nadmiernie nerwowej, zbyt ostrej politycznie lub militarnej) którą Kreml następnie może przedstawić jako dowód „agresywnego” zachowania Zachodu. W ten sposób błąd w ocenie zagrożenia staje się dla Rosji narzędziem legitymizującym dalsze działania ofensywne. Przykładem może być teoretyczna nadmierna mobilizacja obronna w Polsce, która w rosyjskiej narracji zostałaby natychmiast zinterpretowana i propagandowo wykorzystana jako rzekome przygotowania do ataku. Mechanizm „spiętrzenia wydarzeń” polega właśnie na takim kumulowaniu napięć i komunikatów, aby doprowadzić przeciwnika do popełnienia błędów strategicznych, które Moskwa mogłaby użyć jako pretekstu do kolejnej fazy eskalacji.
Podważanie sojuszy: Rosyjskie kampanie informacyjne starają się zasiać wątpliwości co do tego, kto jest faktycznym agresorem, co wprost uderza w fundamenty solidarności NATO. Kreowanie obrazu Polski i innych państw wschodniej flanki jako podmiotów skłonnych do prowokacji lub działań lekkomyślnych może prowadzić do erozji zaufania wewnątrz sojuszu. Jeśli w przestrzeni międzynarodowej utrwali się narracja, że państwa te „wykorzystują okazję”, by wciągnąć Zachód w konflikt z Rosją, wówczas część sojuszników może zacząć kwestionować zasadność ich działań obronnych i politycznych. W dłuższej perspektywie takie postrzeganie sprzyja przesuwaniu centrum decyzyjnego i dowodzenia NATO na zachód Europy, marginalizując głos partnerów ze wschodu. Izolacja informacyjna i polityczna tych państw byłaby dla Kremla istotnym sukcesem, ponieważ nie tylko osłabiłaby ich pozycję w strukturach sojuszu, ale także mogłaby ograniczyć tempo i zakres reakcji obronnych NATO w sytuacji realnego kryzysu bezpieczeństwa.
Rosyjskie wzmocnienie wewnętrzne: Kampanie propagandowe prowadzone przez Kreml pełnią także funkcję konsolidacyjną wobec własnego społeczeństwa. Stałe prezentowanie działań Rosji jako usprawiedliwionych i obronnych sprawia, że odbiorcy wewnętrzni przyjmują narrację państwową niemal bezkrytycznie, uznając ją za jedyne źródło prawdy. Taki mechanizm nie tylko wzmacnia poparcie dla władz, ale również ogranicza przestrzeń dla jakiejkolwiek debaty publicznej czy krytyki polityki zagranicznej. Społeczeństwo, karmione przekazem o rzekomym „oblężeniu” przez Zachód, coraz mniej skłonne jest do rozważania ustępstw czy kompromisów pokojowych. W dłuższej perspektywie rodzi to trwały „kod kulturowy” konfrontacji, głęboko zakorzenione przekonanie, że Rosja jest w permanentnym stanie zagrożenia i musi odpowiadać twardą siłą. To z kolei zwiększa ryzyko, że konflikt będzie się przedłużał, nawet gdy racjonalne kalkulacje polityczne wskazywałyby na potrzebę jego zakończenia.
Scenariusze eskalacyjne: Najbardziej niepokojący scenariusz to dalsze prowokacje militarne u granic Polski i NATO. Rosyjskie media wielokrotnie sugerowały, że niedługo nastąpi kolejny etap eskalacji, np. ostrzały infrastruktury NATO. Choć są to tylko narracje, to ich obecność w przestrzeni informacyjnej wskazuje na przygotowywanie opinii społecznej na ewentualne działania eskalacyjne w domenie fizycznej.
