14
Najnowsza aktywność

3

Najnowsza aktywność

Mit „tysiącletniego konfliktu” – Rosyjska propaganda historyczna przeciwko Polsce

Historia – zwłaszcza II wojna światowa i okres wcześniejszy – stanowi dla Kremla kluczowe narzędzie legitymizacji polityki wewnętrznej i agresywnych działań zewnętrznych. W rosyjskim przekazie przeszłość nie jest zamkniętym rozdziałem, lecz zasobem strategicznym – wykorzystywanym do uzasadniania bieżących działań wojskowych i dyplomatycznych, a także do podważania zaufania wobec przeciwników politycznych. Jednym z najnowszych przykładów tej praktyki jest film propagandowy „Rosja – Polska. Trwający od tysiąca lat konflikt”, opublikowany w 2025 roku na platformie RuTube i opracowany z myślą o arabskojęzycznej publiczności. Produkcja ta wpisuje się w kampanię dezinformacyjną Kremla w regionie MENA i stanowi próbę osłabienia pozycji Polski w debacie międzynarodowej poprzez instrumentalne wykorzystanie historii.

Już sam tytuł filmu zawiera fałszywe założenie, które buduje rdzeń narracji: sugeruje, że między Polską a Rosją od tysiąca lat trwa nieprzerwany konflikt cywilizacyjny. Tymczasem zarówno państwowość rosyjska, jak i relacje z Polską nie mają tak długiej historii. Ruś Moskiewska – uważana za historycznego protoplastę współczesnej Federacji Rosyjskiej – pojawiła się dopiero w XIV wieku, a regularne kontakty z Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem Litewskim rozpoczęły się jeszcze później. Mit „tysiącletniego konfliktu” to zatem nie tylko nadużycie historyczne, ale też element szerszej strategii propagandowej, mającej na celu ugruntowanie obrazu Rosji jako ofiary i „obrońcy” przed zachodnią ekspansją.

Film operuje klasycznymi schematami rosyjskiej propagandy: Polska przedstawiana jest jako agresor i marionetka Watykanu, Berlina i Waszyngtonu, odpowiedzialna za destabilizację Europy Wschodniej i rzekome „sztuczne” nacjonalizmy Ukrainy i Białorusi. W tej narracji Polska nie tylko prowokowała konflikty w przeszłości (np. poprzez odmowę ustępstw wobec Hitlera czy ekspansję w czasach Jagiellonów), ale także kontynuuje tę linię jako kraj rusofobiczny, gotowy do aneksji zachodniej Ukrainy. Jednocześnie Moskwa prezentowana jest jako ofiara i jedyna siła zdolna do przywracania porządku i stabilizacji w regionie.

Zafałszowana historia pełni tu rolę broni psychologicznej – oddziałuje na emocje, wzmacnia stereotypy i tworzy fałszywe ramy interpretacyjne, które skutecznie utrudniają racjonalną debatę. Kampania ta wymierzona jest zarówno w opinię publiczną krajów arabskich, jak i w relacje Polski z partnerami w NATO, UE i z Ukrainą.

Niniejszy raport analizuje pierwszą część filmu „Rosja – Polska. Trwający od tysiąca lat konflikt” oraz szerszy ekosystem medialny, w którym funkcjonuje – identyfikując kluczowe narracje, techniki manipulacyjne i ich potencjalny wpływ na odbiorców w regionie MENA.

Geneza konstruktu. Polska jako „forpoczta Zachodu” w rosyjskiej propagandzie – ewolucja mitu, jego funkcje.

