12
Najnowsza aktywność

3

Najnowsza aktywność

Historia jako broń: przypadek Katarzyny Sokołowskiej w architekturze rosyjskiej dezinformacji

Geneza przekazu

Katarzyna Sokołowska to aktywistka nacjonalistyczna z Opola, która zyskała rozgłos w antyukraińskich kręgach dzięki kampanii upamiętnienia rzezi wołyńskiej. Po raz pierwszy pojawiła się publicznie w maju 2017 roku podczas tzw. „miesięcznicy wołyńskiej” pod Ambasadą Ukrainy w Warszawie​. W swoim wystąpieniu zapowiedziała:

„Nigdy nie zapomnimy o wyrządzonych nam krzywdach i przyjdzie taki dzień, że władza w naszej ojczyźnie będzie w naszych rękach, i wtedy przekonacie się, Ukraińcy, jaki jest prawdziwy głos Polaków!” (cytat za Frontstory.pl)​.

Tak radykalny ton – odwołujący się do historycznych krzywd i groźby odwetu – charakteryzował jej przekaz od samego początku publicznej aktywności.

Sokołowska wywodzi się z tzw. środowisk kresowych i skrajnie prawicowych. Debiutowała jako działaczka na pikietach organizowanych m.in. przez Ruch Społeczny Porozumienie Pokoleń Kresowych i Obóz Wielkiej Polski​. W 2018 r. założyła Fundację „Wołyń Pamiętamy”, której została prezeską​. Statutowym celem fundacji miało być „przywrócenie pamięci o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich (…), przedstawienie stosunków polsko-ukraińskich zgodnie z prawdą historyczną” oraz oddanie hołdu Ukraińcom ratującym Polaków​. W praktyce jednak działalność fundacji sprowadziła się głównie do produkcji naklejek i plakatów z hasłem „Wołyń Pamiętamy” oraz prowadzenia profili w mediach społecznościowych o wyraźnie antyukraińskim charakterze​. Fundacja prowadziła również akcje mobilne, objeżdżając polskie miasta z banerem informującym o zbrodni OUN-UPA na obywatelach II RP.  Sokołowska szybko stała się jedną z najaktywniejszych propagatorek antyukraińskich treści w polskim internecie – jej profile w social mediach trafiają z przekazem do setek tysięcy ludzi i szerzą dezinformację​. 

W kolejnych latach Sokołowska zacieśniała współpracę ze skrajną prawicą. Od 2019 r. jej fundacja i ona sama współpracują z Jackiem Międlarem (byłym księdzem, redaktorem nacjonalistycznego portalu wprawo.pl) – np. w 2021 r. wystąpiła na organizowanym przez niego Marszu Patriotów we Wrocławiu pod hasłem „Polska Antybanderowska”​. Sokołowska kreuje się na niezależną strażniczkę pamięci historycznej, obrończynię prawdy o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów. W wywiadach i wpisach podkreśla, że „walczy o prawdę i pamięć dla pomordowanych Polaków”​ (Cytat za Kresy.pl), sugerując, iż spotyka ją za to „hejt” i represje. Taki rys biograficzny – działaczka społeczna kierująca fundacją pamięci, odwołująca się do traumatycznej historii – tworzy podłoże wiarygodności jej przekazu dla części odbiorców.

Pod koniec lutego br. Katarzyna Sokołowska wraz z Anetą Salą zarejestrowała stowarzyszenie zwykłe „Zawsze Wierny – Tobie Polsko”, którego została prezesem. We wpisie opublikowanym na platformie X zapowiedziała (pisownia oryginalna): 

„W naszej organizacji zamierzamy skupić się na tematach związanych z historią zwiazaną z Ukraińcami, począwszy od bitwy pod Batohem i wyrżnięcia polskich jeńców, przez rzeź humańską, obronę Lwowa, wojnę polsko-ukraińską, ukraińskie ludobójstwo w latach 20tych ubiegłego roku, terroryzm ukraiński w 20 leciu międzywojennym, ludobójstwo w latach 40tych ubiegłego wieku, udział Ukraińców w Powstaniu Warszawskim. Będziemy zajmować się również obnażaniem ukraińskich klamstw. Tę pracę zamierzamy przenieść również w teren. Zamierzamy organizować spotkania w Waszych miastach z prelegentami, którzy będą Wam przybliżać w/w tematy. Chcemy zorganizować już w listopadzie w Warszawie – Marsz Orląt Przemyskich i Lwowskich. W przyszłości zamierzamy wydać książkę zbierającą w sobie wszystkie powyższe i nie wymienione przeze mnie tematy oraz informacje obnażające kłamstwa ukraińskie. Ci którzy mnie znają, powinni wiedzieć że nie zamierzam swoich słów puścić na wiatr. Naszym marzeniem jest uświadomienie naszych dzieci, wnuków i przyszłych pokoleń o naszej historii z ukraińcami, która jest w tej chwili usuwana ze szkół i powszechnie zatajana. Musimy wspólnie zrobić wszystko aby historia przetrwała w narodzie i wychować Polaków w duchu miłości do wszystkiego co polskie. Tylko pokolenie Polaków, które jest uzbrojone w wiedzę i patriotyzm, może odzyskać naszą Ojczyznę”.

