
W marcu 2025 r. minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow udzielił wywiadu amerykańskim blogerom: Mario Naufalowi, Larry’emu Johnsonowi oraz Andrew Napolitano. Dobór rozmówców nie był przypadkowy – zamiast tradycyjnych mediów głównego nurtu wybrano mniej formalną platformę, co umożliwiło Ławrowowi swobodne prezentowanie rosyjskiej propagandy bez krytycznej reakcji ze strony „dziennikarzy”. Wywiad ten stanowił element szerszej ofensywy informacyjnej Moskwy, mającej na celu legitymizację agresji na Ukrainę oraz przekonanie części zachodniej opinii publicznej do rosyjskiego punktu widzenia. Ławrow wykorzystał rozmowę, by powtórzyć kluczowe tezy propagandowe Kremla.
Poniższa analiza omawia najważniejsze techniki manipulacji zastosowane przez Ławrowa podczas tego wywiadu, takie jak: selektywne przedstawianie faktów, przerzucanie odpowiedzialności na Zachód, umniejszanie suwerenności Ukrainy oraz odwoływanie się do argumentów historycznych. Zaprezentowano również konsekwencje rozpowszechniania tej narracji na arenie międzynarodowej.
Poniższa analiza koncentruje się na głównych wątkach wywiadu, którego Siergiej Ławrow – minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjnej – udzielił amerykańskim blogerom: M. Naufalowi, L. Johnsonowi oraz E. Napolitano. Celem opracowania jest wskazanie, w jaki sposób Ławrow manipuluje faktami, konstruuje wybiórczą narrację oraz wzmacnia propagandową linię Kremla dotyczącą rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Selektywne przedstawianie przyczyn wojny – pominięcie kluczowego faktu: rosyjskiej agresji zbrojnej
Ławrow kreuje obraz konfliktu jako „reakcji Rosji” na działania Ukrainy, rzekomo wymierzone w rosyjskojęzycznych mieszkańców Donbasu. Jedną z podstawowych technik manipulacyjnych stosowanych przez ministra jest wybiórcze prezentowanie wydarzeń i faktów, dopasowane do rosyjskiej – fałszywej – wersji zdarzeń. W omawianym wywiadzie Ławrow przedstawił chronologię „kryzysu ukraińskiego” (w rzeczywistości rosyjskiej napaści na Ukrainę), rozpoczynając od wydarzeń z lat 2004 i 2014, celowo pomijając kluczowe fakty.
Przykładowo, dezinformował, prezentując Pomarańczową Rewolucję z 2004 r. jako bezprawną ingerencję. Twierdził, że ukraiński Sąd Konstytucyjny „bez podstaw prawnych zmienił procedury konstytucyjne”, zarządzając ponowne głosowanie, co miało doprowadzić do zwycięstwa prozachodniego kandydata. Ławrow pominął jednak istotny fakt, że decyzja o powtórzeniu wyborów była odpowiedzią na masowe fałszerstwa. Tak skonstruowana narracja sugeruje jedynie istnienie zachodniego spisku, całkowicie ignorując rzeczywiste nadużycia ówczesnych, kontrolowanych przez Kreml władz Ukrainy.
Podobną manipulację Ławrow zastosował podczas opisu protestów na Majdanie z lat 2013–2014, fałszywie przedstawiając je jako „zamach stanu wspierany przez Zachód”, motywowany rzekomym „oszukaniem” Rosji oraz złamaniem porozumień przez Ukrainę i państwa zachodnie. Minister całkowicie przemilczał w ten sposób działania samej Rosji, w tym wywieranie presji gospodarczej na Ukrainę w 2013 r., zbrojną aneksję Krymu w 2014 r. oraz późniejsze działania militarne i hybrydowe na wschodzie kraju.
