14
Najnowsza aktywność

3

Najnowsza aktywność

Narracja, która dzieli: chińska propaganda w służbie dezintegracji NATO

W polskim środowisku informacyjnym można zaobserwować w ostatnim czasie nasilanie się narracji uderzającej w relacje transatlantyckie i promującej zacieśnianie relacji z Chinami jako alternatywy dla sojuszu z USA, czy też nawet przeciwwagi dla rzekomego „sojuszu amerykańsko-rosyjskiego”. Narracja ta wykorzystuje prawdziwe informacje jako przesłanki do tworzenia fałszywych tez. Taki mechanizm ma nadawać lansowanym tezom pozory prawdy. Ponadto manipulacja wykorzystuje też fałszywe skojarzenia oraz odwołuje się do emocji. W szerzenie tej narracji zaangażowane są znane osoby o silnym wpływie na spory segment odbiorców, np. Jacek Bartosiak z Strategy&Future. Nadaje to tej narracji pozory wiedzy eksperckiej.

Punktem wyjścia dla tej linii przekazu jest teza, że po dojściu do władzy w USA Donalda Trumpa doszło do napięć w relacjach transatlantyckich. Przekaz ten opiera się na fakcie, że obecny prezydent USA i jego administracja wykazują się naiwnym podejściem do Rosji, błędnie oceniając jej intencje w wojnie z Ukrainą oraz samą genezę konfliktu, a także mylnie zakładając, że Rosja może zostać sojusznikiem USA w konfrontacji z Chinami (tzw. odwrócony Nixon) oraz wesprzeć wysiłki na rzecz stabilizacji Bliskiego Wschodu poprzez wywarcie nacisku na Iran. W szczególności Trump i jego administracja sądzą, że celem Rosji nie jest odbudowa imperium, czego zaledwie pierwszym krokiem jest podporządkowanie całej Ukrainy, lecz że zadowoli się ona uznaniem jej podboju części terytorium tego państwa oraz rezygnacją Kijowa z ubiegania się o członkostwo w NATO. Nie doceniają także charakteru stosunków rosyjsko-chińskich ani trwałości antyzachodniego komponentu w kulturze strategicznej Rosji, podobnie jak błędnie postrzegają relacje rosyjsko-irańskie. Rosja jest bowiem beneficjentem izolacji Iranu i nie jest zainteresowana jego porozumieniem z USA, co mogłoby otworzyć Teheran na zachodnie inwestycje i wprowadzić na rynek irańską ropę oraz gaz jako konkurencję dla rosyjskich surowców.

Powierzchowne postrzeganie relacji międzynarodowych w oparciu o nagłówki doniesień prasowych, bez pogłębionych analiz i badania rzeczywistych możliwości oraz intencji graczy, to nie tylko błąd metodologiczny czy niedoinformowanie, ale może stanowić manipulację samą w sobie. Podmioty państwowe mają różne interesy na różnych poziomach: taktycznym, operacyjnym i strategicznym. To, że na poziomie taktycznym czy nawet operacyjnym dochodzi do porozumienia między dwoma państwami, nie oznacza, że na poziomie strategicznym również występuje wspólnota interesów.

Narracja uderzająca w więzi transatlantyckie wykorzystuje też tarcia aksjologiczne wewnątrz wspólnoty transatlantyckiej, tj. w szczególności rozbieżności w definiowaniu wolności i demokracji przez obecne władze USA i część ich zaplecza intelektualnego z jednej strony, oraz większość rządów europejskich z drugiej, do podważania istnienia aksjologicznego i ideologicznego fundamentu NATO. Związane jest to również z narastającą od lat frustracją USA, wynikającą z braku gotowości znacznej części państw europejskich do ponoszenia kosztów bezpieczeństwa. Należy jednak zwrócić uwagę, że ulega to zmianie, choć jej tempo jest wciąż niewystarczające. Z drugiej strony administracja Trumpa w wielu sprawach posługuje się retoryką osłabiającą zaufanie ze strony partnerów europejskich.

Przesłanki te w żadnym razie nie uzasadniają jednak tezy, jakoby więź transatlantycka przestała istnieć, miał powstać jakiś „sojusz amerykańsko-rosyjski”, koncentracja uwagi USA na Pacyfiku miała spowodować wycofanie się z Europy (czy tym bardziej z NATO), a wojownicza retoryka administracji, np. w sprawie Grenlandii czy też ceł, miała przełożyć się na konkretne działania. Wręcz przeciwnie – próba nałożenia ceł na europejskich sojuszników wywołała negatywne skutki dla USA i spotkała się z druzgocącą krytyką w samych Stanach Zjednoczonych. Wycofanie się USA z NATO jest całkowicie wykluczone, gdyż decyduje o tym Kongres, a nawet wycofanie sił zbrojnych USA z Europy wyrządziłoby gigantyczne szkody interesom amerykańskim i nie tylko nie pozwoliłoby USA wzmocnić się na Pacyfiku, ale wręcz przeciwnie – podważyłoby ich wiarygodność w tamtym regionie.