Od końca XIX w. rosyjskie środowiska panslawistyczne utrwalały obraz Polski jako „zachodniego forpoczty” imperializmu (najpierw Watykanu, później Niemiec i Stanów Zjednoczonych). Narracja eksplodowała w 1939 r., gdy ZSRR usprawiedliwiał pakt Ribbentrop-Mołotow tezą, że Polska sama „szykowała agresję”, a Armia Czerwona była zmuszona działać rzekomo prewencyjnie. Kreml stosuje „chronologię odwróconą”: realne akty przemocy (rozbiory, inwazja 1939 r.) przesuwa do sfery „obrony przed polskim zagrożeniem”, natomiast akcje defensywne Polski przedstawia jako napaść. Przykład: w filmie wskazywane rzekome zbrodnie husarii pod Smoleńskiem zastępują milczeniem Katyń, pakt MR i deportacje 1940–41. Już w drugiej połowie XIX w. rosyjscy panslawiści – od Michaiła Katkowa po Wasilija Gringmuta – przedstawiali Polskę jako „piąte koło u wozu słowiańszczyzny”, podporządkowane „intrygom Rzymu”¹. Z czasem miejsce Watykanu zajęły kolejno Berlin i Waszyngton. Kulminacją była jesień 1939 r., gdy w oficjalnej retoryce ZSRR pakt Ribbentrop-Mołotow miał rzekomo zapobiec „polskiej agresji” na Białoruś Radziecką, a wejście Armii Czerwonej do Polski przedstawiono jako „operację prewencyjną”².

Kreml operuje „chronologią odwróconą” i zamienia znaczenie pojęć:

  • Realne akty przemocy – rozbiory, agresja 17 września 1939 r., deportacje 1940–41 – przenosi do ramy „obrony” przed polskim zagrożeniem.
  • Działania defensywne Polski – powstania, współpraca z aliantami, ekspedycja 1920 r. – opisuje jako ekspansję „imperium jagiellońskiego”.

Współczesnym przykładem jest film RT/RuTube, który opisywane „okrucieństwa husarii pod Smoleńskiem” przeciwstawia całkowitemu milczeniu o Katyniu i pakcie R‑M.

Tekst ma wzbudzić wrogość rosyjskiej i arabskojęzycznej opinii publicznej i inspirować postawy antypolskie, blokować jakikolwiek dialog historyczny oparty na faktach.

Rosjanie dokonują ponadto legitymizacji współczesnej agresji: skoro „Polska zawsze atakowała”, dzisiejsza presja wojskowa (Kaliningrad, Białoruś) jawi się Rosjanom jako misja obronna.

W oczach zachodnich partnerów Polska ma wyglądać na rewizjonistę, co utrudnia mobilizację wsparcia dla Ukrainy.

Funkcje operacyjne

  • Demonizacja przeciwnika – przekaz ma wzbudzić wrogość rosyjskiej i arabskojęzycznej opinii publicznej i zniechęcić do polsko-rosyjskiego dialogu historycznego.
  • Legitymizacja współczesnej agresji – skoro Polska „zawsze atakuje”, to rosyjskie działania wyprzedzające (np. presja militarna w Obwodzie Kaliningradzkim) mogą być przedstawiane jako kontynuacja misji obronnej.
  • Podważanie mandatu moralnego Polski w UE/NATO – w opinii partnerów zachodnich Warszawa ma wyglądać na bojownika o rewizję granic, co utrudnia szukanie solidarności w sprawie Ukrainy.

Rosja jako „ostatnia tarcza prawosławia”. Jak Kreml reanimuje średniowieczny mit, by usprawiedliwić wojnę

Kiedy carscy publicyści mówili o wojnach z Rzeczpospolitą, nazywali je „krucjatami katolików” przeciwko prawosławiu. W 2025 r. ten sam schemat myślenia powraca w rosyjskich mediach państwowych. W oficjalnym przekazie Moskwa znów stoi na straży uciśnionych Słowian, odpierając rzekome zagrożenie: najpierw „tatarskie”, później niemieckie, a dziś – „polsko-litewskie” i natowskie.

Operacja „Święta Ruś” – Kreml kalibruje narrację w dwóch krokach:

  • Autowybielanie. Z przestrzeni publicznej usuwa się niewygodne fakty – pacyfikacje cerkwi na Białorusi, współpracę NKWD z Gestapo – zastępując je opowieścią o nieustannej obronie wiary.
  • Emocje religijne. Obrazy „świętej Rusi” mają mobilizować wiernych do wsparcia wojny w Donbasie i aneksji Krymu, przedstawianych jako misja ratowania „nowych Kijowskich Pieczar”.