Selekcja faktów widoczna jest także w sposobie, w jaki Ławrow opisał kwestię porozumień pokojowych i referendów. Minister stwierdził, że to Ukraina sama przekreśla kolejne szanse na pokój, przywołując jako przykład zerwanie umowy między ukraińskimi władzami a opozycją z lutego 2014 r. (podpisanej przy udziale Polski, Francji i Niemiec), a także niewdrożenie porozumień mińskich. Sugerował tym samym, że właśnie przez rzekome ukraińskie „oszustwa” kraj ten traci swoje terytoria. Jest to jednak narracja wyraźnie wybiórcza – Ławrow akcentuje wyłącznie niewywiązanie się Ukrainy z niektórych ustaleń, całkowicie pomijając fakt, iż to właśnie Rosja wielokrotnie naruszała zawieszenia broni oraz kontynuowała agresywne działania zbrojne.
Podczas wywiadu Ławrow przedstawił również rosyjską interpretację pseudoreferendum na Krymie z 2014 r., twierdząc, że było ono „czystym, uczciwym głosem ludu” oraz że obecni byli na nim nawet zachodni obserwatorzy. To również przykład dezinformacji – minister przemilczał bowiem fakt, że rzekomi „obserwatorzy” byli w istocie prorosyjskimi obserwatorami (aktorami), zaś samo referendum odbywało się pod nadzorem rosyjskich wojsk oraz bez zgody Ukrainy. Wybiórcze używanie faktów pozwala Ławrowowi budować wrażenie, że to Rosja dotrzymuje wszystkich umów, a to Ukraina i Zachód rzekomo stale łamią dane słowo – obraz oczywiście całkowicie oderwany od rzeczywistości.
Skupienie uwagi na „zamachu stanu” w 2014 r. (Majdan): Ławrow twierdzi, że protesty na Majdanie były „starannie zaplanowane” przez Zachód i doprowadziły do „zamachu stanu”, w wyniku którego obalono „prawowitego prezydenta”. W rzeczywistości masowe demonstracje miały szerokie poparcie społeczne w samej Ukrainie i stanowiły reakcję na korupcję oraz decyzję ówczesnych władz o wycofaniu się z procesu stowarzyszeniowego z Unią Europejską. W narracji Ławrowa całkowicie pominięto kluczowy kontekst: Wiktor Janukowycz stracił społeczne poparcie w obliczu brutalnych represji wobec protestujących, nadużyć władzy oraz prorosyjskich działań.
Ławrow dezinformował, przedstawiając Majdan jako wydarzenie inspirowane przez Zachód, które rzekomo doprowadziło do wojny w Ukrainie. Rewolucję godności z 2014 r. określił mianem „zachodniego puczu”, a późniejsze rządy w Kijowie nazywał „reżimem kijowskim”, wspieranym przez mocodawców z USA i Europy. Taka retoryka ma na celu delegitymizację władz Ukrainy, przedstawienie ich jako marionetki Zachodu oraz wybielenie działań Moskwy.
Ławrow posunął się nawet do stwierdzenia, że „wojna właściwie zaczęła się przez Zachód już w 2004 r.”, gdy zachodnie wpływy odebrały władzę prorosyjskiemu kandydatowi – była to wyraźna aluzja do Pomarańczowej Rewolucji. Według niego eskalacja w 2014 r. również została sprowokowana przez Zachód, a Moskwa była stroną oszukaną i zmuszoną do reakcji.
Fałszywe przedstawianie postawy władz Ukrainy wobec ludności rosyjskojęzycznej – manipulacja cytatami z wypowiedzi Zełenskiego: W wywiadzie Ławrow przywołuje wypowiedź prezydenta Ukrainy z września 2021 r., sugerując, że Zełenski wyzywał mieszkańców Donbasu od „osobników” i radził im, by opuścili Ukrainę. W rzeczywistości w oficjalnych wystąpieniach prezydenta nigdy nie padło sformułowanie „osobniki” (ani tym bardziej „podludzie”) w odniesieniu do mieszkańców Ukrainy. Zełenski wielokrotnie krytykował natomiast osoby aktywnie wspierające prorosyjski separatyzm zbrojny.