W ten schemat doskonale wpisuje się rosyjska operacja informacyjna dotycząca rzekomej „prowokacji pułku Kalinowskiego”. Ogłoszenie przez rosyjską Służbę Wywiadu Zagranicznego (SVR), że Kijów planuje akcję sabotażową na terenie Polski i Rumunii z udziałem białoruskiego Pułku im. Kastusia Kalinowskiego i Legionu „Wolna Rosja”, stanowi klasyczny przykład tworzenia informacyjnej przykrywki dla potencjalnych działań eskalacyjnych. W praktyce oznacza to, że jeśli doszłoby do incydentu granicznego lub ataku dywersyjnego, Kreml mógłby natychmiast wykorzystać gotowy schemat obwiniający Ukrainę i Polskę o prowokację, uzasadniając tym samym własne działania odwetowe. Tego rodzaju narracje nie tylko destabilizują percepcję bezpieczeństwa, ale także zwiększają ryzyko realnej eskalacji militarnej pod przykrywką rzekomej „obrony” ze strony Rosji.
Wnioski
Należy podkreślić, że rosyjska kampania dezinformacyjna i psychologiczna wobec Polski nie jest zjawiskiem nowym, ale osiągnęła obecnie poziom szczególnej intensywności. Groźby nuklearne, oskarżenia o prowokacje i narracje podważające solidarność NATO to elementy szerszej układanki, której celem jest zastraszenie, destabilizacja i strategiczna izolacja państw wschodniej flanki sojuszu. Kreml konsekwentnie buduje obraz Polski jako „prowokatora” i „zagrożenia dla pokoju”, jednocześnie obsadzając siebie w roli obrońcy światowej stabilności. Tak skonstruowana narracja ma potencjał nie tylko do osłabienia morale społeczeństwa polskiego, lecz także do zasiania nieufności wśród partnerów zachodnich. Odpowiedź na te działania nie może być fragmentaryczna. Kluczowe jest budowanie systemu szybkiego wykrywania i reagowania na dezinformację, wzmacnianie oficjalnych kanałów komunikacji oraz prowadzenie konsekwentnej polityki informacyjnej, która będzie nie tylko odpierała ataki, ale też aktywnie kształtowała pozytywną narrację o Polsce i NATO. Wymaga to zarówno działań państwa, jak i zaangażowania niezależnych ośrodków eksperckich, mediów oraz organizacji pozarządowych. Tylko synergia tych środowisk może zapewnić skuteczność w warunkach informacyjnego przeciążenia i skoordynowanych kampanii rosyjskich.
Nie do przecenienia jest także wymiar międzynarodowy. Polska, będąc w centrum rosyjskich działań zastraszających, powinna stale eksponować te przypadki na forum NATO i UE, przypominając, że dezinformacja Kremla nie zna granic językowych ani geograficznych. Wspólna europejska i transatlantycka odpowiedź jest niezbędna, aby Rosja nie mogła wykorzystywać podziałów i asymetrii wrażliwości poszczególnych państw. Równolegle należy inwestować w odporność społeczeństwa.
I najważniejsze. W analizach rosyjskich operacji informacyjnych nie należy oddzielać sfery informacyjnej od militarnej. Groźby nuklearne i ostrzeżenia o rzekomych prowokacjach są częścią tej samej strategii, której uzupełnieniem pozostaje demonstracja siły militarnej. Dlatego odpowiedzią musi być nie tylko kontrpropaganda, lecz także widoczna gotowość obronna NATO na wschodniej flance. Obecność sojuszniczych wojsk, wspólne ćwiczenia i konsekwentna polityka odstraszania usuwają z rosyjskiej narracji jej najgroźniejszy element: tezę o „słabości Zachodu”.
Powyższa analiza pokazuje, że rosyjska wojna psychologiczna nie ogranicza się do haseł czy medialnych prowokacji, ale jest długofalową, skoordynowaną operacją. Odpowiedź Polski i jej sojuszników powinna być równie systematyczna i konsekwentna. Tylko w ten sposób można neutralizować skutki działań Kremla i uniemożliwić im osiągnięcie zakładanych celów.
Autor: Wojciech Pokora – Redaktor naczelny Disinfo Digest