Jak wygląda Święta Ruś w praktyce? Jeśli Rosja kreuje się na jedyny bastion prawosławia, każda zachodnia pomoc dla Ukrainy może być nazwana „nową krucjatą” – tłumaczy dr Olga Tokariuk, analityczka łotewskiego Centre for East‑European Policy. Taki zabieg ułatwia mobilizację zasobów: od wolontariuszy‑ochotników po fundusze Cerkwi i darowizny oligarchów.

Przykładów nie brakuje. Kanał Zvezda emituje cykl reportaży „Graniczni rycerze”, w których rosyjscy żołnierze przy granicy z NATO przedstawiani są jako spadkobiercy św. Aleksandra Newskiego. Patriarcha Cyryl w wielkanocnym orędziu 2024 r. mówił o „duchowym zwrocie NATO przeciw Rosji” i wzywał do wsparcia „obrońców wiary” na froncie.

Po co ten mit? Zastosowany mechanizm narracyjny służy legitymizacji wojny: „Bronimy sanktuariów prawosławia, tak jak w 1380 r. na Kulikowym Polu” oraz zmianie agendy wewnętrznej: zastąpieniu debaty o kosztach wojny dyskusją o „obronie wartości”.

Rosyjski mit „obrońcy Słowiańszczyzny” to nie folklor, lecz starannie zaprojektowane narzędzie polityczne. Jego siła tkwi w emocjach, dlatego zwykłe dementowanie nie wystarcza. Skuteczna kontra wymaga narracji, która pokazuje, że prawdziwą stawką nie są jedynie „święte miejsca”, lecz prawo obywateli Ukrainy – i każdego innego kraju – do decydowania o własnej przyszłości.

„Polska – marionetka Watykanu, Berlina i Waszyngtonu”

W najnowszym filmie zrealizowanym przez RT, a kolportowanym m.in. w prokremlowskich kanałach Telegramu, narrator bez cienia ironii łączy krucjaty XIII w., inwazję Wehrmachtu i współczesne bazy US Army w Polsce w jeden „łańcuch zachodniej agresji”. Rzekome „100 nowych baz” ma – według autorów – zamienić Rzeczpospolitą w przedpole nuklearnej konfrontacji z Rosją. To nie jednorazowy wyskok, lecz element większej kampanii opisanej już przez EU vs Disinfo: Polska występuje tu jako bezwolne narzędzie Watykanu, Berlina i Waszyngtonu, ciągnące Europę ku wojnie.

W tym przypadku, podobnie jak w poprzednich manipulacjach Kremla, następuje świadomy transfer odpowiedzialności – agresywna polityka Rosji staje się „reakcją na amerykańską okupację” Europy Środkowej. Zastosowane emocje i redystrybucja materiału propagandowego do wybranych grup społecznych na Zachodzie mają pomagać w operacjach rozbicia spójności NATO – podsycać lęki Francji i Niemiec przed polską „nadgorliwością”, torując miejsce dla rosyjskiego „planu bezpieczeństwa zbiorowego od Lizbony do Władywostoku”.

Równolegle propaganda wykorzystuje wybrane wątki do zastraszania. Poprzez sygnalizację „kosztów” ma zastraszyć polskie środowiska prorosyjskie i antytransatlantyckie wizją, że USA wykorzystają kraj jako „pole bitwy nuklearnej”, obniżając poparcie dla inwestycji w obronność.

Narracja o „polskiej marionetce” nie jest więc tylko egzotyczną teorią spiskową. To wytrych, który ma podważyć zaufanie wewnątrz NATO i osłabić wolę inwestycji w odstraszanie na wschodniej flance. W zderzeniu z faktami – Polska gości dziś ok. 11 tys. żołnierzy USA, a nie „100 baz” – ale w erze virali nie fakty decydują, lecz szybkość i emocje.

„Rozbiory Polski – geopolityczna konieczność dla bezpieczeństwa Rosji” – jak Kreml reanimuje XVIII-wieczny mit, by podważyć dzisiejsze granice.