Przywołane przez Ławrowa zdanie zostało całkowicie wyrwane z kontekstu, a jego interpretacja celowo przeinaczona, aby potwierdzać rosyjską narrację o rzekomym „prześladowaniu” ludności rosyjskojęzycznej. Tego rodzaju manipulacja stanowi fundament propagandy Kremla, który konsekwentnie buduje obraz Rosji jako „obrończyni prześladowanych prorosyjskich i rosyjskich społeczności”.
Przedstawianie agresji jako „konieczności historycznej” – dezinformacja historyczna: „argumenty” o historycznym powiązaniu terytoriów: Siergiej Ławrow wspomina o „potomkach tych, którzy budowali Odessę” czy „opanowywali te ziemie”, próbując w ten sposób przedstawić rosyjskie roszczenia do terytoriów Ukrainy jako naturalne i historycznie uzasadnione. Podważa także prawo Ukrainy do samostanowienia, sugerując „wspólne rosyjskie korzenie” oraz kulturową jedność obu narodów. Jednocześnie umniejsza znaczenie ukraińskiej suwerenności, błędnie sugerując, że status terytoriów zależy wyłącznie od tego, jaka ludność na nich mieszka i do jakiej kultury się odwołuje. Taka narracja neguje zarówno prawo międzynarodowe, jak i podstawową zasadę suwerenności oraz integralności terytorialnej państw, akceptowaną w stosunkach międzynarodowych.
Ławrow chętnie sięga po historyczne narracje i analogie, by nadać swoim tezom pozory głębszej legitymacji. W wywiadzie nie brakowało odwołań do przeszłości – zarówno dalszej (czasy ZSRR i II wojny światowej), jak i najnowszej (lata 90. oraz 2014 r.). Celem jest wpisanie obecnej wojny w kontekst „historycznej sprawiedliwości” oraz wykorzystanie pamięci historycznej do usprawiedliwienia działań Rosji.
Jednym z głównych wątków propagandowych jest teza o rzekomo złamanych obietnicach Zachodu wobec Rosji po zakończeniu zimnej wojny. Ławrow, podobnie jak Władimir Putin, dezinformuje, twierdząc, że „NATO obiecało nie rozszerzać się na wschód” po zjednoczeniu Niemiec. To często przywoływane przez rosyjską dyplomację twierdzenie ma służyć uwiarygodnieniu narracji, według której „Rosja została oszukana przez Zachód” już w latach 90., a dzisiejszy konflikt jest konsekwencją tamtej „zdrady”.
Drugim filarem argumentacji historycznej Ławrowa jest „interpretacja dziejów Ukrainy jako integralnej części świata rosyjskiego”. Wspomniana wcześniej wypowiedź o Odessie i innych miastach, rzekomo budowanych przez Rosjan na przestrzeni wieków, wpisuje się w narrację, według której „południowa i wschodnia Ukraina historycznie należały do Rosji”. Ławrow sugeruje, że dzisiejsi mieszkańcy tych ziem to potomkowie Rosjan, którzy je tworzyli, co ma implikować naturalne prawo Rosji do wpływu na te terytoria. Jest to echo propagandowego mitu, według którego Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród, a ukraińska państwowość stanowi historyczne nieporozumienie. Odwoływanie się do historycznej jedności (lub rosyjskiej dominacji) ma usprawiedliwiać bieżącą agresję jako „przywracanie historycznej sprawiedliwości”. W podobny sposób rosyjska propaganda wykorzystuje argument „denazyfikacji”, odwołując się do tragedii II wojny światowej. Użycie etykiety „nazizm” nawiązuje do pamięci Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – dla rosyjskiego odbiorcy walka z nazizmem to „święta misja”, dlatego propaganda próbuje przypisać tę łatkę ukraińskiemu rządowi, by moralnie uzasadnić wojnę.