Rejestracja nowego stowarzyszenia oznacza, że tegoroczny Marsz Pamięci zapowiadany na 6 lipca w Warszawie będzie firmowany nie tylko przez Fundację „Wołyń Pamiętamy”, lecz także przez „Zawsze Wierny – Tobie Polsko”, których zarządy pozostają personalnie powiązane. Z perspektywy komunikacyjnej pozwala to organizatorom poszerzyć widoczność, uwiarygodnić firmowane przez siebie inicjatywy i występować publicznie pod dwiema odrębnymi nazwami, mimo że obie instytucje są kierowane przez tę samą osobę.

Struktura przekazu

Główne tezy i narracje lansowane przez Katarzynę Sokołowską konsekwentnie przedstawiają Ukrainę i Ukraińców w świetle negatywnym, poprzez pryzmat zbrodni UPA i ideologii Stepana Bandery. Jej przekaz opiera się na kilku kluczowych ramach narracyjnych:

Ukraina jako państwo “banderowskie”

Sokołowska nieustannie określa współczesną Ukrainę mianem kraju czczącego zbrodniarzy. Jej zdaniem ukraińska tożsamość narodowa zbudowana jest na kulcie UPA i Bandery – „Ukraina nigdy dobrowolnie nie odwróci się od ludobójców, którzy stanowią fundament tego państwa” – twierdziła podczas jednego z marszów (Cytat za Oko Press). Powiela tym samym klasyczną tezę rosyjskiej propagandy o „nazistowskich władzach w Kijowie”​. Wszystkich Ukraińców określa zbiorczo „banderowcami”, a wydarzenia historyczne i współczesne filtruje przez pryzmat rzezi wołyńskiej. Nawet ofiary rosyjskich zbrodni są w tej narracji pomijane lub deprecjonowane – np. gdy świat obiegły obrazy masakry w Buczy w 2022 r., przekaz Sokołowskiej koncentrował się na przypominaniu zbrodni UPA, odwracając uwagę od rosyjskich działań​.

Polska jako ofiara i brak wdzięczności ze strony Ukrainy

W narracji Sokołowskiej Polacy występują wyłącznie jako ofiary ukraińskiego nacjonalizmu – zarówno w przeszłości, jak i dziś. Każda próba pojednania jest przez nią przedstawiana jako zdrada pamięci. Gdy w 80. rocznicę Wołynia’43 prezydenci Polski i Ukrainy nawoływali do pojednania, Sokołowska grzmiała: „Wypowiadają haniebne słowa: ‘Wybaczamy i prosimy o wybaczenie’. Jaki trzeba mieć tupet, żeby do potomków ofiar mówić ‘wybaczamy’! Co wy macie nam do wybaczenia, ukraińscy kłamcy?!”​ (Cytat za Oko Press). Uczestnicy marszu skandowali: „Nie wybaczamy!” i „Hańba!”. W ujęciu Sokołowskiej, to Polacy „zawsze dawali, a Ukraińcy nigdy nie okazali wdzięczności”. Mówiła wprost, że „w obliczu pomocy, jaką udzieliła Polska, Ukraińcy nie tylko nie czują żadnej wdzięczności, ale są jeszcze bardziej aroganccy, bezczelni, roszczeniowi. Stawiają nam warunki!”​. Takie tezy wzmacniają poczucie krzywdy i rozżalenia – sugerują, że historyczne rachunki nie zostały wyrównane, a współczesna Ukraina „odpłaca się niewdzięcznością” za polskie wsparcie.

Relatywizowanie Operacji „Wisła” i PRL-owskich represji

Integralną częścią przekazu Sokołowskiej jest usprawiedliwianie wszelkich polskich działań odwetowych wobec Ukraińców po II wojnie światowej. Akcja „Wisła” – masowe przesiedlenie ludności ukraińskiej w 1947 r. – przedstawiana jest jako uzasadniona konieczność, która „zakończyła ukraińskie ludobójstwo na polskim narodzie” i uchroniła Polaków przed dalszymi zbrodniami. Sokołowska publicznie głosi, że była to operacja sprawiedliwa i potrzebna, negując jej tragiczne skutki dla niewinnej ludności. Podobnie wybiela inne epizody polsko-ukraińskiego konfliktu, np. chwaląc polskie akcje odwetowe. Przykładowo komentarz Sokołowskiej do inicjatywy zmiany nazwy ulicy upamiętniającej żołnierza AK Zenona Jachymka brzmiał: „Zenon Jachymek to polski BOHATER, który zlikwidował ukraińskich bandytów w Sahryniu”​ (Cytat za Do Rzeczy). Sahryń – gdzie w 1944 r. oddziały polskie zabiły wielu ukraińskich cywilów – jest przez nią przedstawiany wyłącznie jako gniazdo „bandytów” mordujących Polaków. Taka narracja relatywizuje polskie winy, usprawiedliwiając je odwetem za wcześniejsze zbrodnie OUN-UPA.