Chiny od początku wojny w Ukrainie starają się prezentować jako podmiot neutralny, co jest całkowicie sprzeczne ze stanem faktycznym, gdyż postrzegają one ewentualne zwycięstwo Rosji w tej wojnie jako instrument podważania amerykańskiej dominacji. Ponadto stanowią zaplecze logistyczne dla Rosyjskich Sił Zbrojnych, m.in. poprzez pomoc w omijaniu sankcji, i bez wsparcia ze strony Chin Rosja nie mogłaby prowadzić wojny w tej skali i intensywności. Miałoby to bowiem wykazać słabość USA. To powoduje, że powiązania między sytuacją w Ukrainie a na Dalekim Wschodzie są oczywiste, co zresztą potwierdza udział żołnierzy Korei Północnej w działaniach przeciwko Ukrainie, a także wiele innych faktów.

Dlatego chińska propaganda stara się zafałszować prawdziwy obraz światowego konfliktu, tj. globalne starcie między Wolnym Światem (NATO oraz demokratycznymi sojusznikami na Pacyfiku) a obozem autorytarnym skoncentrowanym wokół Rosji i Chin w ramach II zimnej wojny, w której stawką jest próba zastąpienia obecnego ładu nowym, opartym na koncercie mocarstw i strefach wpływu. W takiej sytuacji nie byłoby miejsca na suwerenną Polskę, a zatem jest to opcja jednoznacznie sprzeczna z polską racją stanu.

Chińska propaganda promuje zatem fałszywy obraz „pluralistycznego świata” oraz „wielobiegunowości”, której prawdziwym celem jest zniszczenie przeciwnika poprzez zburzenie więzi transatlantyckich. Chiny zdają sobie bowiem sprawę, że tylko rozbijając relacje transatlantyckie, są w stanie odnieść zwycięstwo. W tym zakresie kierują się starą zasadą Sun-Tzu, że aby zniszczyć przeciwnika, najpierw trzeba zaatakować jego strategię, następnie sojusze, a na samym końcu dopiero samego przeciwnika.

Częścią tej strategii są następujące elementy:

podważanie aksjologiczno-ideologicznego fundamentu więzi transatlantyckich (sugerowanie, że ideologia i wartości są bez znaczenia dla spójności sojuszu, podczas gdy polskie interesy narodowe faktycznie wynikają z wartości konstytucyjnych, a NATO zostało zbudowane na fundamencie wspólnych wartości wymienionych w preambule Traktatu Północnoatlantyckiego: wolności jednostki, rządów prawa oraz demokracji);

prezentowanie Chin jako neutralnego ideologicznie partnera, z którym współpraca prowadzi do efektu win-win (faktycznie Chiny promują chiński model rządów autorytarnych i korumpują elity w państwach partnerskich, zapewniając im narzędzia inwigilacji, by utrzymać je przy władzy i pomagać zwalczać opozycję, a współpraca handlowa prowadzi do nierównowagi i zadłużania);

przekonywanie, iż wspólnota transatlantycka i tak już straciła dominującą pozycję w świecie, a zmiana ładu światowego jest nieunikniona (służy temu promowanie BRICS jako rzekomo spójnego podmiotu, który jakoby zyskał przewagę nad Zachodem).

Ponadto w polskim środowisku informacyjnym można zaobserwować następujące manipulacje, związane z celami chińskiej (a także rosyjskiej) propagandy:

– „wiara” w sojusze, a w szczególności w NATO i art. 5, uderza w bezpieczeństwo Polski, gdyż sojusznicy, zwłaszcza USA, są niewiarygodni (manipulacja polega na sugerowaniu, iż uznawanie wiarygodności art. 5 w jakiś sposób ogranicza zwiększanie własnych zdolności obronnych, co jest absurdem; w innej wersji następuje równie absurdalna sugestia, że podkreślanie znaczenia więzi transatlantyckich stoi w sprzeczności z dążeniem Europy do uzyskania strategicznej autonomii);

– państwa działają zawsze racjonalnie i kierują się swoimi egoistycznie rozumianymi interesami, a zatem podejście obecnej administracji do Rosji jest nowym trendem, a nie błędem i anomalią, która zostanie prędzej czy później skorygowana (w tym kontekście warto przypomnieć, że w czasie pierwszej zimnej wojny również dochodziło do kryzysów w relacjach transatlantyckich – np. po wyborach w 1952 r. administracja Eisenhowera odrzuciła logikę Trumana i zimnowojennych liberałów, polegającą na postrzeganiu zimnej wojny jako starcia między dobrem a złem; administracja Eisenhowera zamiast tego postawiła na odprężenie w relacjach z ZSRR, a w 1956 r. zajęła podobne do sowieckiego stanowisko w kwestii kryzysu sueskiego, przeciwstawiając się interesom Francji i Wielkiej Brytanii, w rezultacie doprowadzając do wyjścia Francji ze struktur wojskowych NATO; warto podkreślić, że historia stosunków międzynarodowych pokazuje, iż emocje, błąd i ideologia odgrywają znacznie większą rolę niż mechaniczne kalkulacje dotyczące gry o potęgę).