Choć w wywiadzie Ławrow nie powtórzył wprost wszystkich tych haseł (prawdopodobnie ze względu na zachodnią publiczność), w innych wystąpieniach mówił wprost o „czystym naziście Zełenskim” i „nazistowskim reżimie w Kijowie”. Takie skrajne analogie historyczne mają na celu wzbudzenie silnych emocji i przekonanie odbiorców, że Rosja walczy z absolutnym złem, kontynuując misję swych przodków z 1945 roku.
Ławrow wykorzystuje także historię najnowszą, by obciążyć Zachód winą za przemoc. Przywołuje m.in. porozumienia mińskie z 2015 r., twierdząc, że „gdyby je wypełniono, Ukraina zachowałaby granice z 1991 r. (poza Krymem)”. Taka narracja wybiela Rosję, przedstawiając ją jako stronę, która dążyła do pokoju, lecz została oszukana przez Zachód. W wywiadzie padło wręcz sformułowanie: „Za każdym razem, gdy oni oszukują, oni tracą. Ten proces trwa dalej”, odnoszące się do kolejnych wydarzeń: 2014 (Majdan i utrata Krymu), 2015 (niezrealizowane porozumienia mińskie – wojna w Donbasie) oraz 2022 (zerwany rozejm stambulski – nowa ofensywa). Ławrow buduje w ten sposób „ciąg historyczny”, w którym „Ukraina i Zachód oszukują”, ponosząc przez to konsekwencje, a Rosja konsekwentnie „egzekwuje sprawiedliwość”. To uproszczenie historii ma na celu usprawiedliwienie kolejnych aktów agresji jako nieuniknionego następstwa dziejowego.
Podsumowując, Ławrow instrumentalizuje historię – zarówno odległą (wiekowe związki Ukrainy z Rosją, II wojna światowa), jak i najnowszą (lata 1990–2022) – aby zbudować narrację uzasadniającą obecną wojnę. W tej narracji Rosja jawi się jako kraj prostujący historyczne krzywdy i dotrzymujący dawnych ustaleń, podczas gdy Zachód i Ukraina rzekomo „fałszują historię” i permanentnie łamią umowy. Jest to klasyczny mechanizm dezinformacji: mieszanie półprawd (np. aluzje do wypowiedzi z 1990 r. o NATO) z interpretacjami historycznymi wygodnymi dla Rosji w celu stworzenia spójnej, lecz fałszywej opowieści usprawiedliwiającej dzisiejszą agresję.
Przerzucanie odpowiedzialności na Zachód – wskazywanie na „zagrożenie ze strony NATO”: Demonizacja NATO jako rzekomo agresywnej organizacji dążącej do otoczenia i osłabienia Rosji to stały element rosyjskiej propagandy. Jednym z wyraźnych mechanizmów manipulacyjnych w wypowiedziach Ławrowa jest konsekwentne obarczanie odpowiedzialnością za konflikt wyłącznie Zachodu. W całym wywiadzie przewija się motyw, że „Rosja została zmuszona do działania” przez agresywne lub „zdradliwe” posunięcia USA, NATO i ich sojuszników.
Ławrow kreuje obraz konfliktu, w którym to Zachód jest stroną prowokującą, a Rosja jedynie „reaguje obronnie”. Rosyjski minister wielokrotnie podkreślał rzekome zagrożenie ze strony NATO jako podstawową przyczynę wojny. Argumentował, że „ekspansja NATO na wschód” stworzyła śmiertelne zagrożenie dla Rosji, za które winę ponoszą zachodni przywódcy. Przywołał nawet Donalda Trumpa, twierdząc, że były prezydent USA uznawał rozszerzenie NATO za „jedną z głównych przyczyn konfliktu”. Dodatkowo ostrzegł, że jakakolwiek obecność sił NATO w Ukrainie – nawet pod pretekstem misji pokojowej – byłaby dla Moskwy nieakceptowalna.