Podważanie sensu pomocy Ukrainie i bieżącej solidarności

Sokołowska aktywnie zniechęca Polaków do wspierania walczącej Ukrainy i pomagania uchodźcom. Od pierwszych dni rosyjskiej inwazji w 2022 r. w mediach społecznościowych używała haseł takich jak #NieWspieramUkrainy czy #ToNieNaszaWojna​. Przedstawia pomoc dla Ukrainy jako naiwność lub zdradę polskiej racji stanu. W dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji pytała prowokacyjnie: „Czy zmierzające do nas hordy Ukraińców ktoś będzie ‘prześwietlał’?” sugerując, że uchodźcy stanowią zagrożenie​. Kilka dni później pisała: „Nie wspieram banderowskiej Ukrainy!!!”​, jasno deklarując wrogość wobec jakiejkolwiek pomocy. Uchodźców wojennych określała mianem „przesiedleńców”, insynuując że ich obecność to celowa akcja kolonizacyjna: „Otwórzcie oczy!!! To nie są uchodźcy wojenni, tylko przesiedleńcy!!!”​. Takie treści, oparte na strachu i uprzedzeniach, mają relatywizować rosyjską agresję (jako rzekomo „nie naszą wojnę”) oraz odwracać współczucie od ofiar wojny ku własnym lękom Polaków przed „ukrainizacją” kraju​. W efekcie ofiary – ukraińscy uchodźcy, w większości kobiety i dzieci – w narracji Sokołowskiej są przedstawiane podejrzliwie jako potencjalne zagrożenie lub piąta kolumna.

Podsumowując, struktura przekazu Katarzyny Sokołowskiej opiera się na skrajnej wizji historii i teraźniejszości, w której Ukraina to odwieczny wróg „banderowiec”, a Polska – wieczna ofiara, która musi bronić pamięci i godności. Wszelkie próby dialogu polsko-ukraińskiego są w tej narracji piętnowane jako zdrada lub naiwność, zaś bieżąca pomoc dla Ukrainy – jako błąd, który Polskę kosztuje niewdzięczność i zagrożenie.

Mechanizm działania

Katarzyna Sokołowska rozprzestrzenia swoje treści zarówno online, jak i offline, sprawnie łącząc działalność w mediach społecznościowych z akcjami ulicznymi. Jej główną areną wpływu są media społecznościowe. Szczególnie aktywna jest na platformie X (dawniej Twitter), gdzie występuje pod pseudonimem @Kasiasok123, na Facebooku (profil fundacji Wołyń Pamiętamy) oraz na Telegramie (Kto mówi prawdę, ten niepokój wszczyna). Jej wpisy wykorzystują chwytliwe hasztagi i emocjonalny przekaz, przez co zdobywają duże zasięgi.

Według analiz, w pierwszych tygodniach wojny konto Sokołowskiej generowało większość polskojęzycznej dyskusji antyukraińskiej – odpowiadała za 75% wszystkich wpisów z tagami typu #NieWspieramUkrainy czy #ToNieNaszaWojna​ (źródło: Frontstory.pl). Sumaryczny zasięg treści z jej kont w tym okresie mógł sięgnąć 2,8 miliona odbiorców​. Nawet w szerszej debacie na temat Wołynia jej profil dominował, stanowiąc około 26% całego ruchu wokół tematu na Twitterze, a w kluczowych momentach (np. 3–5 kwietnia 2022, gdy temat Wołynia trendował przykrywając informacje o zbrodniach w Buczy) aż 65% przekazu pochodziło od niej​. Te dane pokazują, że Sokołowska potrafi wykorzystać algorytmy i trendy: intensyfikowała publikacje akurat wtedy, gdy rosyjskie zbrodnie wychodziły na jaw, aby „przykryć” je historyczną narracją wołyńską​.

