
Rosyjska propaganda od lat wykorzystuje rozmaite narzędzia dezinformacji i manipulacji, by wpływać na nastroje zarówno wewnątrz własnego kraju, jak i poza jego granicami. W ostatnich latach szczególnie widoczne stało się kreowanie wizerunku Polski jako państwa agresywnego, przygotowującego się do otwartego konfliktu z Federacją Rosyjską. Zarówno oficjalne „media”, jak i mniej formalne kanały propagandy rozpowszechniają w tym celu przekaz, w którym Polska przedstawiana jest jako „napastnik” – kraje NATO (ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy) mają rzekomo planować działania militarne wymierzone w Rosję. Poniżej wyjaśniamy, w jaki sposób rosyjska propaganda manipuluje opinią publiczną, korzystając z emocjonalnego języka i wybiórczych cytatów, oraz jak te zabiegi służą interesom Kremla.
Atak na emocje: wzbudzanie strachu i poczucia zagrożenia
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów rosyjskiej dezinformacji jest publikacja w serwisie RIA Novosti (4 kwietnia), przypisywana Wiktorowi Żdanowowi. Tekst ten już we wstępie stawia tezę, że Polska rzekomo „nie ukrywa”, iż przygotowuje się do bezpośredniego konfliktu z Rosją. Dowodzi tego m.in. przez przytaczanie wypowiedzi generałów i polityków w sposób wybiórczy i wyjęty z kontekstu. RIA Novosti niemal od pierwszych zdań buduje wrażenie, że Polska:
„…nie ukrywa, że chce być gotowa na bezpośredni konflikt z Rosją i pieniędzy na to nie pożałuje.”
Taki sposób formułowania informacji ma za zadanie zasugerować, że polskie władze z rozmysłem dążą do konfrontacji. Propaganda celowo wyklucza jakiekolwiek informacje, które mogą sugerować, że wzmocnienie polskiej armii może wynikać z obaw związanych z agresywnymi działaniami Rosji w regionie i jest po prostu elementem polityki obronnej.
Prognozy o nadciągającej wojnie: propaganda wielokrotnie przywołuje wizję rychłego starcia i tym samym wprowadza narrację, że konflikt jest nie tylko realny, ale właściwie prawie pewny.
Jak to działa na emocje czytelnika? Kiedy propaganda wielokrotnie powtarza tezę, że Polska buduje siłę tylko po to, by „zaatakować Rosję”, odbiorca może nabrać przekonania, że Warszawa jest sprawcą eskalacji – nie państwem odpowiadającym na zagrożenia.
Wybiórcze cytaty: przykłady manipulacji wypowiedziami ekspertów
Rosyjska propaganda często posługuje się na użytek „legitymizacji” narracji autorytetami (np. polskimi generałami czy politykami), tyle że przywołuje ich słowa wybiórczo, pozbawiając je kontekstu lub przedstawiając w fałszywym świetle. Propaganda powołuje się na wypowiedzi generałów Komornickiego, Łukowskiego, Kukuły, które selektywnie dobiera, wycina z kontekstu i interpretuje tak, by wzmacniać główne przesłanie, że Polska szykuje się do konfliktu, ale jest do niego nieprzygotowana. W przytaczanym artykule pojawia się np. wypowiedź polskiego generała:
„Jeśli nie będzie pokoju i rozłam w NATO będzie kontynuowany, Rosja zaatakuje kraje bałtyckie. Może to nastąpić pod koniec bieżącego roku lub na początku następnego.”
W materiale RIA Novosti wypowiedź gen. Komornickiego została przedstawiona w mylącym kontekście jako „dowód” na „antyrosyjską histerię” w Polsce. Tymczasem – jak wskazują oryginalne źródła – generał w swojej wypowiedzi podkreślał wyłącznie konieczność wzmacniania obronności w całym regionie. Rosyjska propaganda odwraca wydźwięk wypowiedzi, aby wpisać ją w „uzasadnienie” tez o nieracjonalnej i prowokacyjnej polityce Warszawy. Propaganda cytuje wyłącznie te fragmenty wypowiedzi polskich wojskowych czy polityków, które mogą wzmocnić narrację o „wywoływaniu konfliktu”. Taki wybiórczy dobór wypowiedzi buduje jednostronną opowieść, w której Polska jest przedstawiana jako wywołująca napięcie, a działania Rosji są ukazywane w fałszywym kontekście działań rzekomo obronnych lub w ogóle nie są wzmiankowane.
Emocjonalny język i etykietowanie: „antyrosyjska histeria”
Klasyczną techniką propagandową jest używanie nacechowanych negatywnie słów w odniesieniu do działań czy poglądów drugiej strony. W omawianym tekście pada m.in. określenie:
„Jednocześnie w kraju nasila się antyrosyjska histeria.”
Słowo „histeria” ma wywoływać poczucie, że reakcje Polski są irracjonalne i przesadzone. Ma ono silne zabarwienie emocjonalne, sugerujące przesadne, nieracjonalne działanie. Nie są przywoływane żadne dowody na poparcie tezy o „histerii”, a przekaz opiera się na straszeniu czytelnika perspektywą nieuchronnego konfliktu. W propagandzie pojawiają się ponadto wyrażenia typu: „zostało to ogłoszone na długo przed…”, „skazana na zagładę strategia”, „nie ma powodu, aby sądzić…”. To wszystko terminy wartościujące, mające wywoływać silne emocje (lekceważenie, lęk, niechęć). Efekt perswazyjny w takim przypadku to wywołanie negatywnych skojarzeń wokół Polski poprzez nacechowane słowa i częste podkreślanie „złowrogich” aspektów.