Tego rodzaju narracja przenosi całą odpowiedzialność na USA i sojusz, sugerując, że to NATO swoją rzekomo „agresywną polityką” sprowokowało wojnę, a Rosja jedynie reaguje na zagrożenie. Pomija przy tym kluczowy fakt, że NATO jest sojuszem defensywnym, a państwa Europy Środkowo-Wschodniej same zabiegały o członkostwo w obawie przed Rosją. Mimo to Ławrow konsekwentnie kreuje wizję spisku Zachodu, który rzekomo od lat osacza Rosję i ignoruje jej bezpieczeństwo, pozostawiając Moskwie rzekomo „brak wyboru”.
Jest to klasyczny mechanizm odwracania ról ofiary i agresora – Rosja przedstawia się jako ofiara zachodniej ekspansji, by usprawiedliwić własną agresję. W efekcie w percepcji niektórych odbiorców winę za rozlew krwi ponoszą Waszyngton, Londyn i Bruksela, a nie Kreml – co jest dokładnie tym efektem, jaki zamierza osiągnąć rosyjska propaganda.
Dezinformacja wokół negocjacji i porozumień: próba przedstawienia Stambułu (kwiecień 2022) jako dowodu „dobrych intencji Rosji”: Ławrow twierdzi, że dokument parafowany w Stambule w kwietniu 2022 r. był w pełni inicjatywą Kijowa, a Rosja „tylko go zaakceptowała”. W rzeczywistości żadne ustalenia tych negocjacji nie weszły w życie, ponieważ Moskwa nie wstrzymała działań zbrojnych, a jej rzeczywiste intencje pozostawały sprzeczne z deklarowanymi dążeniami do pokoju. Równolegle do rozmów Rosja kontynuowała masowe ataki na terytorium Ukrainy, co podważało jakiekolwiek oznaki gotowości do realnego kompromisu.
Narracja, według której to „Zachód i Kijów są winni zerwania negocjacji”, jest typowym zabiegiem dezinformacyjnym mającym na celu rozmycie odpowiedzialności Rosji za eskalację wojny. Ławrow podtrzymuje tezę, że „gdyby Ukraina chciała, porozumienie byłoby możliwe”. Tymczasem rosyjskie postulaty wobec Ukrainy – „bez NATO, bez baz wojskowych, bez ćwiczeń” – de facto oznaczały całkowite podporządkowanie ukraińskiej polityki obronnej Moskwie i były fundamentalnym naruszeniem suwerenności kraju. Rosja od lat stosuje taktykę ultimatum i „pseudo-negocjacji”, w których narzuca nierealistyczne warunki, niemożliwe do zaakceptowania przez drugą stronę, a następnie obarcza ją winą za fiasko rozmów.
Ławrow przywołał także relację z rozmów pokojowych w Stambule w 2022 r., sugerując, że Ukraina była bliska porozumienia o neutralności, ale ówczesny brytyjski premier Boris Johnson miał rzekomo nakazać Kijowowi „nie robić tego, walczyć dalej”. Ta narracja wpisuje się w linię propagandową, według której zachodnie stolice celowo przedłużają konflikt, manipulując Ukrainą, by „walczyła do ostatniego Ukraińca”. W rzeczywistości spotkanie Johnson–Zełenski z kwietnia 2022 r. miało znacznie bardziej złożony charakter, lecz Ławrow przedstawia je jednostronnie, próbując dowieść, że to Zachód blokuje pokój.
Delegitymizacja Ukrainy: podważanie państwowości i podmiotowości: Jednym z kluczowych elementów przekazu Ławrowa jest podważanie suwerenności i podmiotowości Ukrainy. Poprzez używane sformułowania oraz argumentację rosyjski minister sugeruje, że Ukraina nie jest w pełni niezależnym państwem, lecz tworem zależnym od woli mocarstw zewnętrznych lub historyczną częścią „ruskiego świata”. Przejawia się to m.in. w uporczywym nazywaniu legalnych władz Ukrainy „reżimem kijowskim” czy wręcz „juntą”, co ma na celu odebranie im legitymacji i wiarygodności.