Treści Sokołowskiej są często skrajnie agresywne i kontrowersyjne, co samo napędza ich rozchodzenie się (mechanizm oburzenia i viralowości). Używa emocjonalnych środków wyrazu – zamieszcza drastyczne opisy rzezi, oskarża Ukraińców o niewyobrażalne okrucieństwa, używa wulgarnego języka wobec obecnych ukraińskich władz i uchodźców (np. pisząc o „żydo-banderowskim towarzychu” czy „głupich polaczyskach, które dały się ukrainizować”)​. Tak ostry przekaz z jednej strony radykalizuje odbiorców podzielających jej poglądy, z drugiej – wywołuje reakcje polemiczne, które paradoksalnie zwiększają zasięg (algorytmy promują treści wzbudzające zaangażowanie, nawet negatywne). Sokołowska często udostępnia też treści multimedialne: zdjęcia ofiar Wołynia, archiwalne fotografie UPA, czy grafiki z hasłami antyukraińskimi, które łatwo zapadają w pamięć i są dalej podawane.

Kanały dystrybucji i wizerunek

Na Twitterze i Facebooku Sokołowska występuje jako „niezależna dziennikarka/ blogerka” oraz prezes fundacji pamięci, co ma uwiarygadniać jej komunikaty. Chętnie pojawia się również w transmisjach na żywo i filmach w serwisie YouTube. Co istotne, często współdziała z innymi radykalnymi aktywistami, wzajemnie nagłaśniając swoje przekazy. Przykładowo, jej przemówienia z demonstracji są transmitowane przez zaprzyjaźnione kanały (jak nacjonalistyczny stream Jacka Międlara​), a następnie fragmenty tych wystąpień krążą w internecie jako oddzielne filmiki. Sama Sokołowska organizuje też własne inicjatywy w realnym świecie: współtworzy pikiety pod hasłami „Stop ukrainizacji Polski”, wiece w rocznice wołyńskie czy akcje takie jak rozsyłanie ulotek i nalepek z antyukraińskimi hasłami​. Takie wydarzenia uliczne pełnią podwójną rolę – są formą nacisku i prowokacji w świecie rzeczywistym oraz dostarczają treści (zdjęć, nagrań) do dalszego wykorzystania w internecie.

W kreowaniu swojego wizerunku Sokołowska przedstawia się jako głos „zwykłych Polaków” zatroskanych o pamięć i bezpieczeństwo kraju. Podkreśla swoją niezależność od oficjalnych struktur, co ma sugerować autentyczność (mówi to, czego rzekomo „media głównego nurtu nie powiedzą”). Odżegnuje się od jakichkolwiek zewnętrznych wpływów, twierdząc, że działa z potrzeby serca i w imię historycznej prawdy. Gdy jej działalnością zainteresowały się organy ścigania (w 2023 r. usłyszała zarzuty mowy nienawiści za publiczne znieważanie Ukraińców), przedstawiła siebie jako ofiarę politycznych represji mających „uciszyć prawdę o Wołyniu”. Taka retoryka męczennicy za prawdę może utwierdzać jej odbiorców w przekonaniu, że skoro „władza ją ściga”, to musi mówić coś niewygodnego i szczerego.

Środki perswazji

Przekaz Sokołowskiej bazuje głównie na argumentach emocjonalnych i odwołaniach do autorytetu historii. Często posługuje się ona świadectwami ocalałych z Wołynia, opisami tortur i mordów – wywołuje szok i grozę, by zbudować moralną wyższość narracji (skoro „oni” byli tak okrutni, to „my” mamy prawo do każdego działania w obronie). Operuje też poczuciem zagrożenia tu i teraz: straszy „banderyzacją Polski”, sugeruje, że obecność setek tysięcy Ukraińców to zarzewie przyszłego konfliktu. Używa prostych haseł i powtarzalnych sloganów (np. „Tu jest Polska, nie Ukropol!”, „Nie nasza wojna!”), które łatwo podchwycić. Ważnym mechanizmem jest także selekcja faktów i półprawd – Sokołowska wyolbrzymia te informacje, które pasują do jej tez (np. incydenty z udziałem Ukraińców w Polsce), a przemilcza kontekst niepasujący (np. skalę pomocy udzielonej uchodźcom, itp.). Tworzy w ten sposób alternatywną informacyjną bańkę, w której odbiorcy widzą świat czarno-biało: Polacy są skrzywdzeni vs Ukraińcy to zbrodniarze.

Podsumowując, Sokołowska działa niczym „jednoosobowa tuba” antyukraińskiej propagandy, zręcznie wykorzystując media społecznościowe do amplifikacji swojego przekazu oraz uliczną aktywność do zdobycia rozgłosu i materiałów. Jej wizerunek niezależnej patriotki i radykalny styl komunikacji przysparzają jej zarówno zagorzałych zwolenników, jak i krytyków – ale w obu przypadkach zapewniają uwagę, którą przekuwa na wpływy informacyjne.

Nośniki i amplifikacja

Choć Katarzyna Sokołowska zaczynała na marginesie debaty publicznej, jej przekaz bywa amplifikowany przez rozmaite media i środowiska, co znacznie zwiększa jego zasięg. Dzieje się to zarówno w sposób pośredni (przez cytowanie jej wypowiedzi bez odpowiedniego komentarza), jak i bezpośredni (przez promowanie jej osoby na kanałach prorosyjskich czy skrajnie prawicowych).