Sarmacki „chaos”, rosyjski „ratunek”: W rosyjskim dyskursie historycznym rozbiory Rzeczypospolitej (1772, 1793, 1795) przedstawiane są dziś jako „wymuszona stabilizacja anarchicznego sąsiada”. Kremlowscy ideolodzy powtarzają tezę, że to sami Polacy błagali Katarzynę II o interwencję w obliczu bezkrólewia i liberum veto. Sformułowanie „ratunek przed chaosem” regularnie powraca. Wystarczy przypomnieć wystąpienie Władimira Putina w Dumie (2023 r.), gdy stwierdził, że „dzisiejsze granice Polski to dar Stalina, którego Warszawa nie umie docenić”.

Według danych Disinfo Lab cytat pojawił się w 650 postach VKontakte i Odnoklassniki w ciągu zaledwie 48 godzin. W komentarzach przewijał się wątek „czas przywrócić granice z epoki Katarzyny”.

Rosyjska teza o „geopolitycznej konieczności” rozbiorów nie jest nostalgicznym żartem. To starannie dobrane narzędzie do podważania porządku powojennego w Europie. Jeśli pozostawić je bez odpowiedzi, łatwo może zamienić się w argument uzasadniający kolejne agresje – od Charkowa po Kiszyniów. Dlatego bitwa o historię, nawet sprzed 250 lat, pozostaje kluczowym frontem wojny informacyjnej, której stawką są granice XXI wieku.

Kremlowski przekaz opisuje trzy rozbiory jako „wymuszoną stabilizację anarchicznego sąsiada” – motyw: „Polacy sami prosili Katarzynę II o ratunek przed bezkrólewiem”.

„Polsko-litewska okupacja Rusi jako korzeń ukraińskiego nacjonalizmu” – czyli jak Kreml łączy Jagiellonów z UPA i udowadnia, że „zwykli Polacy kochają Rosję”. 

Rosyjska propaganda znalazła prosty sposób, by wytłumaczyć, skąd wziął się „antyrosyjski” duch na Ukrainie i Białorusi: wszystkiemu winni Jagiellonowie. W najnowszym filmie na platformie Okko średniowieczne podboje polsko-litewskie stapiają się z XX-wiecznym nacjonalizmem OUN-UPA.

Konkluzja? Ukraińska tożsamość – podobnie jak białoruska – to sztuczny produkt polonizacji (czas filmu 07:57–08:38).

Narracja zatem  łączy średniowieczne podboje Jagiellonów z OUN‑UPA, sugerując, że „antyrosyjskie” tożsamości Ukrainy i Białorusi są sztucznym produktem polonizacji.

Drugi filar kampanii opiera się na wypowiedziach marginalnych komentatorów (Jan Engelgard, Andrzej Michniewski). Kreml cytuje ich jako „dowód”, że polskie społeczeństwo lubi Rosję, lecz jest terroryzowane przez „banksterskie elity” i media.

Co ma dać taka narracja?

Dezintegracja społeczna – wskazując wroga wewnętrznego („warszawka”), propaganda liczy na aktywizację skrajnie antysystemowych środowisk.

Podważenie wiarygodności mediów – skoro redakcje „czyszczą prorosyjskie głosy”, to – zdaniem Kremla – w UE panuje cenzura porównywalna z radziecką.

Wpływ na wybory – format „grass-roots appeal” żyje na lokalnych forach i Facebooku, gdzie łatwo zasiać nieufność przed głosowaniem.

Dzisiaj liczy się viral – Analizy nawyków informacyjnych pokazują, że posty o „oddzieleniu elit od narodu” były udostępniane w prorosyjskich grupach na Facebooku o 280% częściej niż klasyczne materiały geopolityczne. Kreml nie potrzebuje nowych kłamstw – wystarczy twórczo zmiksować stare. A im bardziej skomplikowana historia, tym skuteczniej odciąga uwagę od prawdy historycznej.

Każda z opisanych narracji pełni ściśle określone role w rosyjskiej kampanii wpływu: od demonizacji po relatywizację win i rozbijanie sojuszy Zachodu. Wspólnym mianownikiem jest strategiczne sprzężenie z operacjami kinetycznymi i dyplomatycznymi – fałszywa przeszłość sankcjonuje przemoc teraźniejszą.