Ławrow posunął się nawet do kwestionowania podstaw prawnych niepodległości Ukrainy, sugerując, że Rosja uznała jej suwerenność warunkowo. Przypomniał, że gdy Moskwa uznawała niepodległość Ukrainy w 1991 r., opierała się na Deklaracji Niepodległości tego kraju, która zakładała neutralny status („bez bloków, bez NATO”) oraz gwarancje praw mniejszości rosyjskojęzycznej. W ten sposób rosyjski minister próbuje budować narrację, według której Ukraina utraciła prawo do suwerenności, ponieważ – w ocenie Kremla – złamała te zobowiązania.
Ławrow podważył również ukraińskie roszczenia do własnych terytoriów, sugerując, że skoro ludność tych obszarów jest (w narracji Moskwy) historycznie rosyjska, to „odzyskiwanie” ich przez Kijów jawi się jako odbieranie ich naturalnym gospodarzom. Jest to jawna manipulacja, której celem jest negowanie prawa Ukrainy do pełnej integralności terytorialnej.
De facto Ławrow przedstawił koncepcję ograniczonej suwerenności Ukrainy: według niego państwo to nie może swobodnie decydować o sojuszach (ponieważ neutralność miała być warunkiem uznania jego niepodległości), rzekomo nie potrafi samodzielnie dbać o swoich obywateli, a jego granice podlegają „korekcie”, jeśli mieszkająca tam ludność deklaruje historyczną więź z Rosją.
Takie stanowisko wprost podważa fundamentalną zasadę nienaruszalności granic i stanowi próbę ideologicznego uzasadnienia rosyjskiej agresji oraz aneksji części Ukrainy.
Techniki propagandowe w wypowiedzi Ławrowa
- Odwracanie pojęć („wojna” kontra „operacja specjalna”): Ławrow konsekwentnie określa konflikt mianem „specjalnej operacji wojskowej”, co ma na celu minimalizowanie skali agresji i zbrodni wojennych popełnianych przez Rosję w Ukrainie. Tego rodzaju eufemistyczny język służy manipulacji percepcją odbiorców – termin „wojna” sugeruje otwartą agresję i naruszenie prawa międzynarodowego, natomiast „operacja specjalna” budzi skojarzenia z działaniem ograniczonym, precyzyjnym i uzasadnionym.
- Wywoływanie emocji i gra na tożsamości: Odwołania do „historii”, „wspólnej kultury” i „ochrony ludności rosyjskojęzycznej” mają budzić litość oraz moralną sympatię dla rzekomo prześladowanych grup. W ten sposób Ławrow kreuje obraz Rosji jako „dobroczyńcy”, który „musi” interweniować, aby ratować swoich „rodaków”. Jest to klasyczna taktyka propagandowa – przedstawianie własnych działań zbrojnych jako „humanitarnych” i „obronnych”, co pozwala usprawiedliwiać agresję wobec suwerennego państwa.
- Wybiórcze przytaczanie danych i faktów: Ławrow manipuluje chronologią wydarzeń, skupiając uwagę odbiorców na selektywnie wybranych informacjach, które pasują do kremlowskiej narracji. Często odwołuje się do wydarzeń z 2014 r., jednocześnie pomijając agresywne działania Rosji wobec Ukrainy w latach 2014–2022. Przeinacza również wypowiedzi ukraińskich przywódców, w tym Wołodymyra Zełenskiego, oraz celowo rozmywa rosyjską odpowiedzialność za łamanie porozumień mińskich.
- Kreowanie dezinformacji o „konieczności obronnej”: Cała narracja Ławrowa jest skonstruowana w taki sposób, aby przedstawić Rosję jako ofiarę zachodnich działań. Powtarza on tezę, że „nikt nas nie słuchał, zmuszono nas do reakcji”, co wpisuje się w stały element prokremlowskiej strategii propagandowej znanej jako „oblężona twierdza”. Mechanizm ten ma na celu przekonanie odbiorców, że Rosja nie jest agresorem, lecz stroną, która została sprowokowana i nie miała innego wyjścia niż podjęcie działań zbrojnych.