Warto w tym kontekście prześledzić też dwa fragmenty wypowiedzi Jacka Bartosiaka w celu zidentyfikowania charakterystycznych manipulacji. W rozmowie z Piotrem Zychowiczem z 09.04.2025 roku oraz z Wojciechem Mulikiem (Goniec.pl) z 12.04.2025 roku Bartosiak wygłosił następujące tezy:

  • „Mam nadzieję, że Trump wepchnie Europę w ramiona Chińczyków.”
  • „Wszyscy z rządowych think tanków kierują się ideologią, podobnie jak kierowali się ideologią w 1939 r.”
  • „Ideologia nie ma żadnego znaczenia, bo Chińczycy nie przyjdą i nie będą nam wciskać Konfucjusza.”
  • „Europa ma argumenty i może powiedzieć USA, żeby zabierały te swoje wojska — won. Dogadamy się z Rosją, i to będzie lepsze niż to, że Amerykanie podpalą cały świat. Na pewno dla zachodniej Europy, dla Polski może być różnie — w zależności od warunków dealu.”
  • „Europa ma możliwości przetrwania, tylko musi się dogadać z Chinami.”
  • „Amerykanie doprowadzą Europę do sytuacji, w której ta będzie bezbronna.”
  • „Amerykanie muszą zniszczyć makroekonomię Europy, żeby sobie ją podporządkować.”
  • „Europa z Chinami wygra wojnę handlową z USA — tylko musi być jedność.”
  • „Jeżeli Unia razem z Chinami nie przeciwstawi się Ameryce, to będziemy mieć wojnę.”
  • „Stany Zjednoczone i Rosja są naturalnymi sojusznikami do łamania międzynarodowego systemu, a Unia Europejska i Chiny są naturalnymi sojusznikami, aby system utrzymać.”

W wypowiedziach tych mamy do czynienia z:

  • grą na emocjach (strach o przyszłość Polski i Europy, gniew związany z działaniami administracji Trumpa; obie emocje są podsycane),
  • wywoływaniem nieuprawnionych skojarzeń (teza, iż opieranie się na ideologii, w szczególności takich wartościach jak demokracja i wolność, doprowadziło do klęski 1939 r. i doprowadzi teraz do podobnej katastrofy, jest z gruntu fałszywa),
  • budowaniem fałszywej alternatywy (przedstawianie Chin jako wiarygodnego gwaranta bezpieczeństwa, w przeciwieństwie do USA),
  • osłabianiem morale (sugestia konieczności dogadania się z Rosją),
  • hiperbolizacją (wyolbrzymianie kryzysu w relacjach transatlantyckich i sugerowanie, iż jest on przejawem trwałego trendu),
  • odwracaniem ról (sugestia, że sojusznikiem Rosji nie są Chiny, lecz USA, i dlatego należy pozbyć się sił USA, bo stanowią dla nas nie gwarancję, ale zagrożenie),
  • redukcją zagrożeń do absurdu (sarkastyczna sugestia, że Chiny miałyby „wciskać Europie Konfucjusza”, a nie promować autorytarne modele rządów),
  • fałszywą analogią – błędem logicznym (sofizmatem) (zrównanie obecności „imperium amerykańskiego” z sowiecką obecnością w Polsce; posłużenie się obrazem tymczasowego sojuszu Hitler–Stalin do zapowiedzi sojuszu Trump–Putin).

Podsumowując, prochińska narracja uderzająca w więzi transatlantyckie stanowi element działań informacyjnych, mających na celu podważenie fundamentów sojuszu NATO i osłabienie pozycji USA w Europie. Wykorzystując faktyczne napięcia i kontrowersje, przedstawia fałszywe alternatywy, manipulując emocjami i logiką odbiorców. Poprzez podważanie znaczenia wartości demokratycznych, budowanie fałszywego obrazu Chin jako neutralnego i racjonalnego gracza oraz hiperbolizowanie problemów wewnątrz wspólnoty zachodniej, narracja ta osłabia zaufanie do sojuszy i promuje strategiczne interesy Pekinu i Moskwy. Jej upowszechnianie, zwłaszcza przez osoby cieszące się autorytetem i zasięgami, może prowadzić do erozji poparcia społecznego dla współpracy transatlantyckiej, co w dłuższej perspektywie grozi osłabieniem bezpieczeństwa Polski i podważeniem ładu międzynarodowego opartego na wartościach Zachodu.


Autor: Dr. Witold Repetowicz, Redakcja Disinfo Digest


Udostępnij!

Otwórz PDF i wydrukuj