Przebicie do mainstreamu

Jednym z przypadków przeniknięcia przekazu Katarzyny Sokołowskiej poza bańkę skrajnie-prawicowych mediów jest niedawna publikacja na portalu tygodnika Do Rzeczy (26 kwietnia 2025 r.). Materiał opisujący spór o nazwę ulicy w Tomaszowie Lubelskim przedstawił cytat z Katarzyny Sokołowskiej, bez żadnej adnotacji kim jest autorka. Tym samym skrajnie antyukraińska narracja, dotąd obecna głównie w kanałach niszowych, uzyskała legitymizację przez publikację w medium o znacznie szerszym zasięgu.

  • Brak autora – brak odpowiedzialności. Artykuł ukazał się w serwisie Do Rzeczy bez imiennej sygnatury dziennikarskiej; redakcja podpisała go jedynie logotypem działu „Kraj”. Anonimowość pod tak kontrowersyjnym materiałem wskazuje na niski standard redakcyjny lub świadomą próbę uniknięcia odpowiedzialności za amplifikację przekazu Sokołowskiej.
  • Łańcuch przepływu narracji. Źródłem pierwotnych informacji była lokalna strona Tomaszowski Portal Informacyjny (tomaszowski.com.pl) oraz magazyn Najwyższy Czas! (portal Nczas.info). W przypadku tomaszowski.com.pl mówimy o zwykłym serwisie lokalnym bez wyraźnego profilu ideologicznego (artykuł także bez podpisu autora). Mechanizm wygląda następująco: informacja wygenerowana przez lokalny portal nadanie ideologicznego kontekstu w bańce dezinformacyjnej opublikowana przez tygodnik ogólnopolski dotarcie do odbiorców spoza bańki. Taki „awans” radykalnych tez nadaje im pozór „równoprawnej opinii”.
  • Fałszywa równowaga – brak kontekstu. Materiał Do Rzeczy nie wspomniał o zarzutach mowy nienawiści wobec Sokołowskiej ani o jej historii rozpowszechniania treści zbieżnych z propagandą Kremla. W efekcie czytelnik otrzymał niezweryfikowany cytat jako głos strony społecznej, bez zaznaczenia, że jest to retoryka skrajna i narzędzie rosyjskich operacji wpływu.

Znaczenie incydentu: Publikacja w Do Rzeczy stanowi najpoważniejsze dotąd przełamanie barier informacyjnych – antyukraińska narracja Sokołowskiej pojawiła się w medium o dużym zasięgu i wpływie na opinię publiczną bez podania kontekstu, z kim czytelnik ma do czynienia. Jeśli analogiczne przypadki nie będą krytycznie oznaczane przez redakcje, istnieje ryzyko trwałej normalizacji hasła „banderowska Ukraina” oraz jego autorów w głównej debacie publicznej. 

Wspomnienie incydentu z 2021 r. – Głos Wielkopolski

Przypadek Do Rzeczy nie jest pierwszym przykładem braku redakcyjnej wyobraźni przy cytowaniu Fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Już w 2021 r. dziennik regionalny Głos Wielkopolski (Polska Press) opublikował materiał pt. „Fundacja Wołyń Pamiętamy: ruszyła społeczna akcja upamiętniająca ludobójstwo na Kresach Wschodnich – rozwieszono tysiące plakatów”​.

  • Artykuł – podpisany jedynie inicjałami „M.S.” – składał się z galerii archiwalnych fotografii ofiar rzezi wołyńskiej, udostępnionych przez Fundację.
  • Forma tzw. „przeklikanki” (slajdy z wizerunkiem ofiar) służyła generowaniu odsłon i reklamowego zasięgu, a nie rzetelnej edukacji historycznej.
  • W praktyce redakcja zafundowała Fundacji darmową reklamę, nie oferując ani kontekstu eksperckiego, ani choćby minimalnej refleksji o możliwym wykorzystaniu traum w bieżącej wojnie informacyjnej.

Brak smaku i odpowiedzialności – tak najkrócej można podsumować rocznicową „galerię klików”. Wrażliwe, drastyczne fotografie ofiar zostały monetarnie skomercjalizowane, a nazwisko autorki/autora ukryto za inicjałem. Efekt: kolejne, niezamierzone, „okno wystawowe” dla przekazu Fundacji „Wołyń Pamiętamy”.

Znaczenie incydentów: Publikacje w Głosie Wielkopolskim (2021) i Do Rzeczy (2025) dowodzą, że nawet media o sporym, ogólnopolskim lub regionalnym zasięgu mogą – z braku fachowej redakcyjnej refleksji – stać się mimowolnymi nośnikami narracji skrajnych lub dezinformacyjnych. Jeśli podobne materiały nie będą wyraźnie sygnowane kontekstem (ostrzeżeniem o kontrowersyjnym źródle, eksperckim komentarzem), ryzykujemy trwałą normalizację haseł w rodzaju „banderowska Ukraina” w głównym obiegu debaty publicznej.