Kluczem do przeciwdziałania jest zatem system edukacji historycznej, szybki pre-bunking w mediach społecznościowych oraz wielojęzyczne repozytorium faktów dostępne dla dziennikarzy i nauczycieli. Dopiero komplementarność narzędzi – od cyfrowych kampanii fact-checkingowych, przez wsparcie badaczy, po sankcje wobec finansowania agentur wpływu – może zneutralizować długofalowy efekt psychologiczny rosyjskiej „wojny na pamięć”.

Historia w służbie polityki – pięć filarów „odnowionego mitu”

  1. „Polska – odwieczny agresor Zachodu”: rozbiory i 17 września 1939 r. mają wyglądać na obronną reakcję Rosji przed ekspansją Rzeczypospolitej.
  2. „Rosja – tarcza Słowiańszczyzny i prawosławia”: wojna z Ukrainą to rzekomo kolejna odsłona starcia z katolickimi „krucjatami”.
  3. „Polska – marionetka Watykanu, Berlina i Waszyngtonu”: bazy USA w Polsce prezentuje się jako logiczną kontynuację wypraw krzyżowych i najazdu Wehrmachtu – sugestia ma podzielić NATO.
  4. „Rozbiory były konieczną stabilizacją”: jeśli XVIII-wieczna aneksja była słuszna, dlaczego Krym czy Donbas miałyby pozostać poza Moskwą?
  5. „Ukraiński nacjonalizm to polska polonizacja Rusi”: łączenie Jagiellonów z OUN-UPA służy skłóceniu Warszawy i Kijowa oraz uzasadnia hasło „denazyfikacji”.

W świecie, w którym TikTok potrafi unieważnić podręcznik, szybkość i kreatywność stają się równie ważne jak archiwa. Historia nie jest już zapisaną przeszłością – to pole bitwy tu i teraz.

Analiza przedstawionych narracji wskazuje, że rosyjska propaganda historyczna nie jest zbiorem przypadkowych reinterpretacji przeszłości, lecz ściśle zintegrowanym narzędziem operacyjnym – powiązanym z działaniami dyplomatycznymi, wojskowymi i dezinformacyjnymi. Jej celem jest nie tylko rekonstrukcja obrazu historii, lecz przede wszystkim kształtowanie percepcji współczesnych konfliktów w sposób korzystny dla Kremla: poprzez demonizację Polski i Ukrainy, rozbijanie jedności NATO oraz podważanie legitymacji porządku międzynarodowego opartego na nienaruszalności granic.

Fundacja INFO OPS Polska, w ramach działań analitycznych prowadzonych w obszarze MENA, opracowuje raporty podsumowujące najnowsze trendy w rosyjskiej propagandzie historycznej, ze szczególnym uwzględnieniem arabskiej infosfery. Obecna analiza opiera się na przeglądzie 60 materiałów wideo (RT, RuTube, Okko), 140 artykułów opublikowanych na portalach takich jak RIA, Cargrad i Sputnik oraz 3600 wpisów w mediach społecznościowych (Telegram, VK, Facebook) z okresu od stycznia do kwietnia 2025 roku.

Monitorując systematycznie arabskojęzyczną przestrzeń informacyjną, Fundacja wskazuje na skalę i ewolucję instrumentów wykorzystywanych przez rosyjskie ośrodki wpływu w regionie MENA. Zrozumienie tej specyficznej odmiany propagandy – operującej w kodzie kulturowym i religijnym dostosowanym do odbiorcy arabskiego – stanowi niezbędny element szerszej strategii przeciwdziałania dezinformacji.

W kontekście „wojny na pamięć” toczonej równolegle w przestrzeni cyfrowej i społecznej, konieczne staje się nie tylko reagowanie na fałszywe przekazy, lecz również budowanie pozytywnej, faktograficznej i wiarygodnej opowieści historycznej. Takiej, która będzie zrozumiała i dostępna również poza światem zachodniego dyskursu.


Autor: Katarzyna Wojda, Wojciech Pokora – redaktor naczelny Disinfo Digest


Udostępnij!

Otwórz PDF i wydrukuj