Główne osie manipulacji i propagandy
- Przesuwanie odpowiedzialności z agresora (Rosji) na ofiarę (Ukrainę) oraz kraje Zachodu: Rosyjska propaganda konsekwentnie odwraca role, przedstawiając Rosję jako stronę zmuszoną do reakcji na „prowokacje” Ukrainy i Zachodu. W narracji Ławrowa to nie Rosja jest inicjatorem wojny, lecz Zachód, który miał rzekomo narzucić Ukrainie agresywną politykę i zmusić ją do eskalacji konfliktu.
- Zawężanie i zniekształcanie faktów historycznych: Ukazywanie protestów na Majdanie w 2014 r. wyłącznie jako inspirowanego przez Zachód „przewrotu”, bez uwzględniania ich demokratycznego i pokojowego charakteru; Pomijanie rzeczywistej roli Rosji w inspirowaniu i eskalacji konfliktu, w tym jej działań na Krymie i w Donbasie; Manipulowanie kontekstem historycznym w celu legitymizowania agresji.
- Operowanie niepełnymi cytatami i dezinformacją dotyczącą wypowiedzi ukraińskich polityków: Wypowiedzi Zełenskiego i innych ukraińskich przywódców są przedstawiane w sposób zmanipulowany, by wzmacniać przekaz o rzekomej „wrogości” Kijowa wobec mieszkańców Donbasu; Celowe wyrywanie zdań z kontekstu i przypisywanie im znaczenia, które pasuje do rosyjskiej narracji.
- Mit obrony uciśnionych: Rosyjska propaganda epatuje tezami o rzekomym zagrożeniu dla rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy, mimo braku dowodów na systemowe prześladowania; Rosja kreuje się na „moralnego obrońcę”, który „musi” interweniować, by chronić ludność cywilną – mechanizm znany z wcześniejszych rosyjskich interwencji.
- Wykorzystywanie historycznych argumentów do kwestionowania współczesnych granic i suwerenności Ukrainy: Przywoływanie narracji o „ruskich ziemiach” i historycznych powiązaniach Ukrainy z Rosją, by podważać jej niezależność; Twierdzenie, że Ukraina zawdzięcza swoje granice decyzjom ZSRR, co ma sugerować, że Rosja ma prawo do ich „korekty”; Negowanie prawa Ukrainy do pełnej suwerenności poprzez stwierdzenia, że Rosja uznała jej niepodległość pod określonymi warunkami (np. neutralność).
Tego rodzaju manipulacje mają na celu usprawiedliwianie agresji oraz kształtowanie opinii międzynarodowej w taki sposób, aby zrelatywizować zbrodnie wojenne popełniane przez siły rosyjskie. Strategia ta służy nie tylko dezinformacji, lecz także budowaniu fałszywego obrazu Rosji jako kraju zmuszonego do działania w odpowiedzi na rzekome zagrożenia ze strony Ukrainy i Zachodu.
Wyraźnie widać, że Siergiej Ławrow, jako „główny dyplomata Federacji Rosyjskiej”, pełni kluczową rolę w promowaniu przekazu skoordynowanego z oficjalną linią kremlowskiej propagandy. Jego wypowiedzi nie są przypadkowymi interpretacjami sytuacji, lecz częścią szeroko zakrojonej strategii dezinformacyjnej, mającej na celu powielanie i umacnianie narracji korzystnych dla Moskwy.
Trzon tej strategii stanowi konsekwentne powtarzanie tych samych tez w różnych wariantach i kontekstach – tak aby w świadomości części odbiorców utrwalić fałszywe przeświadczenie o „słuszności” rosyjskich roszczeń oraz działań militarnych. Mechanizm ten opiera się na zasadzie wielokrotnego powtarzania określonych twierdzeń, co w dłuższej perspektywie może prowadzić do ich normalizacji i nieświadomego przyjęcia przez niektórych odbiorców jako faktów.