Media skrajnie prawicowe i niszowe

Istnieje szereg polskojęzycznych portali i gazet o profilu nacjonalistycznym, antyukraińskim czy wręcz otwarcie prorosyjskim, które pełnią rolę „rezonatorów” przekazu Sokołowskiej. Portale takie jak Kresy.pl, Wolność24/Nczas (Najwyższy Czas), czy kanały YouTube pokroju wRealu24 często powielają informacje zgodne z linią narracyjną Sokołowskiej. Kresy.pl kreują ją wręcz na bojowniczkę o prawdę – relacjonując jej problemy z prawem, używają określeń typu „ścigana za tzw. mowę nienawiści”​, podważając zasadność zarzutów. Tym samym kształtują obraz Sokołowskiej jako wiarygodnego źródła wiedzy historycznej, które jest niesłusznie cenzurowane. Również niszowe media lokalne (np. media kresowiackie, biuletyny środowisk kombatanckich) powielają ulotki i materiały fundacji Wołyń Pamiętamy, utrwalając przekaz w swoich społecznościach. Ten segment mediów działa jak echo: mnoży komunikaty Sokołowskiej we własnych kręgach odbiorców, co następnie może być wykorzystywane przez rosyjską propagandę jako „głos polskiej opinii publicznej”.

Media społecznościowe i kanały prorosyjskie

Poza oficjalnymi profilami Sokołowskiej, jej treści są kolportowane przez wiele cudzych kont i grup w sieci. Na Facebooku istnieją grupy zrzeszające sympatyków teorii spiskowych i narracji prorosyjskich, które masowo udostępniają posty fundacji Wołyń Pamiętamy. Co ważne, polskojęzyczne kanały na komunikatorze Telegram – coraz popularniejsze wśród odbiorców poszukujących „alternatywnych informacji” – także wzmacniają przekaz Sokołowskiej. Przykładem jest kanał „Ciężka Artyleria”, założony w 2021 r., o wyraźnie prorosyjskim profilu. Ten kanał promuje osoby o jawnie prorosyjskich poglądach, w tym Katarzynę Sokołowską wraz z innymi skrajnymi blogerami​ (pisaliśmy o tym w Raporcie: Jak działa rosyjska dezinformacja w aplikacji Telegram). Oprócz własnych antyukraińskich treści, regularnie podaje dalej jej wypowiedzi i materiały, przedstawiając je jako „niezależne polskie źródła”. W efekcie narracje Sokołowskiej docierają także do odbiorców radykalnych, którzy może bezpośrednio jej nie znają, ale śledzą kanały konspiracyjne (gdzie prezentowana jest jako ekspertka od „historycznej prawdy”).

Co istotne, rosyjskojęzyczne media propagandowe również nie pozostają obojętne na taki przekaz. Gdy w Polsce pojawiają się głośne akcje antyukraińskie – jak demonstracje z hasłami „Stop pomocy Ukrainie” 11 lipca 2023 r. – są one nagłaśniane przez kremlowskie portale, które chętnie cytują wypowiedzi takich działaczy jak Sokołowska jako dowód rzekomej „narastającej rusofobii Ukraińców i zmęczenia Polaków wojną”. W ten sposób przekaz zainicjowany przez Sokołowską bywa wykorzystywany przez rosyjską propagandę globalnie, np. w narracji o „polskim społeczeństwie mającym dość wspierania Kijowa”.

Łańcuch amplifikacji wygląda następująco: treść generowana przez Sokołowską → podchwycenie przez skrajnie prawicowe media i grupy online w Polsce → przedruk lub wzmianka w szerszych mediach (bez kontekstu) → wykorzystanie przez kanały prorosyjskie w Polsce (Telegram, niszowe strony, prorosyjskie portale propagandowe) → ewentualnie nagłośnienie przez media rosyjskie jako przykładu. Każdy z tych etapów poszerza grono odbiorców i nadaje narracji pozory większej reprezentatywności. Brak zdecydowanej reakcji fakt-checkerów lub sprostowań w mediach głównego nurtu sprawia, że część fałszywych tez przenika do dyskursu publicznego jako „jedna z opinii”.

Przykładem jest wspomniany postulat Sokołowskiej o wypłaceniu przez Ukrainę 75 mld zł „długu” wobec Polski za pomoc – najpierw skrajna idea z demonstracji, ale później dyskutowana w internetowych komentarzach, jakby była realnym postulatem politycznym​. Tak działa amplifikacja: niszowa dezinformacja przenika do głównego obiegu i zaczyna żyć własnym życiem.