Tworzenie opozycji „My–Oni”
W tekście wyraźnie buduje się obraz Polski jako państwa „nastawionego na agresję”. Już we wstępie artykułu czytamy:
„Moskwa, 4 kwietnia – RIA Novosti, Wiktor Żdanow. Polska buduje potencjał militarny. Warszawa nie ukrywa, że chce być gotowa na bezpośredni konflikt z Rosją i pieniędzy na to nie pożałuje.”
Występuje tu jednoznaczne przeciwstawienie: Rosja versus Polska (oraz szerzej – NATO). Propaganda nie podaje innego wyjaśnienia niż chęć konfrontacji, co wzmacnia fałszywe wrażenie, że działania modernizacyjne w polskiej armii służą wyłącznie do zaogniania relacji.
Umniejszanie powodów lub dyskredytacja działań Polski
Przykład artykułu z RIA Novosti pokazuje, jak rosyjska propaganda wykorzystuje emocje, wybiórcze cytaty i brak kontekstu, by przekonać odbiorców, że Polska to państwo dążące do konfliktu z Rosją. Propaganda Wiktora Żdanowa w RIA Novosti służy przede wszystkim utrwaleniu obrazu Polski jako państwa przygotowującego się do agresji wobec Rosji. RIA Novosti wykorzystuje typowe dla propagandowo zorientowanych publikacji zabiegi retoryczne:
- Język emocjonalny i pejoratywny – określenia w rodzaju „antyrosyjska histeria”, „skazana na zagładę strategia” czy „nieunikniony pobór” tworzą atmosferę strachu i potęgują negatywny wydźwięk wobec polskich działań.
- Wybiórcze cytowanie i dane liczbowe – prezentacja tylko takich wypowiedzi generałów czy danych, które wzmacniają główną tezę o potencjalnym chaosie i braku poparcia społecznego w Polsce.
- Budowanie wizerunku Polski jako agresora – całą rozbudowę potencjału wojskowego pokazuje się jako militarną prowokację wymierzoną w Rosję, co ma wzmacniać lęk rosyjskiego (i szerszego) odbiorcy.
- Zasiewanie wątpliwości co do skuteczności sojuszy i realnych możliwości Polski – ma to celowo wywoływać obraz izolowanej i rozchwianej politycznie Warszawy.
Rosyjskie ośrodki propagandowe kreują dychotomiczną oś narracyjną: „Polska i Zachód” po jednej stronie oraz „Rosja” po drugiej. W publikacjach tych konsekwentnie eksponuje się tezę, że Polska zbroi się nie w celach obronnych, lecz by doprowadzić do otwartego starcia militarnego. W tym celu używa się języka nasyconego emocjami i wyrażeń w rodzaju „antyrosyjska histeria” czy „skazana na zagładę strategia”, co wywołuje w odbiorcach poczucie lęku, zagrożenia i niepewności.
Kolejną cechą tej propagandy jest selektywny dobór wypowiedzi polskich generałów, polityków i ekspertów. Cytuje się wyłącznie fragmenty, które – wyrwane z kontekstu – mogą zostać odczytane jako dowód planowania agresywnych działań. Z drugiej strony pomija się wszelkie opinie i informacje wyjaśniające motywy rozbudowy potencjału obronnego Polski. Publikacje rosyjskie niejednokrotnie powołują się na pseudobadania rzekomo dowodzące, iż zdecydowana większość Polaków jest przeciwna polityce obronnej rządu. Nie wskazuje się przy tym, kto przeprowadził badanie, na jakiej próbie i przy użyciu jakich metod. Tego rodzaju praktyki mają wzbudzić wrażenie, że działania polskich władz są nie tylko błędne, ale i niepopierane społecznie.
Równocześnie rosyjska propaganda utrwala przekaz, jakoby Polska, pomimo znaczących wydatków na obronność, była nieprzygotowana na wypadek realnego konfliktu. W publikacjach często przytacza się szacunki o niskiej wytrzymałości polskiej armii i braku odpowiednich zapasów amunicji. W ten sposób – z jednej strony – buduje się obraz Polski jako państwa nieodpowiedzialnego i słabo zorganizowanego, a z drugiej – kreuje się przekonanie, że jej zbrojenia nie mają większego sensu, bo nie dość, że prowokują wojnę, to są skazane na porażkę.
W efekcie tych zabiegów powstaje spójna, lecz fałszywa propagandowa narracja: Polska jawi się jako „rozchwiany i niebezpieczny sąsiad”, który bez trudu mógłby sprowokować Rosję do działań militarnych. Taki przekaz służy zarówno wewnętrznie – konsolidując społeczeństwo rosyjskie w obliczu fikcyjnego zagrożenia – jak i zewnętrznie – podważając wiarygodność Polski w oczach innych państw czy opinii międzynarodowej. Wielu odbiorców, zwłaszcza w Rosji, przyjmuje przekaz oficjalnych mediów państwowych za wiarygodny.
Rosyjska propaganda od lat stosuje różnorodne techniki perswazyjno-manipulacyjne; w ostatnim czasie koncentruje się na budowaniu wizerunku Polski jako państwa agresywnego, rzekomo gotowego na bezpośredni konflikt z Rosją. Analiza przykładów publikacji z rosyjskich źródeł – takich jak tekst RIA Novosti – pozwala wskazać, w jaki sposób dochodzi do zniekształcania rzeczywistości i wzmacniania dezinformacji o Polsce i jej polityce obronnej.
Autor: Katarzyna Wojda – Disinfo Digest