Tacy rozmówcy jak Naufal czy Napolitano mają szerokie grono odbiorców w mediach społecznościowych, często nieufnych wobec mainstreamowych mediów i podatnych na dezinformację. Rosyjska propaganda od lat aktywnie zagospodarowuje tego typu nisze, docierając do odbiorców sceptycznych wobec oficjalnych przekazów swoich rządów i skłonnych wierzyć w teorie spiskowe.
Wywiad Ławrowa został błyskawicznie przetłumaczony i rozpowszechniony na rosyjskich kanałach – Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji opublikowało go na swojej stronie internetowej, a fragmenty cytowały państwowe agencje TASS i RIA. W ten sposób przekaz rosyjskiego ministra dotarł zarówno do odbiorców wewnętrznych, wzmacniając oficjalną narrację Kremla, jak i do części widowni na Zachodzie, szczególnie tej podatnej na alternatywne interpretacje wydarzeń i nieufnej wobec własnych elit politycznych.
Rosja, powtarzając w kółko te same tezy – o „zewnętrznym sterowaniu Ukrainą”, o „nazistach” w Kijowie czy o „złamanych obietnicach NATO” – niekoniecznie dąży do pełnego przekonania odbiorców. Kluczowym celem jest zasianie wątpliwości i relatywizacja prawdy, co może osłabić jednoznaczne potępienie agresora i utrudnić mobilizację międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy.
Wywiad Siergieja Ławrowa dla amerykańskich blogerów stanowi modelowy przykład zastosowania przez rosyjskie władze czterech kluczowych osi manipulacji: selektywnego doboru faktów, przerzucania winy na przeciwników, podważania podmiotowości ofiary oraz odwoływania się do argumentów historycznych celem usprawiedliwienia własnych działań.
Każda z tych technik służy budowaniu spójnej, choć fałszywej narracji, w której „Rosja jawi się jako strona rozsądna i pokrzywdzona, zmuszona do obrony”, podczas gdy „Ukraina oraz Zachód występują jako agresorzy, oszuści lub marionetki”. Ławrow zręcznie splótł wątki historyczne – takie jak rzekome obietnice o nierozszerzaniu NATO czy historyczna „rosyjskość” ziem ukraińskich – z bieżącymi oskarżeniami o „nazizm”, „łamanie umów” i „prowokacje Zachodu”, tworząc narrację mającą uzasadnić inwazję Rosji na Ukrainę na arenie międzynarodowej.
Analiza tych przekazów ujawnia typowe mechanizmy dezinformacyjne: mieszanie prawdy z półprawdami i kłamstwami, odwracanie relacji ofiara–agresor oraz odwoływanie się do emocji (traumy wojny z faszyzmem, poczucia zagrożenia). Tego rodzaju strategia komunikacyjna ma realny wpływ na opinię publiczną – szczególnie wśród odbiorców mniej zaznajomionych z faktami. W efekcie u części z nich może powstać wrażenie, że „rację trudno ustalić” albo że „obie strony są sobie winne”. To właśnie zamierzony skutek propagandy: siać wątpliwości i podważać jednoznaczność ocen.
Na szczęście światowe media i instytucje coraz skuteczniej identyfikują i obnażają te manipulacje, nazywając rzeczy po imieniu – wojna została rozpętana przez Rosję, a tłumaczenia Ławrowa to polityczna propaganda, a nie obiektywna analiza. Niemniej jednak narracje takie jak przedstawiona w omawianym wywiadzie nadal krążą w przestrzeni informacyjnej, wpływając na dyskurs publiczny. Dlatego kluczowe jest dalsze demaskowanie tych mechanizmów manipulacji i uświadamianie odbiorców o ich faktycznym celu.
Autor: Katarzyna Wojda – Redakcja Disinfo Digest