Cele operacyjne

Aktywność Katarzyny Sokołowskiej idealnie wpisuje się w cele operacyjne Federacji Rosyjskiej w zakresie wojny informacyjnej przeciw Polsce i Ukrainie. Główne zamierzenia Kremla, realizowane poprzez kampanie dezinformacyjne, to:

Antagonizowanie Polaków i Ukraińców

Rosja od lat stara się skłócić oba narody, wykorzystując bolesne karty historii​. Propagowanie przez Sokołowską narracji o „niewyjaśnionych krzywdach” i podsycanie niechęci do ukraińskich sąsiadów wprost służy temu celowi. Im więcej wrogości i podejrzliwości między Polakami a Ukraińcami, tym słabsza jest ich współpraca przeciw wspólnemu zagrożeniu. Już w 2014 r. odnotowano próby rosyjskich służb, by rozjątrzyć sprawę Wołynia​. Teraz, w warunkach pełnoskalowej wojny, taka operacja wpływu nabrała pierwszoplanowego znaczenia. Narracje Sokołowskiej odrywają uwagę od agresji rosyjskiej i kierują gniew Polaków na Ukraińców – dokładnie tak, jak chce tego Moskwa.

Osłabienie solidarności i wsparcia dla Ukrainy

Każdy zniechęcony darczyńca, każdy wolontariusz, który zwątpi w sens pomagania uchodźcom, to mały sukces rosyjskiej strategii. Kreml liczy, że zmęczenie wojną i resentymenty historyczne zmniejszą wolę Polaków do dalszych poświęceń na rzecz Ukrainy​. Przekaz Sokołowskiej wprost temu służy – wmawia Polakom, że pomoc jest daremna i niezasłużona, a Ukraińcy nigdy nie będą wdzięczni​. Taka narracja podkopuje społeczne fundamenty wsparcia. Jeśli rozbije się jedność społeczną, łatwiej będzie wymusić zmiany polityki. Badania opinii już sygnalizują pewien wzrost sceptycyzmu wobec pomocy dla Ukrainy – dezinformacyjne operacje antyuchodźcze mogą ten trend pogłębiać. Kreml osiąga tu efekt „rozmiękczenia zaplecza” – nawet jeśli polski rząd nadal wspiera Kijów, to robi to przy bardziej podzielonym społeczeństwie.

Zakłócenie zaufania i współpracy wojskowej

Polska w 2022 roku stała się kluczowym sojusznikiem Ukrainy, dostawcą broni i hubem logistycznym dla wsparcia z Zachodu. Rosyjskim interesem jest zasianie nieufności, które mogłoby tę współpracę zahamować. Sokołowska, obrzucając polskie władze oskarżeniami o „tuszowanie prawdy o banderowcach” i zdradę polskiej racji stanu, próbuje delegitymizować politykę zacieśniania relacji z Ukrainą​. Gdy na manifestacjach jej zwolennicy krzyczą „Andrzej Duda – zdrajca Polski!”​, przekaz idzie w świat, że nawet wewnątrz Polski są siły oskarżające prezydenta o zbytnią pomoc Ukrainie. To miód na propagandę rosyjską, która może powiedzieć: „Patrzcie, Polacy sami mają dość, nie ma jedności w obozie wsparcia Ukrainy”. Podważanie zaufania objawia się też w takich hasłach jak „Tu jest Polska, nie Ukropol” – sugerujących, jakoby sojusz z Ukrainą zagrażał suwerenności Polski. Te tezy nie od razu wpłyną na decyzje rządowe, ale sieją ziarno wątpliwości, które Rosja może podlewać kolejnymi operacjami (np. fake newsami o incydentach z udziałem wojskowych ukraińskich w Polsce itp.).

Krótko mówiąc, przekaz Sokołowskiej wpisuje się w rosyjskie działanie „dziel i rządź” na odcinku polsko-ukraińskim. Wykorzystując historyczne żale Polaków, odwraca ich sympatię od ofiar rosyjskiej agresji i kieruje ku konfliktowi z ofiarami sprzed 80 lat. Kreml zyskuje podwójnie: odciąga uwagę od własnych zbrodni i osłabia obóz przeciwników poprzez wewnętrzne konflikty​. Jak ujął to jeden z historyków, „użycie tematu zbrodni wołyńskiej do skłócania Polaków i Ukraińców nie zaskakuje – Rosja od dawna realizuje swoje imperialne cele, bazując na konfliktach historycznych”​. Sokołowska i podobni jej „aktywiści” prowadzą działania informacyjne, które wpisują się w ramy narracyjne operacji informacyjnych rosyjskiego wywiadu.

Wnioski

Przykład Katarzyny Sokołowskiej ukazuje, w jaki sposób pojedynczy, konsekwentnie działający aktor potrafi stać się kluczowym ogniwem operacji informacyjnej zbieżnej z celami Federacji Rosyjskiej. Świadomie dobrany repertuar przekazu – retoryka „banderowskiej Ukrainy”, heroizacja odwetowej przemocy, eksponowanie polskiej martyrologii i akcenty o rzekomej „ukrainizacji” kraju – służy podsycaniu emocji oraz projektowaniu historycznego konfliktu na bieżące realia wojny. Dzięki systematycznie budowanej sieci dystrybucji (własne kanały społecznościowe, demonstracje uliczne, niszowe media kresowe, a sporadycznie także tytuły ogólnopolskie) narracja ta przedostaje się do coraz szerszych kręgów odbiorców, wytwarzając obraz Ukrainy jako państwa wrogiego, a pomaganie jej – jako sprzeczne z interesem Polski. Tym samym operacja osłabia fundament społecznej solidarności z Kijowem i wzmacnia rosyjską linię propagandową przedstawiającą Polskę i Ukrainę jako naturalnych antagonistów.

Aby neutralizować skutki podobnych, celowo konstruowanych kampanii, niezbędne jest wielotorowe przeciwdziałanie: wzmocniony monitoring okresów podatnych na eskalację emocji (rocznice, kryzysy graniczne), podnoszenie standardów redakcyjnych oraz systematyczna edukacja społeczeństwa w zakresie rozpoznawania wzorców dezinformacji. Skuteczna obrona przed tak zaprojektowanymi operacjami wymaga koordynacji instytucji państwowych, mediów i organizacji fact-checkingowych; w przeciwnym razie pojedynczy aktor, operujący na styku pamięci zbiorowej i bieżącej polityki, pozostanie efektywnym narzędziem wymierzonym w strategiczne relacje polsko-ukraińskie.


Autor: Wojciech Pokora – Redaktor naczelny Disinfo Digest


Źródła:

  1. Julia Dauksza, Mariusz Sepioło – Frontstory.pl: Pamięć i hejt (26.04.2022)​ https://frontstory.pl/dezinformacja-ukraina-rosja-internet-media-spolecznosciowe-mowa-nienawisci/ 
  2. Frontstory.pl – baza ekstremizm: hasło Wołyń Pamiętamy https://frontstory.pl/index/wolyn-pamietamy/ 
  3. Anna Mierzyńska – OKO.press: Rocznica Wołynia wykorzystana w służbie Rosji (12.07.2023)​ https://oko.press/rocznica-rzezi-wolynskiej-w-sluzbie-rosji 
  4. Do Rzeczy: Ukrainiec zażądał zmiany nazwy ulicy w polskim mieście (26.04.2025) – materiał bez wskazania autora. ​ https://dorzeczy.pl/kraj/719772/ukrainiec-zazadal-zmiany-nazwy-ulicy-w-tomaszowie-lubelskim.html 
  5. Kresy.pl: Szefowa Fundacji Wołyń Pamiętamy ścigana… (21.08.2023)​ https://kresy.pl/wydarzenia/szefowa-fundacji-wolyn-pamietamy-scigana-za-tzw-mowe-nienawisci-przez-prok-mlynarczyka/ 
  6. Disinfo Digest: Raport: Jak działa rosyjska dezinformacja w Telegram (12.07.2022)​ https://disinfodigest.pl/2022/07/12/raport-jak-dziala-rosyjska-dezinformacja-w-aplikacji-telegram/
  7. Disinfo Digest: DisinfoPak: Katarzyna Sokołowska (aktywistka i prezes Fundacji: Wołyń – Pamiętamy) publikuje i promuje na swoich mediach społecznościowych treści zbieżne z liniami propagandowymi Federacji Rosyjskiej (29.07.2022) https://disinfodigest.pl/2022/07/29/29-07-2022-katarzyna-sokolowska-aktywistka-i-prezes-fundacji-wolyn-pamietamy-publikuje-i-promuje-na-swoich-mediach-spolecznosciowych-tresci-zbiezne-z-liniami-propagandowymi-federacji-ros/
  8. Glos Wielkopolski: Fundacja Wołyń Pamiętamy: Ruszyła społeczna akcja upamiętniająca ludobójstwo na Kresach Wschodnich. Rozwieszono tysiące plakatów (12.07.2021) – materiał bez wskazania autora https://gloswielkopolski.pl/fundacja-wolyn-pamietamy-ruszyla-spoleczna-akcja-upamietniajaca-ludobojstwo-na-kresach-wschodnich-rozwieszono-tysiace-plakatow/ar/c1-15707116
  9. Tomaszowski.com.pl: Rada Miasta nie wyraziła zgody na zmianę nazwy ulicy (14.04.2025) -materiał bez wskazania autora https://tomaszowski.com.pl/tomaszow-rada-miasta-nie-wyrazila-zgody-na-zmiane-nazwy-ulicy/

Udostępnij!

Otwórz PDF i wydrukuj